Miasto Hammer
-
-
Liszaj
‐ Racja, niewiele jest jeszcze rzeczy, o które można by się obawiać… Hmm, poza nieprzyjemnym pożarciem żywcem, staniem się jednym z tych nieumarłych i… Że przyjdzie nam się zmierzyć z czymś gorszym, niż kilka stęchłych korpusów ‐ mruczał pod nosem
‐ Posłuchaj, Masin. Zaczyna robić się późno. Ja będę chciał jeszcze spotkać się z moim bratem, a poza tym mam lekturę na dzisiejszy wieczór ‐ wskazał na książkę w ręce ‐ Myślę więc, że zobaczymy się dopiero jutro o południu. Pójdź do jakiejś karczmy, wynajmij pokój na tę noc i zdrzemnij się przed wyprawą, hm? ‐ -
-
Liszaj
Liszaj odprowadził go wzrokiem. Pokręcił głową i spojrzał na słońce. Do spotkania z bratem miał jeszcze nieco czasu. Postanowił spędzić go na studiowaniu książki. Udał się z powrotem do “Czarnoskrzydłego”, bo wedle praw logiki, pokój miał jeszcze do użytku po zmierzch. W pokoju otworzył podręcznik na pierwszych stronach, zapalił niewielką świecę i postawił ją na stoliku. Przyjął dokładnie opisaną tam pozycję, biorąc pod uwagę dopiski od nieznanego autora i zaczął z pierwszym ćwiczeniem ‐
‐Daun fy lais… ‐ skandował półprzytomnie. Przechylając lewą dłoń to w prawo, to w lewo obserwował skutki zaklęcia. Płomyk miał przechylać się zgodnie z gestem. Trenował aż do skutku, albo do momentu, gdy musiał się już zbierać ‐ -
-
-
-
-
-
Liszaj
Słońce rzeczywiście zachodziło
‐ Cholera ‐ syknął i zatrzasnął książkę Wsunął ją do torby, wolał nie zostawiać w gospodzie, tak jak reszty jego pakunków, które stały oparte o brzeg łóżka. Zgasił świecę i zszedł na dół
‐ Panie oberżysto. Za ten sam pokój na dzisiejszą noc ‐ nonszalancko podał mu sześć srebrników i poszedł w stronę wyjścia. Skierował się, naturalnie, w stronę ratusza. Poprawił kubrak. Robiło się nieco chłodno. Na głównym placu szukał wzrokiem swojego brata.
//właśnie, mamy na Elarid zimę, czy jak?// -
-
-
Kuba1001
Michał:
Znalazłeś się tam dość szybko.
Dark Lord:
Najbliższa była “Pod Czarnoskrzydłym.”
Vader:
‐ Jasne. Nie śpiesz się.
Liszaj:
Nie widziałeś go. Musiałby być gdzieś dalej.
//W Verden jest lato. Tak jak w Nirgaldzie, choć tam jest zawsze. Zima jest tylko w pobliżu Karak"Akes, Gór Mglistych i Głazogarbów.// -
Liszaj
‐ Gdzież ten ćwok może być… ‐ cmoknął na brata i gniewnie pokręcił głową. Szukał go dalej. Sprawdził w miejscach, w których przypuszczał, że może się znajdować. Najpierw sprawdził tam, gdzie rozmawiał z kwatermistrzem, dalej pokierował się na plac, gdzie Vikar wcześniej wygłaszał mowę, a jeśli nadal go nie znalazł, postanowił wejść do pałacu, jeśli to było wciąż możliwe…
-
-
-
-
Kuba1001
Liszaj:
Lekko się wystraszył, ale w końcu powiedział:
‐ Paladynów Srebrnej Dłoni nie obowiązuje celibat. Głównie dla tego, że w wielu przypadkach Paladyni są też wielkimi Magami Światła. A Wielki Mistrz uważa, że ich talent powinien być przekazany dalej. A nazywa się Mira. Spędziliśmy razem kilka nocy i jeśli przeżyje krucjatę to może się pobierzemy. ‐ powiedział po czym szybko zmienił temat pytając:
‐ A więc jak chcesz nadrobić te kilka lat? -
-