Siedziba Gildii Magów
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Popołudnie, ale do wieczora jeszcze daleko. Ptak zatoczył jeszcze kilka nieśpiesznych kół i dopiero wtedy zareagował na Twoje przywołanie, kierując się do pokoju. Po chwili usiadł na parapecie i patrzył się na Ciebie w ten charakterystyczny sposób, jakby chciał coś powiedzieć… W sumie by mógł, ale milczał.
-
-
-
-
-
-
-
Kazute
Poczuła się urażona do tego stopnia, że musiała wziąć głęboki oddech, by się uspokoić.
‐ Kerra, nie przeżyłeś tego co ja, więc nigdy nie zrozumiesz, dlaczego nie chcę się z kimś związać. Ludzie i inne istoty nie przechodzą rui, nie mają naturalnej potrzeby rozmnażania się jak wy, zwierzęta ‐ wytłumaczyła w miarę spokojnie. ‐ Poza tym ja wcale nie traktuję Cię jak moją własność, bardziej jak towarzysza, przyjaciela. -
-
-
Kuba1001
W progu stanął mężczyzna. No, może nie do końca, bardziej nastolatek, który był najpewniej dopiero młodzikiem lub adeptem, zaledwie poznającym arkana sztuk tajemnych i władający Magią w ułamku Twoich możliwości. Cóż, tacy jak on często robili za chłopców na posyłki.
‐ Mój pan, Gorthrog, chciałby się z Tobą widzieć. ‐ powiedział z miejsca, a Tobie to imię coś mówiło, choć nie miałaś pojęcia co dokładnie. ‐ Oraz prosił, aby przekazać Ci to. ‐ dodał jeszcze, kładąc na najbliższym meblu okazałe tomiszcze, liczące przynajmniej kilka tysięcy stron, oprawione w czarną skórę, o pożółkłych od upływu dekad lub nawet wieków stronach. -
Kazute
// Kiedy zwlekasz z pójściem do biblioteki, więc potrzebne książki przychodzą do ciebie same. //
Podeszła bliżej i spojrzała na księgę z zamiarem przeczytania jej tytułu. Po tym przeniosła wzrok z powrotem na chłopaka, nieco zaskoczona tym, że zwrócił się do niej na “ty”.
‐ Dziękuję. W jakiej sprawie Twój mistrz mnie wzywa? -
Kuba1001
//Nie wszystkie książki, i tak radzę tam zajść.//
Tytułu nie było, przynajmniej teraz. Kiedyś był pewnie w komplecie, jednakże upływ czasu sprawił, że litery całkowicie się zatarły, zostało tylko kilka, stojących smętnie w różnych miejscach okładki, po których nijak mogłaś domyślić się zawartości księgi.
Chłopak wzruszył ramionami, najwidoczniej nie wiedząc. Pewnie dostał tylko polecenie, aby Cię przyprowadzić i nie pytał swojego mistrza, jaki ma w tym cel. -
-
Kuba1001
Żadnemu z nich nie było trzeba dwa razy powtarzać: Ptak momentalnie odleciał, wyskakując przez otwarte okno, a młodzik ruszył krętymi korytarzami siedziby Gildii, zatrzymując się przed surowymi drzwiami z jakiegoś kamienia czy innego minerału, strzeżonego przez dwa posągi czy inne totemy, przedstawiające kolejno jednookiego Orka oraz ułożone na sobie głowy Warga, Wielkiego Wku*wa i wilka.
‐ To tutaj. ‐ powiedział adept, uprzedzając Twoje pytanie i odszedł, zapewne aby nie przeszkadzać w rozmowie.