Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Goblin jeszcze nie wrócił z zebrania. Orków i innych były tysiące więc minie przynajmniej pół godziny lub godzina zanim wszyscy będą u siebie.
‐Poczekamy przy drzwiach. Powiedział chłodno i krótko Bru.
Czekaliście tak kwadrans. A potem pół godziny. A potem godzinę. A potem półtorej. Aż w końcu przybył Goblin. Widząc całą armię pod drzwiami wydał się trochę speszony, ale szybko otworzył zbrojownię i usiadł za ladą.
‐Witam, chciałbym zakupić uzbrojenie dla mojej armii. Musimy się przygotować, na atak.
‐ A jakieś konkrety?
‐Ja nie wiem. Zawołał armię, żeby powiedzieli co chcą kupić.
Najczęstszymi życzeniami były miecze, topory, włócznie i tarcze, a także piki, kusze i bełty.
‐Kupujcie, ci którzy nie mają pieniędzy przychodzą do mnie, i mówią ile kosztuję a broń.
Część z nich sama kupiła broń, ale zostało wielu bez niej. Złożyli co prawda zamówienie i łączny koszt broni wyniósł… 2850 sztuk złota.
‐Poszaleliście… Dał kupcowi ową cenę.
Zostało Ci ledwo 2000 złota, ale zapłaciłeś.
‐Dobrze, teraz do mistrza. I wraz z armia poszedł do nauczyciela walki, gdzie wcześniej szkolił jednostki.
Ten miał chyba przerwę, ponieważ go nie było.
‐W takim razie pozostało nam tylko czekać.
Po dwóch godzinach czekania większość Twoich ludzi rozeszła się.
‐Dobra, chodźmy do namiotu. Jak powiedział, tak poszedł.
Nikt Was nie zatrzymywał więc znaleźliście się w owym namiocie dość szybko.
‐Wyruszamy za dwa dni. Jakieś propozycje co będziemy robić?
Nikt Ci nie odpowiedział.
‐No dobrze. Może znowu ktoś ze mną będzie walczyć?