Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Teraz dla niego to była czysta przyjemność palić takiego stwora, po prostu go palił.
Zajęło Ci to prawie kwadrans i pozbawiło większości energii, ale w końcu bestia padła.
‐Uh… Świetnie… Właścicieli już nie ma.
‐ Brawo. Zabiłeś pierwszego Raptora. ‐ powiedział Kas’im. ‐ Choć z moją nieznaczną pomocą.
‐Następnym razem gdy raptor nie będzie zatrzymany może być problem.
‐ Pewnie tak. Ale teraz musimy odpocząć. Mnie, pewnie tak jak Ciebie, wyczerpała ta walka.
‐Tak, tak. Obóz na zewnątrz czy w jaskini?
‐ Śpimy w jaskini, ale ogień rozbijemy poza nią. ‐ powiedział i dodał po namyśle: ‐ Ale w jaskini też, jakiś mniejszy. Tak w razie czego.
‐Mhm… ‐ Usiadł przy jaskini by chwilę odpocząć.
Kas’im poszedł w Twoje ślady najzwyczajniej kładąc się na piasku.
Odczekal jakiś czas siedząc.
Energia powoli Ci wróciła, ale Kas’im nadal odpoczywał.
Lapal jakieś kamyki i rzucał przed siebie, odczekal godzinę.
Kas’im w końcu wstał i zaczął rozpalać ogień tradycyjną metodą. Jeśli to robił to pewnie niedługo zapadnie zmrok.
Usiadł koło ogniska.
Zmrok znów zapadł, dosłownie w kilka minut. Ogień dał chociaż ciepło i światło. No i odstraszał drapieżniki, których było tu pełno.
Cóż, pozostało czekać.
Znów słyszałeś różne dźwięki wydawane przez zwierzęta i rośliny, choć teraz nie było one, aż tak straszne. Kas’im wyjął nieco smażonego mięsa piżmoskoczka i zaczął je jeść zostawiając też coś dla Ciebie.
A więc zjadł część, która zostawił mu wampir.
Smakowało tak jak wcześniej i nadal było dość świeże.