Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐Tak, tak. Obóz na zewnątrz czy w jaskini?
‐ Śpimy w jaskini, ale ogień rozbijemy poza nią. ‐ powiedział i dodał po namyśle: ‐ Ale w jaskini też, jakiś mniejszy. Tak w razie czego.
‐Mhm… ‐ Usiadł przy jaskini by chwilę odpocząć.
Kas’im poszedł w Twoje ślady najzwyczajniej kładąc się na piasku.
Odczekal jakiś czas siedząc.
Energia powoli Ci wróciła, ale Kas’im nadal odpoczywał.
Lapal jakieś kamyki i rzucał przed siebie, odczekal godzinę.
Kas’im w końcu wstał i zaczął rozpalać ogień tradycyjną metodą. Jeśli to robił to pewnie niedługo zapadnie zmrok.
Usiadł koło ogniska.
Zmrok znów zapadł, dosłownie w kilka minut. Ogień dał chociaż ciepło i światło. No i odstraszał drapieżniki, których było tu pełno.
Cóż, pozostało czekać.
Znów słyszałeś różne dźwięki wydawane przez zwierzęta i rośliny, choć teraz nie było one, aż tak straszne. Kas’im wyjął nieco smażonego mięsa piżmoskoczka i zaczął je jeść zostawiając też coś dla Ciebie.
A więc zjadł część, która zostawił mu wampir.
Smakowało tak jak wcześniej i nadal było dość świeże.
Siedział, nic nie robiąc.
I tak siedziałeś nic nie robiąc, a Kas’im wyjął z kieszeni mały flet i zaczął grać.
Nie zwracal na to większej uwagi, położył się próbując zasnąć.
Muzyka zdawała się koić nerwy i uspokajać więc po chwili Twoje powieki stały się ciężkie i zasnąłeś.
Obudził się (?)
Obudziłeś się rankiem. Kas’im jak zwykle obudził się pierwszy i już zatroszczył się o pożywienie: Zaczął łowić ryby nad brzegiem jeziora.