Sandy Island Town
-
Woj2000
Sądząc po tej reakcji, Alejandra chyba mogła jeszcze trafić w punkt, jakimi są ponure wspomnienia z dzieciństwa, co w połączeniu z tym warsztatem może dać… niezbyt ciekawe połączenie. Dlatego też w milczeniu dokańcza kawałek tortu, uważnie obserwując zachowania swojego starszego przyjaciela.
-
-
Woj2000
Niektórzy… chyba ci, co siedzą w piwnicach rodziców i oglądają anime przez całe dnie. Nie, żeby to Alejandrze przeszka…
-*Wróć, kochana. To lenistwo, czyli grzech główny. Więc niech te piwniczaki się strzegą, hehe. * - poprawiła żartobliwie samą siebie, po czym zaczęła kroić kawałek dla niego.
-Coś się zmieniło przez te lata, że tak się rozglądałeś? - zapytała, dalej krojąc. -
-
-
-
-
-
Woj2000
No… to teraz Alejandra może być pewna, że coś jest nie tak. Dlatego też odstawiła talerz na stół i przysunęła się bliżej Blaze’a.
-Johnny… coś się stało? - zapytała z pewną troską, przyglądając mu się uważnie - Tylko się nie wykręcaj ani nie kłam. Wiesz przecież, że mogę to wyczuć.
I jest w tym twierdzeniu duża doza prawdy, gdyż kłamstwo, jako grzech, podlega pod zakres, jaki ,wychwytuje" jej podręczny wykrywacz aury grzechu, będący jedną z mocy Ducha Zemsty. -
-
-
-
-
-
Woj2000
I właśnie w tym momencie Alejandra mogła przed sobą powiedzieć, że przez chwilę aż zaniemówiła z wrażenia. Nosicielka Zarathosa widziała już od dłuższego czasu, że między nimi zaczyna tworzyć się naprawdę silna więź, jednak nie spodziewała się, że będzie dla jej mentora aż tak bliska. Jednak… mimo wszystko nie ma się czym aż tak dziwić. Ona od dłuższego uczyła się pod jego okiem kontrolować potęgę Ducha Zemsty, ppza tym wspólnie dzieli ze sobą niedole i smutki związane ze zdradą Adama i tym, co zrobił wielu ludziom. A zwłaszcza jej matce…
Po pewnym czasie spędzonym w milczeniu Alejandra poruszyła się, by delikatnie położyć dłoń na jego dłoni i powiedziała drżącym z wzburzonych emocji głosem.
-Johnny… ja sama nie wiem, co powiedzieć. Zwłaszcza, że po tym, co się działo w Nikaragui i stało się z mamą… ty zostałeś jedyną bliską mi osobą. Można powiedzieć… jedyną rodziną.
Po czym szybko wstała, by równie chyżo do niego podejść i objąć. -
Andrzej_Duda
To fakt… Wiadomo było, że kiedy razem przeżyli te wszystkie traumatyczne wydarzenia, nie raz ratując sobie nawzajem skórę, tworzyła się między nimi więź… Ale nie sposób było Alejandrze wiedzieć, że będzie to wręcz więź rodzinna. W dodatku taka bliska, że Johnny aktualnie czuje do Alejandry więcej niż do swojej, jak to sam dość trafnie określił “biologicznej rodziny”.
Johnny na przytulenie odpowiedział, lekko przytulając do siebie jej głowę. -
Woj2000
Po tym wszystkim zarówno Alejandra, jak i Johnny mogą cieszyć się z faktu, że mimo braku wsparcia ze strony rodzin, wciąż mają siebie nawzajem i są dla siebie niczym rodzina. I to jest najważniejsze.
Kiedy poczuła, że została mocniej przytuloba, sama jeszcze bardziej się wtuliła w swojego mentora i najbliższego przyjaciela w jednym i w milczeniu trwała w tej pozycji, szczęśliwa z bliskości tak ważnej dla niej osoby. -
Andrzej_Duda
Ta chwila czułości została przerwana dość… Gwałtownie. Johnny i Alejandra usłyszeli jak pod garaż podjeżdża kolejny motocykl. Następnie do ich nosa doszedł zapach cygara. Na sam koniec drzwi się otworzyły tak głośno, że oboje odruchowo drygnęli, po czym usłyszeli męski, mocny głos.
-Ja do młodej. -
Woj2000
Nawet mimo faktu, że z tyłu głowy zawsze miała przeczucie, że dobre chwile nigdy nie trwają zbyt długo i prawie zawsze zostają gwałtownie przerwane, to jednak i tak wzdrygnęła się z tego nagłego pojawienia się jakiegoś losowego ciecia na motorze.
Słysząc głos, Alejandra odruchowo odwróciła głowę w jego stronę, szybkim ruchem odklejając się od Blaze’a.
-A ty to niby kto? - odezwała się nieco twardo w międzyczasie wykonywania tych ruchów. -
Andrzej_Duda
Ze wszystkich osób jakie potencjalnie przeszkodzić w jednej ze słodkich chwil Alejandry i Johnny’ego, on był chyba ostatnią osobą jakiej Alejandra mogła się spodziewać w tym miejscu.
Mając założone ręce, spojrzał się tylko na tą dwójkę znacząco.
Blaze tylko się wpatruje, czekając na to co się dalej stanie.