Szpital w stanie Jersey
-
Andrzej_Duda
Aż ciekawe jakie wnioski Doug będzie mógł jeszcze wysunąć, jeśli dowie się teraz lub w przyszłości czegoś więcej o metodach wychowawczych i problemach z dziećmi Białej?
-Co nie zmienia faktu, że… Jestem po prostu wdzięczna. Mam nadzieję, że szybko wrócisz do zdrowia. To grzech żeby w szpitalu leżał taki dobry człowiek jak ty. -
Woj2000
Wnioski mogą być naprawdę ciekawe, to pewne…
-Dziękuję… za te słowa. - odpowiedział z mieszaniną lekkiego zakłopotania i uradowania, słysząc ten naprawdę ppzytywny komplement. I to jeszcze z ust kogoś takiego, jak licząca miliony lat kosmiczna przywódczyni będąca babcią przyjaciela jego córki - A co do szpitala… to akurat o to nie ma się co nartwić. Dzięki Havocowi moje kości się trzymają, a dzięki… pewnym osobom mogę być, przy dobrych wiatrach, wypisany wcześniej. -
-
Woj2000
Doug także odpowiedział lekkim uśmiechem, by odpowiedzieć:
-W takim razie… niech kosmiczne sprawy nie czekają. Miło było porozmawiać z tobą, Biała. Bardzo pozytywna odmiana od tych moich wcześniejszych zdarzeń, w których brałem udział. W każdym razie… miłego dnia. A, i pozdrowienia dla twoich dzieci. -
-
Woj2000
Cóż… mógł spodziewać się, że kosmiczna istota może odejść w kosmicznym stylu. Jednak on sam tego nie przewidział, dlatego też tuż po jej zniknięciu odruchowi wstał i zaczął rozglądać się po miejscu, w którym ,zniknęła". Po chwili jednak przyszło otrzeźwienie i myśl o tym, że mogła się zwyczajnie teleportować za pomocą jakiejś… kosmicznej technologii lub mocy, które posiada.
Uspokojony swoim wyjaśnieniem, Doug ponownie usiadł na łóżku, opierając się jedną ręką o jego tylną krawędź i spoglądając w miejsce, gdzie Biała jeszcze przed chwilą stała.
-Złoto, a nie kobieta… - skwitował w myślach z pewną błogością i rozmarzeniem, wspominając taką miłą i przyjemną odskocznię od reszty wydarzeń, które nastąpiły lub też mają nastąpić. -
Andrzej_Duda
Tak, wyjaśnienie Douga wydaje się dość sensownym. W końcu… Nawet jeszcze nie wiadomo na jakiej zasadzie działa teleportacja za pomocą tego dziwnego urządzenia od Białej. To się okaże.
Doug nie miał dużo czasu na zastanowienie się długo nad kwestią cudownego gościa w postaci babci Stevena, ponieważ natychmiast usłyszał ze strony okna męski głos, który się kojarzy Dougowi z kimś z wojska. Do tego… Dochodzi jakby przy oknie ktoś stał na balustradzie i mówił.
-To była kwestia czasu zanim się spotkamy. -
-
-
-
-
Woj2000
Doug początkowo także się zaśmiał, jednak po usłyszeniu dalszej części wypowiedzi spoważniał i wysłuchał jej z uwagą.
-Zamierzam dawać z siebie wszystko i działać najlepiej, jak potrafię. Jednak nie jestem specjalnym karierowiczem, by iść po trupach do celu. Znaczy… po trupach kolegów z pracy, bo tych wrogów się raczej… nie uniknie. -
-
-
-
-
-
Woj2000
Doug może teraz przed sobą przyznać, że przed chwilą sam Nick Fury go krótko i węzłowato ,wyjaśnił", jak to mówi młodzież. I musi także przyznać, że powód jest naprawdę trafny, patrząc na to, jaką opinią ,cieszy się" Ross i jego rządy w agencji.
-Nawet bardzo dobry. Zwłaszcza, że zbytnio o Rossie nie słyszałem pochlebnych opinii i średnio mi się uśmiecha stanie się jego lizusem. Więc… będę uważać. To mogę obiecać. -
-