Los Angeles
-
//Opisać Ci teraz jakoś załogę czy się obejdzie?//
-
//Jeśli byłbyś tak miły, to podaj imiona każdego z nich i jaką funkcję pełnią w pojeździe. A co do pojazdu to wygląda dokładnie tak jak na obrazku? W sensie jako broń ma balistę czy coś innego?//
-
– Więęęc… Idziemy czy co? – zapytał grupy.
-
Zohan:
- Tak się składa, że obecnie jesteśmy podzieleni: O ile na pewno zostaniemy tu do końca dnia i na noc, to jutro część chce ruszać dalej, a reszta woli zostać na miejscu dłużej lub na stałe. - wyjaśnił Ci Rick.
Reich:
//Pancerz dający odporność na ostrzał z broni małego kalibru, jebitny taran na przodzie, stanowisko CKM’u na tyle i balista strzelająca zaostrzonymi metalowymi prętami lub takimi, które po trafieniu w cel jeszcze eksplodują.
Matt - strzelec obsługujący CKM.
Jacob - kierowca i dowódca pojazdu.
William - strzelec obsługujący balistę.//
Powoli do pojazdu zaczęła się zbliżać tak jego załoga, jak i Twoi ludzie. -
//Tom pewnie jest w lazarecie, więc czy moja postać dostanie jakieś wsparcie?//
Spojrzał na Matta
- To z wami mamy zaatakować placówkę Z-Comu? Macie jakiś plan? Zakładam, że mamy wbić się taranem, wbiec do środka i zgarnąć karkoteke. Tylko że wiesz, to podziała na nich jak kij w mrowisko. Może się zrobić gorąco -
//Wspominałem o drugiej drużynie, ale nie zabralibyście się wszyscy na raz jednym pojazdem ona dołączy w trakcie.//
- Nie do końca. My i druga grupa mamy robić tylko za odwrócenie uwagi, a przy okazji ubić jak najwięcej tych psów, Wam wtedy będzie o wiele łatwiej dostać się do środka. Tamci, z którymi mamy się spotkać, dadzą Wam też dodatkowy sprzęt i mapę tego posterunku, ale raczej robili ją na czuja, bo wątpię, żeby kiedykolwiek byli bliżej, niż dwadzieścia metrów od krańca muru. -
– Kto chce zostać?
-
- Aha - przez chwile wpatrywał się w niego w milczeniu. - Wyruszamy teraz?
-
Zohan:
Wyszło na to, że obie kobiety i jeden z mężczyzn, Rick i czarnoskóry koniecznie chcieli iść, reszta się waha.
//Przy następnym odpisie upewnię się, ile osób liczyła ta grupa.//
Reich:
Mężczyzna wzruszył ramionami.
- Nie mam zbyt napiętego grafiku, zrobimy to teraz, za godzinę czy wieczorem, jest mi to wszystko jedno. -
Z trudem powstrzymywał wybuch śmiechu.
Napięty grafik… Co on pali? Mogą nas tam zabić, a on mówi o tym jak dziwka do swojego klienta.
W końcu wydusił:
- Tak…Ruszajmy teraz, im szybciej tym lepiej. - Gwizdnął na członków drużyny - Pakować się na wóz. -
– Jak zostaniecie, to co tutaj będziecie robić? – zwrócił się do tych, którzy chcą zostać.
-
Reich:
Miejsca było wystarczająco dla Was, ale upchnięcie tu kolejnej drużyny faktycznie stanowiłoby problem, więc nic dziwnego, że ta dotarła na miejsce inną trasą. Wy zaś zatrzymaliście swojego pogromcę szos w śródmieściu.
- Chcecie zrobić najpierw jakiś zwiad albo pogadać z drugą grupą czy od razu mamy się w nich wbić? - zagadnął Cię kierowca.
Zohan:
To było dobre pytanie, na które nikt nie miał chyba odpowiedzi, kusiła ich najwidoczniej wizja pozostania w miejscu, w którym nie trzeba co chwila oglądać się przez ramię i walczyć o życie z hordami Zombie albo Bandytów. -
- Nie musimy się śpieszyć, w końcu nie macie zbyt napiętego grafiku. - powiedział z nieudolnie ukrywanym śmiechem. To zdanie ciągle go bawiło - Chciałbym ustalić plan z drugą grupą.
-
Teraz to on sam nie wie czy wyruszyć, czy zostać. Zostaje mu jeszcze reszta dnia i noc, aby to przemyśleć, ale teraz chyba trzeba znaleźć miejsce do przespania tej nocy.
-
Reich:
Kierowca pokiwał głową.
- Oni mają przenośną radiostację na czas tej misji, ja mam drugą w samochodzie. Wiesz jak tego używać?
Zohan:
Wszyscy myśleli podobnie, ale zabrakło jednomyślności, tak jak grupy rozbiły się na dwa obozy w wypadku dalszej drogi, tak postanowili oni jeszcze nocować osobno, musisz więc wybrać jedną z nich lub znaleźć miejsce dla samotnego wędrowca, jak za starych (ale czy dobrych?) czasów. -
- Oczywiście, dawaj - wziął mikrofon radiostacji i zaczął nawoływać - Halo, halo drużyna słyszycie mnie? Wygląda na to, że będziemy dzisiaj razem pracować. Wiecie po co tu jesteśmy, więc od razu zacznę jak to zrobimy. Po pierwsze musimy podejść do posterunku jak najbliżej, a zarazem tak aby nie dać się zauważyć. Jeśli zauważą nas wcześniej to odpalą kaem i zabawa się skończy. Nie ryzykujcie więc tylko zajdźcie jak najdalej i czekajcie. Gdy pojazd wbije się w nich i wszystkie oczy zwrócą się na niego, dopiero wtedy biegniemy do płotu, forsujemy go i podchodzimy do budynku. Dzielimy się tu na dwie drużyny. Powiedzmy, że my wchodzimy do środka, bierzemy kartotekę i wychodzimy, podczas gdy wy zajmujecie pozycje przed wejściem i trzymacie na dystans robactwo, które pewnie już się spostrzeże. Co do ucieczki, będziemy improwizować
-
Wybrał to miejsce, gdzie nocuje czarnoskóry i Rick.
-
Reich:
- Wszystko jasne, dajcie tylko znać o rozpoczęciu z głośnym hukiem i bawcie się dobrze. - odparł zniekształcony przez radio głos.
Zohan:
Czyli mały domek jednorodzinny. Mogło być gorzej, ale tak każdy ma przynajmniej pokój i łóżko dla siebie. -
Zanim poszedł spać, to sprawdził czy jest woda w kranie, a jeżeli taka była, to się umył i dopiero wtedy poszedł spać.
-
- Ta. Niech Bóg ma nas w opiece. Bez odbioru. - Rozłączył się i powiedział do kierowcy - Możemy jechać.