Gospodarstwo na Równinie
-
Wiewiur:
Gdziekolwiek był, jeszcze nie wrócił, wciąż trwoniąc czas na poszukiwania Jannet. Szkoda tylko, że nie wiedział, że ona już wróciła do gospodarstwa o własnych siłach.
Max, Radio:
- Moglibyśmy zapytać Cię o to samo. - mruknął ten szpetny, krzyżując szerokie ramiona na masywnej piersi.
- Jesteśmy ludźmi Krwawej Dłoni. Tak się składa, że gdy Cię nie było, a zakładamy, że bawiłaś się świetnie, bo wiemy o wystawionym na Ciebie liście gończym, to Twoi kompani postanowili do nas dołączyć, w zamian za część łupów z napadów otrzymując protekcję i naszą dwójkę do pomocy. - wyjaśnił drugi bandzior, nieco spokojniejszym, choć wciąż kpiącym tonem. -
Jannet na moment zamyśliła się, po czym ponownie spojrzała na Lilieth.
–To prawda? Mów od razu. – Zażądała. -
Stała licząc, że będzie z boku i nikt jej nie zauważy. Dlatego, kiedy tylko Jannet się odezwała, podskoczyła nieco. Kiwnęła nieśmiało głową. Tak, to była prawda.
-
– W takim razie gdzie jest Liwiusz? – Dopytała, podnosząc jedną brew.
-
- Pojechał do miasta - odpowiedziała cicho.
-
– Po co? –
-
- Po zakupy. Poza tym nie wiem…
-
Jannet kiwnęła niemrawo głową i obróciła się na pięcie, po czym wyszła na dwór, szukając Rose. Wrażenie, że Mivvotka ją okłamuje, było zbyt silne.
-
Max:
-To była ta cała Jannet? - zapytał traper, gdy ta opuściła pomieszczenie.
Radio:
Odnalazłaś ją na zewnątrz, gdzie akurat nie robiła nic konstruktywnego. -
Kiwnęła niemrawo głową.
- Zazwyczaj bywa spokojniejsza… - dodała jeszcze, podchodząc ostrożnie do drzwi i wyglądając za nimi. Rzecz jasna ostrożnie, żeby jej nie zobaczyli. -
Stanęła przed nią krzyżując ręce na piersi i bez ogródek zapytała: — Po co Liwiusz pojechała do miasta? —
-
Rose
Blondynka wpatrywała się chwilę w Jannet, po chwili spoglądając jednak gdzieś w bok.
- Po Ciebie - odparła, również bez ogródek. - Mówił że planuje wrócić dziś wieczorem lub jutro rano, ale wiesz, może się to nieco przedłużyć - starała się unikać jej wzrokiem, a jej głos wydawał się taki nieco pozbawiony emocji, drwiny i innych cech. -
Chwilowa buta Jannet, którą przybrała w momencie krótkiej wymiany zdań z ludźmi Krwawej Dłoni, opadła w ułamek sekundy. Spojrzała na Rose z niedowierzaniem, ale także strachem, choć już nie o nią. Czyli Liwiusz się o nią zmartwił i przez to… naraził samego siebie. Co jeżeli na niego też wystawiono list gończy? I pochwycono go? Jeżeli udał się do Imperium, to na pewno tak się stało, ucieczka musiała wpędzić gliniarzy z całego miasta w tryb ciągłej gotowości. Cholera! Mamy nad sobą Krwawą Dłoń, Patricia już tutaj nie wróci, a Liwiusz może wpaść prosto w sidła… Brawo Jannet, znowu zjebałaś po całości! Trzeba było gnić w tym więzieniu. Posępnie stwierdziła.
— Czy… czy on mówił gdzie dokładnie pojedzie? Czy mówił o Imperium?! — Rudowłosa nie potrafiła ukryć, a teraz nawet nie trudziła się ukryciem przejęcia iszczerego strachu oraz poczucia winy w głosie. -
- Udał się do Dodge i Imperium, chociaż mówił głównie o zaciągnięciu języka - blondynka starała się przypomnieć sobie rozmowę z Liwiuszem o poszukiwaniach Jannet oraz także inne, prawdopodobnie ważne szczegóły. Słysząc zmartwienie w głosie Jannet i ogólnie całej jej twarzy, Rose również zaczęła się martwić o Liwiusza. - Od bandziorów Krwawej Dłoni dowiedzieliśmy się o tym liście - dodała po chwili, w sumie nie będąc pewną, czy ten fakt jest jakkolwiek istotny. - Co z Patricią? - Rzuciła jeszcze, po kolejnej krótkiej chwili milczenia. Mimo iż szczerze jej nie lubiła, to i tak trochę się już do niej przyzwyczaiła a i prawdopodobnie dla Jannet była z jakiegoś powodu ważna…
-
Jannet odwróciła wzrok i wbiła go w ziemię. Nie dość, że Liwiusz może zostać zaaresztowany, to jeszcze Rose dobiła ją pytaniem o białowłosą. Próbując pozbierać słowa w sensowne zdanie, poczuła ukłucie w żołądku, to ukłucie, które nie chciało pogodzić się z przykrym dla jednookiej faktem.
— Ona… Teraz dostanie pomoc… Będzie jej lepiej, ale… nie wiem czy wróci… nie wróci… — I w tym momencie nie utrzymała w sobie płaczu. Po policzku zaczęły jej ściekać łzy. Odwróciła się od blondynki. -
Wiewiur, Radio:
//Kontynuujcie sobie.//
Max:
Bandyci nie przejęli się tym zbytnio i wrócili do posiłku. Ty zaś przyglądałaś się całej tej scenie (czyli wszystkiemu, co tamci dwaj wcześniej napisali), aż Twojej uwagi nie przykuł dziwny dźwięk na górze, dokładnie tam, gdzie siedział gość, o którym nikt nic do tej pory nie wiedział. -
Poczekała wpierw na reakcję bandytów. Jeśli zaś nic nie robili, poszła tam.
//Nie mają piętra i tak naprawdę mogłaby go trzymać u siebie i Rose, jak tak teraz myślę. -
Ten post został usunięty!
-
//Gdzie jest o Patrici, zaciekawiło mnie to. Kurde, tu powinien być znak zapytania, czy kropka? W sensie w tym pierwszym zdaniu :V //
Rose
Rose w ogóle nie była dostosowana do pocieszania ludzi, czy jakiegokolwiek okazywania im czułości. W związku z tym, nie bardzo wiedziała do mogła zrobić teraz z Jannet. Może ją zostawić samą sobie, okazać jej wsparcie, czy może lepszym wyjściem byłaby zmiana tematu rozmowy? Zostawienie jej i pójście, to chyba najgorszy ale i najprostszy sposób na poradzenie sobie z nią. Tylko czy faktycznie Rose byłaby zadowolona z tego wyjścia? Okazanie wsparcia, czy jakiejkolwiek czułości może być trudne dla Rose, w końcu jej wcześniejsze zachowanie nijak nie wskazywało na to, że byłaby do czegoś takiego zdolna…
- A…A… - zaczęła, w sumie samej nie wiedząc, co chciałaby konkretnego powiedzieć. Informacja o tym, że Patricia nie wróci nieco Rose zdziwiła, nie spodziewała się, że Jannet będzie w stanie wrócić bez niej. - Może odpoczniesz w przyczepie Liwiusza? - Zaproponowała, zdając sobie sprawę, że jej pokój zajęli bandyci z Krwawej Dłoni. Cóż, teraz nieco otwiera się przed Jannet, pokazując nieco normalniejszą swoją stronę, póki co w sumie nie wiem co mogłaby innego zrobić. -
Jannet przetarła oko i spojrzała na nią lekko nieobecnym wzrokiem. …O co jej chodziło? Nieważne, musiała się zająć inną sprawą. Wzięła wdech, próbując się uspokoić. Dopiero po tym zapytała: — M-mówił, że wróci dziś wieczorem lub jutro z rana, tak? — Dopytała się cichym głosem.