Miasto Hammer
-
- Najpierw pokaż złoto, nie chcę sprzedać Paladynów za darmo, jeśli już muszę to zrobić.
I słusznie, bo widać, że nie mieliście czasu do stracenia.
//Zmiana tematu. Zacznę Ci w Siedzibie Gildii Magów, gdy będziesz na miejscu.// -
Post Startowy
dziękuję za acceptAiden pojawił się przed wejściem głównym siedziby paladynów jeszcze kwadrans przed umówionym czasem. Mógłby coś jeszcze zrobić, ale z kufrem podróżnym nie był zbyt mobilny. Postanowił więc przesunąć się w ustalone miejsce i zaczekać.
może nie tylko on przybył przed czasem? -
Nie, a przynajmniej tak Ci się wydawało, bo nie ma co liczyć na spotkanie z którymś z wojowników w białych zbrojach płytowych. Jeśli wysyłali coś lub kogoś do takiego miejsca jak Kasuss, stolicy przestępczości w regionie, ustępującej jedynie Nowemu Gilgasz, to na pewno chcieli zrobić to nieoficjalnie, prędzej możesz spodziewać się tu innych najemników, zakontraktowanych do obstawy, podobnie jak Ty.
-
Szkoda…
Po cichu cieszył się że pozna prawdziwych paladynów. Cóż, paladyn jest paladynem nawet bez zbroi, prawda?
Rozejrzał się w okół szukając wzrokiem powozu, lub innych najemników, a w przypadku ich braku przysiadł na swoim kuferku i poczytał grzecznie książkę czekając na rozwój wydarzeń. -
Po chwili niedaleko pojawił się zaprzęgnięty w dwa konie, raczej niewielki, powożony przez Niziołka wóz. Sam Niziołek miał przy sobie procę, dwa noże i sztylet, a także duży plecak, więc pewnie również był najemnikiem, choć raczej jego wkład w ewentualną walkę będzie śmiesznie niski, zginie zapewne na samym początku. Inni reprezentowali się ciekawiej, choćby Mag w ciężkich szatach, z kosturem w dłoni, którym wybijał rytm podczas marszu, za każdym razem krzesząc iskry, a także Nag, chyba pierwszy, którego widziałeś w życiu z tak bliska. Niestety, na tym ciekawe indywidua się skończyły, trzech kolejnych wyglądało na zwykłych, prostych najemników, raczej niezbyt doświadczonych, w prostych strojach, skórzniach, każdy miał tarczę, sztylet, jeden dysponował mieczem długim, drugi buławą, a trzeci miał włócznię i do tego trzy oszczepy.
//Poza Magiem i Nagiem wszystkie te postaci to szeregowi NPC. Tamci dwaj są w Galerii, polecam rzucić okiem.// -
Mag ognia wyglądał znajomo… Czy nie zasiadał kiedyś w Radzie?
Chciał umieścić swój kuferek na wozie, ale nie mógł tego zrobić bez nawiązywania interakcji, a nie chciał być pierwszą osobą która przemówi, dlatego zbliżył się do nowo przybyłych zachowując jednak bezpieczną odległość.Na pewno skądś pamięta ten kostur…
-
Magnus… Magnus Ignis. Miał predyspozycje na bycie największym Magiem swoich czasów, ale został wydalony z Gildii, choć nie wiedziałeś dlaczego. Teraz najwidoczniej jest bojowym Magiem do wynajęcia, czemu szczególnie sprzyja jego znajomość Magii Ognia i jej pochodnym na mistrzowskim poziomie, czyli jednych z najbardziej destrukcyjnych znanych rodzajów Magii.
Niziołek, Nag i Magnus milczeli podobnie jak Ty, a tamci pozostali rozmawiali ze sobą na tyle cicho, że nie mogłeś nic usłyszeć. Czekaliście tak jeszcze kilkanaście minut, aż na spotkanie wyszedł Wam jeden z osławionych Paladynów Srebrnej Dłoni, niosący w dłoniach niewielki kufer, który to złożył na wozie.
- Ten kufer to przedmiot Waszego zlecenia. - zaczął bez większych wstępów, bo wszyscy doskonale wiedzieliście, czemu się tu znajdujecie. - Macie za wszelką cenę dostarczyć go do Kasuss i ochronić po drodze. Nie twierdzę, że już za miejską bramą rzucą się na Was najemnicy czy bandyci, ale bądźcie ostrożni… Po dotarciu na miejsce odnajdą Was odpowiedni ludzie, odbiorą kufer i wypłacą każdemu trzysta sztuk złota, jak było w umowie. Później możecie się rozejść i dla własnego dobra nie wspominajcie wiele o tej misji. I jeszcze coś: Jeśli spróbujecie go otworzyć to nie skończy się to dla Was dobrze, jest zabezpieczony potężnymi zaklęciami Magii Światła. Pytania? -
Eskorta… kufra?! i zero paladynów?
Złośliwość losu zdaje się nie mieć granic, ale żeby magowie zarabiali tyle co zwykły parobek, który dopadł gdzieś resztki miecza - zwykła bezczelność!
Któż wie co stanie się z jego niemagicznymi towarzyszkami kiedy dotrą do Kasuss…
Niestety to na pewno Magnus się nimi zajmie. Aiden nie miał z nim szans.
A co jeśli właśnie o to chodzi zleceniodawcy…?
Te biedactwa nie mają pojęcia że to ostatnia podróż ich życia
Odnotował w pamięci by po odebraniu należności szybko się ulotnić. Nie miał zamiaru dzielić ich losu.
Umieściwszy własny kuferek na wozie wskoczył na niego z gracją maga powietrza. -
//Może ja coś źle napisałem, albo Ty źle zrozumiałeś, ale tu nie ma żadnych kobiet, więc nie wiem o co chodzi z tymi “towarzyszkami”.//
Inni nie odezwali się, więc Paladyn uznał to za brak pytań i odszedł, rzucając przez ramię zdawkowe “powodzenia”. Na wozie było jeszcze miejsce, więc wszyscy się tam usadowili, sam Magnus zajął miejsce obok Hobbita-woźnicy i cały transport ruszył miejskimi uliczkami, po niespełna kwadransie przejeżdżając przez miejską bramę. Jeśli utrzymacie przyzwoite tempo i nie będzie robić zbyt długich przerw, to powinniście trafić do Kasuss najszybciej w trzy dni. -
//Przepraszam! Mój błąd. Miało być towarzyszami. Rodzaj menzki //
Z wielkim zaciekawieniem przyglądał się nagowi. Przedstawiciele jego rasy byli tak rzadcy w Verden, a on siedział z nim na jednym wozie. Z trudem starał się odrywać wzrok, by nie sprawić wrażenia zaściankowego elfa, dopiero co wypuszczonego z lasu…
-
- Patrz, przecież nie gryzę. - odparł spokojnie, widocznie zauważając Twój wzrok. Nie zdawał się Tobą szczególnie przejęty, tak jak resztą, wyjął jedynie swój bułat z pochwy, a później zaczął ostrzyć jego klingę wyjętą z jednej z sakiewek osełką.
-
Zaczerwienił się i uśmiechnął. Nag bardzo mu się spodobał. Większość innych gatunków nie była nawet w połowie tak miła. Niemniej był na siebie trochę zły. Wychował się na dworze i powinien się lepiej kontrolować…
Przyglądał się bezczynnie jak mag poleruje broń.
- Jestem Kadir… -
- Eerci Etedisz. - odparł, a Ty zdziwiłeś się, że swoje nazwisko potrafi wymówić poprawnie, choć zwykle jego rasa przeciągała “s”. - A tamten Mag to Magnusssss Ignissss, najpotężniejssssszy jego znam.
Czyli najwidoczniej tylko swoje nazwisko potrafił tak uciąć… -
- Kadir Ferrum, oczywiście uzdrowiciel - założył kosmyk włosów za swoje szpiczaste ucho, uśmiechając się znacząco - Liczę na owocną współpracę. Dokąd zamierzasz udać się po Kasuss, czy zostajesz na dłużej?
-
- Tego nie wiem. - odparł, wzruszając ramionami. - Ale pewnie zostanę. Wypłata pozwoli mi na jakiśśśśś czasssss odpocząć i ciessssszyć się urokami takiego miasta bezprawia, jakim jest Kasssssussssssss. Ale to omówię po missssssji z Magnussssssem, pracujemy razem od jakiegośśśśś czassssu i nam obojgu passssuje ta współpraca. On jest wielkim Magiem, ja równie dobrym wojownikiem. Walczymy razem, ja go osłaniam, gdy rzuca zaklęcia, a później wssssssszystko idzie z górki. - mówił, ale nagle przerwał.
- Mówiłem Ci już, że jesteś strasznie rozmowny? - mruknął nagle Magnus, najwidoczniej słysząc całą Waszą rozmowę. - Zwłaszcza przy obcych? -
- Wybacz wielki magu. - Magnussssss chyba go nie lubił… ;-;
Programy więc na jego ego. U członków rady zazwyczaj znacznie przerastało ich potencjał magiczny i wiedzę razem wzięte, a Magnussssss Ignisssss traktował z wyższością nawet jedynego towarzysza. -
Miałeś wrażenie, że on traktował tak każdego. Niemniej, Nag nie był już tak chętny do rozmowy, Magnus milczał jak wcześniej, Niziołek nucił coś pod nosem, a trzej najemnicy rozmawiali, ale niewiele, a do tego cicho i tylko i wyłącznie między sobą. Podróż mijała Wam spokojnie i bez ekscesów przez cały dzień, dopiero wtedy Hobbit zjechał na pobocze, bo był już wieczór, a powinniście rozbić obóz nim całkiem się ściemni.
-
Zrobić co? Rozbić… obóz…?
W czasach współczesnych nie zatrzymuje się w zajazdach? Do jakiej klasy oni należą?!- Nie możemy zatrzymać się w bardziej cywilizowanym miejscu, jak zajazd, gospoda, czy cokolwiek, proszę!?
No cóż, miał nadzieję że nie trafi do jednego pokoju/namiotu z Magnussssem.
-
- Paniczyk. - skomentował tylko jeden z najemników, lekko uderzając Cię w ramię. - Hobbit śpi pod gołym niebem, a Elf nie ma odwagi?
- Najbliższy zajazd jest za daleko, nie dotrzemy tam przed zmrokiem. - odezwał się nagle Magnus, a Ty poznałeś zmianę w tonie jego głosu. Nie był już mrukliwy ani opryskliwy, ale mówił do Ciebie tak, jak mistrz w Gildii Magów zwraca się do swego początkującego ucznia, tłumacząc mu cierpliwie podstawy. - A gdy zapadnie zmrok te okolice nawiedzają o wiele gorsze stwory niż pospolici bandyci.
Pozostali wcześniej nie mieli obiekcji, teraz tym bardziej. Jeden z ludzi pomógł Hobbitowi w przygotowaniu strawy, a dwaj pozostali ruszyli po opał na noc. Nikt nie rozstawiał namiotów, nie ma w sumie takiej potrzeby, noce są obecnie ciepłe i bezdeszczowe. -
Tak jak wtedy, kiedy w Gildii wypominano mu brak podstaw, teraz też okrył się rumieńcem.
Cóż… zdarza się
Zastanowił się czy mógł być jakkolwiek przydatny? Może ktoś potrzebował z czymś pomocy? W czymkolwiek…