Miasto Kasuss
-
- A tak pomijając kupno twojego zaufania, zgodziłbyś się na lekcje magii?
nie miał pojęcia co się stało, al dobrze że się stało, ten dzień jest zdecydowanie zbyt długi! -
— Wrcasz ze mną czy idziesz w swoją stronę? — ponowiła pytanie, starając się nie pokazywać po sobie, że ma ochotę się załamać.
Ile by dała żeby móc po prostu się upić. -
It:
- W ograniczonym zakresie. - odparł, choć skinął Ci nieznacznie głową, idąc za Nagiem, taszczącym kufer, i Waszym klientem, bo chyba tylko nim mógł być ten ktoś. - Mądry mistrz nigdy nie zdradza wszystkich swoich sekretów.
Abby:
- Nie dam rady znaleźć jej w tej stanie… - przyznał w końcu zrezygnowany, spuszczając głowę. - Muszę się najeść, odpocząć i ktoś powinien opatrzyć moje rany. Ale wtedy wrócę tu i będę szukać dalej, do skutku, nieważne jaki on będzie. -
— To chodźże. Im szybciej cię opatrzymy, tym szybciej będziesz mógł znów jej szukać!
-
Pokiwał niemrawo głową, rzucając jeszcze za siebie tęskne spojrzenie i ruszył za Tobą bez dalszego ociągania.
-
- Mądry uczeń nie musi czekać aż mistrz wszystkie wyjawi. - uśmiechnął się - w takim razie gdzie zamierzacie się teraz udać mistrzu?
-
Ogólnie to miała ochotę go pocieszyć, ale w sumie nie miała jak. Wobec tego starała się jak najszybciej dotrzeć do miasta. W ciszy.
-
It:
Magnus jedynie prychnął pod nosem.
- Nie spiesz się tak z tym określeniem. - odparł, choć wziął przecież złoto, więc chyba przyjmie Cię na swojego ucznia… Chyba.
- Dobrze się sprawiliście. - powiedział mężczyzna, który pomógł Wam wejść do środka, z twarzą ukrytą pod kapturem. Chwilę wcześniej dwóch jego pomagierów podjechało niewielkim wozem zaprzężonym w jednego konia i załadowało nań kufer, a w zamian zrzucili oni inny, po brzegi wypełniony złotymi monetami, co okazało się, gdy Wasz rozmówca go otworzył. - A to Wasza zapłata.
- Skąd mamy wiedzieć, że to na pewno Wy? - zapytał Magnus, powstrzymując tym pytaniem Ciebie i Naga przed sięgnięciem po złoto.
Wasz rozmówca bez słowa podciągnął rękaw szaty, ukazując tatuaż, który znałeś, przynajmniej w teorii, podczas swojej nauki kazano Ci rozpoznawać herby wielu rodów szlacheckich ze wszystkich państw Verden i Nirgaldu, flagi i godła poszczególnych państw, a także symbole najważniejszych organizacji. Ten był wśród nich i reprezentował Inkwizycję Światła…
Abby:
Wasze przybycie nie wzbudziło żadnych emocji, a po krótkiej kontroli przy bramie zostaliście bez żadnych przeszkód wpuszczeni do środka. -
// WOW! nie miałem pojęcia, że to może tak działać uwu, ale tatuaże, to chyba wersja dla pospólstwa, tak? W sensie Aiden/Magnus miałby raczej… pierścień rodowy? idk//
Aiden po takiej nocy niezbyt potrafił się skupić, ale jeśli miał kiedyś spodziewać się niespodziewanego, to teraz… nie było za nimi nikogo, prawda?
Z niezrozumiałych nawet dla siebie powodów trochę ufał Magnusowi, niech on się tym zajmie…mniej więcej w tej chwili zaczęło do niego docierać, że wyruszając w drogę miał z sobą jeszcze kufer i zastanawiał się czy nowej wypłaty wystarczy na odkupienie utraconych przedmiotów
-
Wobec tego zmierzała dalej do domu. Wątpiła, żeby dzieciak był na tyle rozpoznawalny, by sprowadzić na nią więcej gówna niż dotychczas już na nią spadło.
-
It:
//Niekoniecznie, zwłaszcza jeśli to magiczny tatuaż, ale pierścień też mógłby być. A jeśli chodzi o to, jak coś działa, ogranicza Cię tu tylko Twoja wyobraźnia. No i ja.//
Z pewnością, bo obiecano Wam sporą sumkę nawet wtedy, gdy był Was komplet, a teraz, do podziału na trzech, było to jeszcze więcej złota na głowę.
Abby:
Jeśli tak, to niebezpieczeństwo dopiero przyjdzie, bo bez trudu trafiliście na miejsce. -
Wobec tego znalazła gościowi miejsce do siedzenia i nie czekając na jego zdanie, dała mu coś do jedzenia. Następnie przygotowała to co miała by móc go opatrzyć.
-
Ten post został usunięty!
-
Nie chciał być tą postacią, która w każdej książce pierwsza sięga po skarb, po czym natychmiast ginie, ale czekanie było dobijające, kiedy tylko Magnus zaakceptuje transakcję zabierze swój udział zysków i… i chyba podąży dalej za nowym mistrzem XD ?!
przecież jako mag leczenia mogę leczyć własny ból głowy, nie? spróbował. -
Abby:
Dzieci były szczęśliwie czymś zajęte, a Dethan, który wrócił do domu nieco szybciej niż Ty, bądź w ogóle z niego nie wyszedł, dyskretnie wstrzymał się z pytaniami. Chłopak może na początku wzbraniał się przed takim poczęstunkiem, ale głód szybko w nim zwyciężył i nim zdołałaś znaleźć ziołowe leki, maści i bandaże, opróżnił już podarowaną przez Ciebie, jeszcze parującą, miskę.
It:
Oczywiście, że mogłeś, leczenie własnych przypadłości było jednym z głównych powodów, dla których część Magów Leczenie w ogóle decydowało się akurat na ten rodzaj sztuk tajemnych. A jeśli liczyłeś na nadprogramowy zysk, to srogo się zawiodłeś, bo w umowie było powiedziane, że każdy otrzyma trzysta sztuk złota na głowę, i tyle też Wam wręczono, nie zważając zupełnie na protesty Magnusa. Wasi zleceniodawcy odjechali, zostawiając Was z zapłatą. Mag i Nag pobrali swoją część wynagrodzenia, a później wspólnie skierowali się tam, gdzie wszyscy szanujący się najemnicy: Do najbliższej karczmy.
Taczka:
//Przepraszam, że tak długo, ale czekałem, aż Abby skończy tą część swojego wątku.//
Po spokojnej, choć dość długiej, podróży wróciłaś do Kasuss. Znowu. Tym razem jednak bez więzów, opaski na oczach czy knebla w ustach, a do tego ze zbrojną obstawą Łaków, którą zapewnił Ci Mag. Tamci czekali kilka kroków za Tobą, spokojni, najwidoczniej nie obawiali się, że wyzwanie ich przerośnie. Czekali tylko na jakieś Twoje instrukcje, w końcu Ty znalazłaś miasto i okolicę. -
Uśmiechnęła się zadowolona i przetarła ręce.
— No dobrze, skoro już trochę pojadłeś, to teraz musimy się połatać. Mów jak będzie bolało, miewam problemy z wyczuciem.
Wzięła się za opatrywanie. -
-Więc… Chyba powinniśmy najpierw pójść do tego obozu, gdzie widziałam Verofa po raz ostatni, tak mi się wydaje…
-
Abby:
Miał wiele ran, ale żadna nie zagrażała jego życiu, najpoważniejsza była skręcona kostka, przez którą utykał podczas Waszej wspólnej drogi, ale i to szybko się zagoi. Reszta ran nie była tak poważna, jakieś siniaki, zadrapania, otarcia, kilka płytkich ran ciętych… Słowem nic, z czym byś sobie nie poradziła, więc po niecałym kwadransie chłopak został opatrzony.
Taczka:
Pokiwali głowami, czekając, aż ich tam zaprowadzisz, nie znali w końcu dokładnego położenia tego miejsca. -
Zaprowadziła ich więc do obozu.
-M-może coś tu jest, jakiś ślad, cokolwiek… -
A więc za mistrzem! Jednak zamiast o znajdującym się na dole barze, Aiden marzył o znajdujących się zazwyczaj na piętrze pokojach…