Chata Igora.
-
-
-
Odpalił latarkę żeby sprawdzić co tak śmierdzi.
-
Jeśli liczyłeś po prostu na Zombie, to srogo się zawiodłeś, bo choć były tam gnijące zwłoki, to na pewno były tak martwe, jak tylko się da, ale nie tylko one były źródłem fetoru, który się stąd wydobywał, wszędzie pełno było odchodów, ciężko powiedzieć jakich dokładnie, zwierzęcych czy ludzkich.
-
- Ktoś tu się nieźle zabawił. Chodź zobacz!
-
- Pierdoli jak stąd do Petersburga… Może lepiej się stąd wynosić?
-
- A idź jak chcesz, ja chcę zobaczyć co tu tak jebie. - Machnął ręką i wszedł głębiej do magazynu szukając czegoś ciekawego.
-
Dalej znaleźliście tylko więcej trupów, w równie zaawansowanym stanie rozkładu. Jedyne, czym różniły się od poprzednich, to to, że miały skrępowane sznurem lub drutem kolczastym ręce za plecami. W świetle latarki dostrzegłeś też na ścianie dziury po kulach i ślady zakrzepłej już dawno krwi.
-
//Dobrze, że nie kule po dziurach…//
-
Wyszedł stamtąd i zawołał kolegów.
- Już wiem gdzie są wszyscy! -
//Kule po dziurach też się gdzieś znajdą, spokojnie.//
Gdy weszli do środka, widok wzbudził we wszystkich niemałe emocje, głównie strach, zdziwienie, czasem też obrzydzenie, co ktoś manifestował odruchem wymiotnym, ale nikt nie odezwał się ani słowem. -
- To co teraz? Sami się nie związali.
-
- No ktoś to na pewno zrobił za nich… I lepiej spieprzać nim zrobią to z nami.
-
- Gdzie niby?
-
- Jak najdalej. Myśleliśmy, że to miejsce jest bezpieczne, ale już jak widać nie jest.
-
- To prowadź.
-
- Gdzie niby? - powtórzył jak echo Twoje ostatnie pytanie.