Pustynia Śmierci
-
Zohan:
Było kilka takich noży okopowych, ale wszystkie były jeszcze oryginalnej produkcji z okresu pierwszej wojny światowej. To, że tyle przetrwały i nadawały się do użytku świadczyło o nich najlepiej, ale z drugiej strony były też bardzo drogie, bo kupcy mieli świadomość, co sprzedają. Siekier i toporków było za to o wiele więcej, również w bardziej przystępnych cenach.
Radio:
Popatrzył na Ciebie, unosząc brwi ze zdziwieniem.
- A wiesz, że jeszcze nikt mi czegoś takiego nie proponował? Dawaj, może mnie przekonasz. -
Pewnie w kurwę drogie i jeszcze by musiał dopłacić, jakby chciał zamienić siekierę na coś takiego starego i dobrego. Na razie sobie odpuścił i rzucił okiem na toporek. Może jakiś tomahawk? Niby tym się rzuca, ale zajebać sztywniakowi też można.
-
Były takie, dużo mniejsze od Twojej broni, w miarę przyzwoicie wykonane, przeznaczone albo do walki jedną ręką, albo do ciskania na krótkim dystansie.
- Kupisz coś w końcu? - zapytał zirytowany sprzedawca, na oko mógł mieć w sobie nieco krwi rdzennych mieszkańców kontynentu, to w sumie tłumaczyłoby, czemu akurat on sprzedaje taką broń. No i byłoby nieco zabawne. -
Okej, początek, czyli najważniejsza część tego przedstawienia, został odegrany dobrze.
-- Nie może, ale na pewno, bracie! Nie chciałbyś stracić okazji na zakup tego kanistra, od razu Ci mówię. To cudeńko przewędrowało ze mną przez więcej stanów niż jest w tym kraju, więc mogę Ci powiedzieć, że nigdy Cię nie zawiedzie, nigdy go nie stracisz, nigdy nie da Ci powodów do płaczu. Ten mały skubaniec przyjmie do siebie wszystko, co do niego wlejesz i nawet nie pomyśli o rdzewieniu. Wiem co mówię bracie, gdybym był tobą, to bym kupił. -
- Kupić to ja i mogę, inna kwestia, to za ile, mistrzu. Nie jest to jakiś luksusowy towar, za który będziemy się zabijać.
-
— Jasne, to racja, a nawet lepiej - może dałoby się go wymienić na coś, czym będzie dało się zabijać! No?
-
- Mogę dać Ci za to jakiś nóż z drewna i złomu, nic więcej.
-
– Jeżeli ten tomahawk jest zajebista, a cena git, to go kupię. Ile za niego?
-
— Może jednak coś trochę lepszego? Choćby nożyk, ale cały metalowy. Brachu, to serio jest zajebiaszczy kanister, jakoś się dogadamy.
-
Zohan:
- Zależy co masz na handel. - odparł sprzedawca.
Radio:
- No właśnie się dogadujemy, bo ja chociaż chcę Ci coś dać w zamian, w ramach ludzkiej uprzejmości, bo bez broni pewnie długo nie pożyjesz, a inni pewnie nie byliby tacy wyrozumiali. -
Dice zmieszał się na chwilę.
— Okej, pokaż mi ten nóż. -
Tak jak mówił mężczyzna, nic wielkiego: Drewniana rączka, a w niej wykonane ze złomu ostrze. Nie była to stal nierdzewna, ale też nie skorodowane żelastwo, które złamie się po pchnięciu nim wroga.
-
– Topór strażacki. – uniósł go na wysokość swojej klatki piersiowej. – Wytrzymały, porąbie drewno, drzwi i bez trudu zetnie łeb sztywniaka.
-
Mężczyzna przyjrzał się mu, ocenił, nawet wziął do rąk, a później Ci oddał.
- Dam za to dwa toporki do rzucania albo jeden uniwersalny, do walki z bliska i na odległość. -
Czarnoskóry przez moment przypatrywał się ostrzu, ale w końcu poddał się i odpowiedział:
— Stoi, masz swój kanister, brachu. — To mówiąc, podał przedmiot handlarzowi. -
Skinął głową i schował go gdzieś do wnętrza samochodu. Cóż, nie był to najlepszy interes, jaki miałeś okazję ubić, ale nie zdziwiłbyś się, gdyby gość mówił prawdę i rzeczywiście od innych handlarzy i kupców dostałbyś coś gorszego niż ten nóż lub nawet nic.
-
To prawda, ale Dice’owi zależało tyle na nożu, co nieumarłemu na higienie okolic intymnych. Wychapał nóż tylko po to, by później opchnąć go za coś lepszego, i powolutku, powolutku dobrać się do upragnionego odtwarzacza. Właśnie, skoro mowa o targach, to gitarzysta rozejrzał się za jakimś rzeźnikiem czy innym post-apokaliptycznym McDonaldem, którego mógłby zbajerować w zakup noża.
-
Handlujących prowiantem było sporo, to był tylko przystanek, a nie miejsce zamieszkania, więc wielu kupowało jedzenie na drogę, a i Gniazdo Tułacza musiało robić zapasy, tak świeżego, jak i puszkowanego, wędzonego czy suszonego żarcia, więc tutaj miałeś dość spory wybór.
-
– A ten uniwersalny nie rozpierdoli się przy pierwszym zamachnięciu się albo rzuceniu?
-
- To dobra broń, możesz jakoś wypróbować, zanim kupisz, byleby tak, żebym widział, że nie chcesz go ukraść i nic nie kombinujesz.