Kijów
-
//Dalej czekam.//
-
// Nie tylko Pan czeka. //
-
//Nie tylko wy czekacie.//
— Rozdzielamy się?
-
- Żeby nas szybciej zabili? Wolałbym nie.
-
— Patrz pod nogi, a najlepiej patrz wszędzie.
Zaczął wchodzić coraz to głębiej do środka, uważając na każdy swój krok i na każdy dźwięk i szmer. -
- Heh, no i taka taktyka mi się podoba. - odparł i ruszył za towarzyszem, obserwując, czy nic podejrzanego nie znajduje się w pobliżu.
-
Jak na razie nie, widzieliście tylko (nie)ruchome schody prowadzące na piętro i kolejne puste witryny sklepowe.
-
- Mi na wszelki wypadek zostały jakieś granaty dymne. A Ty masz jeszcze jakieś granaty? - zapytał towarzysza.
-
//a ci jebnę, bo muszę lecieć przez kilka postów, aby zobaczyć ile ich zużyłem//
— Jeden odłamkowy i jakiś dymny.
Podszedł bliżej schodów i nadepnął na pierwszy stopień. Nigdy nie lubił ruchomych schodów, bo bał się, że się zarwą pod nim i zostanie zmiażdżony w środku przez te wszystkie mechanizmy. Niby teraz się nie ruszają, ale nieużywane mogą być bardziej zdradzieckie niż te używane. -
// Cho na solo, kutasiarzu. //
Również podszedł do (nie)ruchomych schodów. Rozdzielanie się w tak wielkim budynku, jakim jest galeria handlowa, nie jest dobrym pomysłem, szczególnie ze względu na to, że jest ich tylko dwóch, a nie wiadomo, ilu wrogów będzie się znajdowało w budynku. I czy w ogóle oni będą w środku.
- Kurwa mać, im dłużej tu siedzę, tym bardziej się zastanawiam, czy tamci dresiarze chcą nas po prostu wkurwić. - pomyślał zdenerwowany. -
Nie zawaliły się, ale to, że nie zrobiły tego po wejściu na pierwszy stopień nie gwarantuje, że nie zawalą się w połowie drogi. Ale z drugiej strony tylko tak mogliście dostać się na górę, bo windy tym bardziej nie działają, o ile w ogóle chcecie się tam pchać.
-
Ta, mogą się zarwać w połowie drogi. Dlatego idąc po metalowych schodkach, cały swój ciężar oparł na poręczach, a nie na schodach.
-
Faktycznie, istnieje ryzyko, że schody mogą się zawalić, dlatego oparł się o jedną z poręczy, aby mógł się za nie złapać w razie zawalenia schodów.
-
Tym sposobem dotarliście do połowy, ale całość zaczęła dziwnie skrzypieć. Wasz wybór, czy zbiegniecie na dół, czy pobiegniecie na samą górę.
-
- To co, stary dziadzie, zapierdalamy na górę? - zapytał nieco poddenerwowany. Dla niego jedyną opcją było pobiec do góry, nie widział zbytnio sensu, aby zostać na dole.
-
— Zapieprzamy. — odpowiedział spokojnie i odczekał parę sekund, aby nabrać odwagi i dopiero wtedy zaczął biec po schodach na górę.
-
- No to zapierdalamy! - krzyknął z lekkim entuzjazmem i zaczął biec najszybciej jak może na górę.
-
Oczekiwanie nie było dobrym pomysłem, gdy liczył się przede wszystkim czas. Mimo to udało się Wam wbiec na górę, a chwilę po tym schody zawaliły się. Tyle w temacie skradania, taki huk obudziłby nawet umarłego, a do Was zwabił ukraińskich żołnierzy, widocznie zaskoczonych przebiegiem Waszego cichego rozpoznania.
-
//zaśmiałbym się, gdyby postać Antka by spadła razem ze schodami//
— Jeszcze żyjemy, nie? — zagadał do Michaiła.
-
// I vice versa :V //
- Żyjemy, żyjemy, ale ktokolwiek tutaj jest oprócz nas i żołnierzy już wie o naszej obecności. Przeszukujemy te piętro?