Kijów
-
- Słyszeliśmy. - odparł, mając na myśli twoje wcześniejsze słowa. I rzeczywiście, wydał rozkazy, a żołnierze zaczęli się rozchodzić, ale małymi grupkami. Dopiero po chwili zrozumiałeś, że obchodzą centrum, chcąc zająć pozycje, które pozwolą im się schronić, ale też odstrzelić lub złapać tych przeciwników, którzy jeszcze nie zdołali uciec.
-
— Rozdzielamy się czy idziemy razem? — zapytał Rosjanina.
-
- Mi akurat to obojętne. Ty zdecyduj.
-
— No to leziesz za mną. Ciągniemy się jak muchy do gówna.
Jeżeli to tyle i sierżant nie miał żadnych rozkazów (choć Paweł i Michaił nie są żołnierzami i nie muszą go słuchać), pytań czy cokolwiek, poszedł szukać odpowiedniej miejscówy do ostrzelania tych kaukaskich brudasów. -
Ruszył za towarzyszem.
-
//Wkurwia mnie czasami to, że ja przejmuje inicjatywę i pierwszy robię odpisy, a ty lecisz za mną. Ty gnoju.//
-
// : - ) //
-
Ku waszemu rozżaleniu żaden się nie pojawił, przynajmniej nie w okolicy waszej kryjówki. Za to widok na walące się w gruzy przy akompaniamencie eksplozji centrum handlowe był czymś na swój sposób przyjemnym, a na pewno też niecodziennym. Wyobrażaliście sobie już te bandy zbieraczy próbujące wyciągnąć z gruzów coś cennego lub hordy Zombie zwabione hałasem. Tymczasem to już był koniec, choć nie taki, jakiego się spodziewaliście, a do was zajrzał jeden z żołnierzy.
- Starszyna wzywa. - powiedział tylko i odszedł, słusznie zakładając, że nie musi was w żaden sposób zmusić do wypełnienia rozkazu, w końcu w waszym interesie było to, żeby pogadać i ubić z Ukraińcami interes. -
Ruszył tam, gdzie powinien być ten cały sierżant tego pseudo-wojska na kiju.
-
- Kurwa jego zapluta mać, tylko żeby się nie okazało, że zaraz zostaniemy rozstrzelani. - pomyślał zdenerwowany, ale wiedział, że nie może uniknąć konfrontacji ze starszyzną. Również ruszył tam, gdzie powinien być dowódca oddziału Ukraińców.
-
Sierżant czekał na was z lornetką przy oczach, obserwując gruzowisko i okolicę.
- Kimkolwiek byli, zmusiliśmy ich do odejścia. - powiedział i schował lornetkę, odwracając się do was. - No dobrze, wy zmusiliście. W ramach podziękowania proponuję wam zatankowanie do pełna i bezpieczny przejazd, przynajmniej przez tereny kontrolowane przez armię. Lub bak do pełna oraz paliwo i zapasy na drogę, jeśli zdecydujecie się na przedłużenie współpracy, jeśli możemy tak to nazwać. -
Michaił spodziewał się raczej tego, że on i jego towarzysz zostaną rozstrzelani przez żołnierzy, ale to, co usłyszał, nieco go uspokoiło. Trudno jednak mu było zdecydować się na to, którą z opcji wziąć. Najlepiej będzie to uzgodnić z Pawłem.
- Dziękujemy. Czy mógłbym na chwilę porozmawiać z moim towarzyszem, zanim zdecydujemy się na którąś z opcji? - zapytał starszyznę.
// Jeśli nie zapomnę i będę miał mniej roboty do wykonania ze względu na remont w moim domu, to możliwe, że w tym tygodniu odpiszę Grahamem i mnichem z “Klątwy Doliny Węży”. // -
//Nie mam nic do dodania, więc możesz robić kolejny odpis.//
-
//Starszyna, nie starszyzna.//
Skinął głową i odwrócił się, przywołując do siebie kilku żołnierzy, aby wydać kolejne rozkazy. -
// No dobra, przekręciłem. //
Odsunął się na kilka metrów od starszyny i machnął ręką do swojego towarzysza, aby dać mu znać, że chce porozmawiać na osobności. -
//Czekam.//
-
Podszedł do młodzika i obejrzał się jeszcze przez ramię.
— Co o tym sądzisz? — zapytał szeptem pierwszy. -
- Kurwa, stary, ja się zastanawiam, czy nie powinniśmy przedłużyć z nimi współpracy. Moglibyśmy osiągnąć jeszcze większe zyski, oczywiście, jeśli chcesz. Jeśli nie, to się o to nie obrażę. - odpowiedział szeptem towarzyszowi.
-
— Przydałoby się więcej amunicji, bo nie wiemy, co może… tam być. Popracujemy razem, zbierzemy amunicji i zapasów i ruszamy.
-
- Ano, to może być dobry plan. Czyli co, informujemy starszynę o naszej decyzji?