Szkarłatna Wyspa
-
— Jak wrócę do Verden, to dam sobie na parę lat spokoju i coś otworzę. Na razie jestem tutaj i nawet nie wiem, co mnie jutro czeka.
-
- Uroki życia najemników. Dziś żyjemy, jutro gnijemy.
-
— Ano. — uśmiechnął się do siebie, przypominając sobie tych wszystkich najemników, których najmował, a ich zadaniem było iście przed siebie i branie na klatę każdą pułapkę.
//Możesz przewijać albo coś.//
-
//Tak właściwie to nie ma sensu przewijać dopóki wszyscy nie zwiedzicie wyspy. Właściwie dla każdego coś zaplanowałem, zanim wyruszycie na wyprawę. Vader jeszcze nie ruszył, ale zakładam, że wie, gdzie powinien isć, Max jest już na tropie, ciebie nakieruję, że powinieneś wrócić i pogadać z kapitanem.//
Widząc, że konwersacja się nie klei, barman odszedł, zajmując się teraz przygotowaniem drinków dla innych klientów, zostawiając cię samego z kubkiem i swoimi myślami. -
Szeth “Kotal” Aogad
Nie miał zbytnio doświadczenia z żadnymi królami, zwłaszcza z królami-magami, a polowanie wydawało się oczywistą czynnością. Dlatego też… zdał się na los, oczami wyobraźni rzucił monetą, a następnie skierował się tam, gdzie wypadło.
///Chociaż powinienem wiedzieć, gdzie iść, to jednak trochę nie mam pojęcia, dlatego zdam się na ciebie, jeżeli ci to nie przeszkadza. Bo nie wiem, który wątek jest istotniejszy dla ciebie./// -
Jakby chcąc nadrobić twoje braki, los zdecydował się, aby wypadł awers monety, a więc czeka cię spacer do władcy tej wyspy, co może być co najmniej pouczającym doświadczeniem.
-
Posiedział jeszcze chwilę i pomyślał o mało ważnych pierdołach. Eh, pora się zbierać. Barmanowi zostawił jedną sztukę złota za to, że chciało mu się z nim gadać i za darmo postawił alkohol, a następnie poszedł tam, gdzie powinien być kapitan.
-
Jak to każdy szanujący się kapitan, nawet jeśli miał tu gdzieś mały pałacyk z tubylczymi nałożnicami, fontanną z rumem i innymi tego typu przyjemnościami, a mógł mieć, to najpewniej był na okręcie i tam też go znalazłeś. Obserwował uważnie linię horyzontu przez lunetę, zapisując później coś na zwoju pergaminu, który był rozciągnięty przez cztery kufle rumu ustawione w rogach zwoju. Zauważyłeś szybko, że tylko jeden z nich był jeszcze pełny. Choć kapitan zdawał się pochłonięty swoim zajęciem, to od razu zauważył twoje przybycie, nawet się nie odwracając.
- I jak wrażenia? -
Szeth “Kotal” Aogad
Przekręcił głowę tak, żeby strzeliło mu w karku, po czym udał się na ten spacer. Pora zobaczyć, czy to kolejny przykład “jego wysokości”, do której trzeba się nachylać, żeby nie przewyższać go o głowę. Przychodziło mu z trudem szanować autorytet, który nie wyglądał na autorytet. -
Dwóch dobrze zbudowanych, uzbrojonych w nabijane krzemieniem maczugi, strażników, zastąpiło ci drogę do jego pałacu, sporego budynku na planie koła, co było wśród lokalnej zabudowy niespotykane. Nie byłeś pewien czy nie odzywają się dlatego, że chcą, żebyś spływał, bo chcą, żebyś odezwał się pierwszy i podał powód swojego przybycia czy po prostu nie mówią po ludzku i mają to wszystko gdzieś.
-
— Pogadałem z barmanem, wypiłem jakiś dziwny alkohol i nic poza tym. Na razie nie jest źle, można powiedzieć, że jest średnio, ale to chyba przez nudę.
-
- Zatęsknisz jeszcze za nudą, dziwnymi alkoholami i tym pyskatym barmanem, zapewniam cię. O ile przeżyjesz, choć ktoś z twoimi referencjami nie powinien mieć problemu. Można powiedzieć, że zabrałem cię na drugi kraniec świata po to, żebyś robił to, czym zajmowałeś się przez większość życia.
-
— To są tutaj jakieś grobowce i opuszczone twierdze? — zapytał, uśmiechając się.
-
- To na pewno, ale my szukamy trochę innego skarbu. Tak czy siak, zamki, pułapki, zagadki i tym podobne, to będzie twoje zadanie. Reszta zadba o to, żebyś dotarł do nich w jednym kawałku, żeby się z nimi uporać.
-
— Czyli jednak coś tu ciekawego jest i na pewno nieźle chronione. Tutejsza ludność się tym zajęła czy ktoś w ogóle inny?
-
- Nie mam bladego pojęcia kto to stworzył i zabezpieczył, ale na pewno nie miejscowi. Gdyby to byli oni, to chyba później coś musiało cofnąć ich w rozwoju wiele wieków, bo ze swoim obecnym poziomem wiedzy nie potrafiliby zbudować więcej niż to, co widzisz tutaj.
-
kubeł1001 napisał w Szkarłatna Wyspa:
Dwóch dobrze zbudowanych, uzbrojonych w nabijane krzemieniem maczugi, strażników, zastąpiło ci drogę do jego pałacu, sporego budynku na planie koła, co było wśród lokalnej zabudowy niespotykane. Nie byłeś pewien czy nie odzywają się dlatego, że chcą, żebyś spływał, bo chcą, żebyś odezwał się pierwszy i podał powód swojego przybycia czy po prostu nie mówią po ludzku i mają to wszystko gdzieś.
Szeth “Kotal” Aogad
-- Przyszedłem w odwiedzinach – odparł. – Wasz pan przyjmuje gości? Liczę, że tak, bo szukam zajęcia i mógłbym być dla niego bardziej pomocny, niż wy, pilnujący jego pałacu przed tym całym dzikim ptactwem i owadami. -
— Sam za wiele nie wiem o tej wyspie, ale skoro są tu jakieś ruiny, to ktoś je musiał zbudować. Albo zostały zbudowane przez tutejszych, a następnie cofnęli się w rozwoju, albo zostały zbudowane nie przez tutejszych, a przez przybyłych, albo istniała tu jakaś cywilizacja, która potem wyginęła. O, albo to już mniej prawdopodobne, ale ktoś to zbudował, ale nie tutaj.
-
Vader:
- Kapitan? - zapytał jeden z nich, wskazując ruchem głowy na galerę przy brzegu, a później pokazując palcem na horyzont. - Stamtąd?
Zohan:
- Nie interesuje mnie to, szczerze mówiąc. Ciebie też nie powinno. Twoim zadaniem jest tylko wydobyć z niej skarby. -
— Może nie powinno, może powinno. Ale jeżeli to będzie coś magicznego… to nic nie poradzę. Równie dobrze mogą to być tylko zwykle, najzwyklejsze ruiny. Może nawet i pułapek w nich nie będzie.