Nawiedzony Zamek rodu Von Berlgior
-
Ten post został usunięty!
-
// Do tego będzie kiedyś okazja.
Nic nie sugeruję, //
-
//Dlatego najlepiej uzgodnić taką wspólną fabułę z drugim graczem zanim wpadnie się do innej postaci w odwiedziny.//
Gobliny zajęte były przygotowaniem do napadu na wieś, więc dobrą chwilę zajęło im zebranie się w miejscu bitwy. Widząc samotną kobietę, ruszyły śmiało w jej kierunku, ale typowo goblińska odwaga przeminęła, gdy zobaczyli kamienne Golemy. Jeden z nich pochwycił dwóch goblińskich łuczników, którzy wdrapali się na mury. Ich strzały nie wyrządziły mu krzywdy, a on sam pochwycił obu pokurczy i zrzucił ich ze słusznej wysokości. Jeden upadł i roztrzaskał się o ziemię, drugi cudem zdołał pochwycić nogi gargulca, ale ten po prostu złapał go i rozerwał na pół, zakrwawione szczątki odrzucając obok połamanego trupa jego kompana. Pozostałe Gobliny uznały więc zgodnie, że ich Duża Szefo sobie poradzi i wycofały się do środka zamku, nie chcąc walczyć z przeciwnikiem, którego nie mogą pokonać.
W międzyczasie gigantyczny młot znalazł swój cel, ale Golem nie był aż tak słaby, aby to go wykończyło. Co prawda siła ciosu posłała go kilkanaście metrów dalej, ale szybko się podniósł i chwiejnie, ale jednak, ruszył do dalszej walki, wzbijając się znowu w powietrze. Z kolei użycie Magii Ziemi mogłoby dać efekt, ale na przeszkodzie stanęła jej kiepska znajomość, przez co może i udało się wywołać wstrząs, ale ten nie dotarł nawet do kobiety ani jej wielbłąda.
//Tak, ominąłem to o wybuchowych butelkach, bo nie przepadam za takim pisaniem i preferuję jednak jedną czynność na post, więc skoro udało ci się uniknąć tego ataku, możesz spróbować zaatakować w ten sposób teraz.// -
Podróżował po świecie i akurat znalazł się w pobliżu
- Zabije olbrzyma niewiasto i cię uratuje!
Krzyknął do kobiety
- Zostaw go mnie! Nie zapomnij powiedzieć, że uratował cię Tyranus Lew Nirgardu!
Zaszarżował na olbrzyma konno i uderzył go w stopę buzdyganem atakiem z wyskoku -
//Ale wiecie, że mamy tu dziesiątki, jak nie ponad sto tematów, w których możecie zacząć, prawda?
Poza tym, jeśli już chcesz tu pisać, to nie przypominam sobie, żebyś wpisywał gdzieś w umiejętnościach zdolność skakania na kilka metrów w górę, lepiej zobacz sobie jakiego wzrostu jest postać Hekarza i zdaj sobie sprawę, że pewnie nie doskoczyłbyś mu nawet do uda.// -
//Ale tu się coś dzieje a w innych nic się nie dzieje//
-
//Ale tu się coś dzieje a w innych nic się nie dzieje//
-
//Wystarczy, że zaczniesz pisać i coś zacznie się dziać, a pretensje o to, że “nic się nie dzieje” możesz wyrazić na Czacie i skierować je do wszystkich, którzy mają tu postaci, ale nimi nie grają, bo ja nad nikim nie będę stać z batem i zmuszać do odpisów.
Skoro postanowiłeś tu pisać, to odpis będzie dopiero wtedy, kiedy cała trójka wykona swój ruch.// -
//a nie możesz teraz napisać że mi sie udało i ja zaatakuje ponownie?//
-
//Twoje pojawienie się Belka jest całkowicie pozbawione fabularnego sensu.//
- Gobiny! Rozposzyć się i atakować szczałami z lasu tom na garbatym koniu! - krzyknął Krod wydając plan ataku, tak jak robili to orczy wodzowie, gdy jeszcze służył w wojsku.
Olbrzym był wściekły, zaś apogeum gniewu osiągnął w momencie pojawienia się kolejnego człowieka. Tym razem na koniu, ale zupełnie zwyczajnym, nie jakimś tam garbatym. Wściekły Krodol postanowił spełnić chęć człowieka do śmierci, bo przecież trzeba być niezwykle głupim, aby szarżować na istotę mającą osiem metrów.
Schylił się i gdy ten miał wykonać natarcie na stopę, Krodol postarał się chwycić człeka w dłoń, a następnie ścisnął pięść z zamiarem zmiażdżenia mu wnętrzności i skończenia jego żywota. -
Wynik walki był na ten moment zadowalający, lecz nie wiedziała co przyniesie dalsze starcie. Na szczęście pojawił się człowiek, który w pełni wziął na siebie uwagę olbrzyma. Nana nie zaprzepaści takiej okazji, skierowała wielbłąda w las otaczający zamek, gdzie zniknęła wśród koron drzew.
- Gargulce! Za mną - krzyknęła na odchodne i uciekła na wielbłądzie, bo przecież nie należała do bohaterów, a przecież rzeczywiście wtargnęła na ziemię olbrzyma. Następnym razem będzie trzymała się bliżej szlaku niż bezdroży.//zmieniam temat
-
//zgłaszam sprzeciw do opuszczenia przez taco wątku. Przyszedłem mu pomóc a on ucieka//
-
//@Kubeł1001 napisz, że taco się nie udało
-
// @Kubeł1001
-
// @Kubeł1001 tak musisz napisać
-
@Kubeł1001 że taco się nie udało i niech walczy ze mną ja nie dałem postaci magii
-
// a nie wiem czy mogę teraz edytować kartę a zrobimy tak. Dodam magię i ty anuulujesz te posty i jeszcze raz będziemy walczyć?
-
//co tu się odpierdala XD//
-
// niech taco walczy ze mną przeciwko olbrzymowi //
-
//Pojawienie się tu wszystkich nadprogramowych postaci jest pozbawione sensu.//
Taco:
I tak też uciekłaś, nie niepokojona ani przez Olbrzyma, ani przez jego Gobliny, którym twoje Golemy napędziły zbyt wielkiego stracha. Bez chwili wahania kamienne konstrukty udały się za tobą, pozostawiając pole niedawnej walki nowoprzybyłemu wojownikowi.
//Gdy zmieniasz temat, od razu pisz, gdzie twoja postać ma się udać. Jako że twoja postać fabularnie nic nie zrobiła, możesz ot tak zacząć znowu w dowolnym temacie, ale przeważnie przy zmianie lokacji to ja zaczynam, tak na przyszłość.//
Belka:
//Nie, to tu tak nie działa, walka gracza na gracza ma swoją kolejność, czyli Gracz 1, Gracz 2 i ja, który podsumowuje działania. Sprzeciw można zgłaszać, ja ten sprzeciw oddalam. Akurat pisałem w tym temacie, więc przestań do jasnej cholery spamować, bo z czystej złośliwości pozwolę zginąć twojej postaci. Karty nie wolno edytować po zaakceptowaniu, więc nie.//
Trafiłeś, choć ciężko powiedzieć, żeby cios wywołał jakiś większy efekt. Właściwie tylko dzięki zaskoczeniu, jakie wywołało to, że udało ci się trafić, Olbrzym spudłował i jego wielka łapa minęła cię o włos, co daje ci jeszcze pole do manewru, choć niewielkie. No i koń, nie zapominajmy o nim. Siwek nie miał ochoty umierać razem z tobą i zerwał się gwałtownie, co również sprawiło, że nie zostałeś zmiażdżony w jednej chwili.
Hekarz:
Kobieta uciekła, a z nią jej gargulce. Gobliny były zbyt przerażone, aby zrobić cokolwiek, nawet nie wylazły na nowo z zamku. Co do drugiego człowieczka, jego cios o dziwo trafił, a zdziwienie tym faktem i lekki ból, jaki to wywołało, sprawiło, że spudłowałeś, pomogła mu też reakcja jego konia, który nie był pozbawiony instynktu samozachowawczego, tak jak jego pan, i samowolnie skręcił w bok.