Gospodarstwo na Równinie
-
Radiotelegrafista
‐ Dawaj. ‐ Odpowiedziała poważnie Jannet: ‐ Będę miała spokój od twojego pie**olenia. ‐ Mówiąc to, zaczęła powoli sięgać do kabury z rewolwerem. Poruszała dłoń w żółwim tempie, powoli spuszczając ją na dłoń. Wcale nie ukrywała tego przed wzrokiem Rose, wręcz przeciwnie. Chciała pokazać wyższej blondynce, (a może i sobie) że nic nie robiła sobie z jej słów, że się nie bała. Te działanie miało też inny cel. Uważnie obserowała Rose i jeśli tylko dojrzałaby, że ta rzuciła okiem w kierunku jej ręki, sięgającej do kabury, błyskawicznie wykorzysta jej nieuwagę i chwyci lufę karabinu blondynki, odsuwając go od siebie i samej się schylając by uniknąć strzlału. Oczywiście nie puściła by po tym broni Rose, tylko wyrwała ją z dłoni oponentki.
-
-
Kuba1001
Manewr Jannet częściowo się udał i choć Rose zdołała nacisnąć spust, to pocisk trafił w ścianę, a nie w osobę, do której początkowo blondynka celowała. Jednakże Jannet nie udało się wyrwać broni swojej oponentce, więc pozostaje się z nią siłować i skończyć to, nim pojawi się Liwiusz, najpewniej zwabiony odgłosem wystrzału.
-
Radiotelegrafista
Jedną dłonią wciąż trzymała karabin za lufę (bo z tego co rozumiem, nie udała jej się go wyrwać, ale wciąż go trzymała), a drugą wymierzyła silny cios pięścią w policzek blondynki. Jeżeli Rose puściłaby swój karabin, to Jannet od razu wyciągnie rewolwer z kabury i wymierzy w tą sukę.
-
-
-
Kuba1001
Radio, Wiewiur:
Efekt był taki, że obie mierzyłyście do siebie z rewolwerów. Po chwili do Waszej broni dołączyły dwa kolejne sześciostrzałowce, trzymane przez Liwiusza, który wycelował w każdą z Was, a gdy dobitnie odbezpieczył swoją broń, z charakterystycznym dźwiękiem, wiedziałyście, że nie ma zamiaru się patyczkować.
‐ Opuścić broń. Obie i natychmiast.
Max:
Udało Ci się tam skryć, chyba nawet nikt nie zwrócił uwagi na to, że Cię nie ma. -
-
Radiotelegrafista
Jannet czekała, aż Rose opuści swój rewolwer. Nie czuła się w tej sytuacji jakkolwiek winna, wręcz przeciwnie. Miała ochotę posłać kulkę wprost między oczy blondynki. Jednak miała szacunek do Liwiusza ‐ siłą jego “sugestii” przesunęła lufę w bok od suki, by już nie mierzyć w jej ciało.
-
wiewiur500kuba
Rose widząc co robi Jannet, również przestała w nią mierzyć, co nie znaczy że przestała być czujna i wciąż czekała aż jej przeciwniczka odłoży broń. Ona nie będzie tą pierwszą, nie chce ryzykować.
‐ Opuść broń, a ja zrobię to samo. ‐ Rzekła do Jannet i czekała aż ta wykona jej polecenie, by po nim samej odłożyć broń. -
Radiotelegrafista
*Ta, a później tak samo dostanę kulkę wprost w czoło… * Jannet nie miała żadnego powodu, by zaufać blondynce. Jedyne co skłoniło ją do spuszczenia muszki z Rose to Liwiusz, ale on także nadszarpnął jej zaufanie. Musiała wybrać kompromis.
‐ Je**ć Cię. Opuścimy równocześnie. ‐ Odpowiedziała, nie spuszczając Rose z wzroku. Zaczęła powoli zbliżać dłoń dzierżącą rewolwer do ziemi. Drugą rękę oparła na lewej kaburze. -
-
Kuba1001
I tak obie schowałyście swoją broń tam, gdzie jej miejsce, a Liwiusz zrobił to samo, po kilku sekundach, mając pewność, że nie wyciągniecie jej nagle, aby nafaszerować się ołowiem.
‐ Też nienawidzę wielu ludzi, ale to jeszcze nie powód, żeby ich zabić. ‐ odparł, stając między Wami. ‐ No dobrze, to jest powód, ale mnie nic z nimi nie łączy, a Was owszem. Co tym razem? -
-
-
Radiotelegrafista
Jannet nie miała najmniejszego zamiaru odpowiadać, tylko założyła ręce na krzyż i spoglądała spode łba to na Liwiusza, to na Rose. Niemniej, po chwili, a bardziej kilku sekundach, stwierdziła, że tylko marnuje na tym czas. Spuściła dłonie i bez większy ceregieli oznajmiła: ‐ Wiecie co? Pieprzyć was oboje, sama ją znajdę. ‐ Po czym omijając łukiem zarówno blondynkę jak i ciemnoskórego, udała się do wnętrza gospodarstwa.
-
wiewiur500kuba
Po słowach Jannet Rose spojrzała na Liwiusza i wzruszyła ramionami.
‐ Szuka tej no… Jak temu tam… Tej małpy z kijem, wiesz takie głupie coś… Cholera, jak ona miała? ‐ Zapytała samą siebie i spojrzała w niebo próbując sobie przypomnieć jak Jannet ochrzciła swoją małpkę… ‐ Nie ważne, wiesz chyba o co chodzi. A i nasza lekarka chowała się cały czas w szafie. -
-
-