Dom Billa Deweya
-
-
Woj2000
Bill w ostatniej chwili odskoczył na zewnątrz. Kiedy już się doprowadził do porządku, odezwał się ponownie.
-Mam do ciebie teraz dwie sprawy, jeśli chodzi o tą sytuację. Po pierwsze: powinnaś nieco zmienić do niej podejście. Nie mówię zaraz o konieczności ciągłych pieszczot, ale powinnaś poważnie z nią porozmawiać o tym, że nigdy, ale to nigdy jej nie skrzywdzisz ani nie wymienisz. Po prostu pokaż jej, że jesteś tak przywiązana do niej, jak ona do ciebie. Zapewnij ją o własnej lojalności i szczerej więzi, jaką faktycznie między sobą macie. - wyjaśniał nieco zestresowany faktem, że Żółta buszuje mu teraz po domu, po czym dodał mniej pewnie, jakby bojąc się jej reakcji - A po drugie: mogłabyś uważać z tą dłonią? Prawie mnie nią przygniotłaś. Wiem, że myślisz teraz o Cytrynce i jej bezpieczeństwie, ale na innych też trzeba chociaż minimalnie uważać… -
Andrzej_Duda
Żółta Diament z tym samym zdołowanym wyrazem twarzy spojrzała na Deweya i powoli wyciągnęła rękę ze środka jego domu, na szczęście niczego przy tym nie zniszczyła lub/i uszkodziła. Następnie usiadła na ulicy po turecku i oparła głowę o dłonie.
-Zdaję sobie z tego wszystkiego sprawę. Zarówno z tego, że moja Perła zasługuje na więcej docenienia oraz doceniania, jak i tego, że trzeba być ostrożnym. Miałam dużo spraw. Dużo bardzo ważnych spraw. Jeśli nie masz niczego do powiedzenia, to chciałabym po prostu zabrać moją Perłę…-odpowiedziała tonem kogoś rozbitego emocjonalnie. -
Woj2000
-Mogę ci powiedzieć tylko jedno. Pamiętaj, że każda świadoma istota popełnia błędy, które jednak może w każdej chwili naprawić. I… szczerzę życzę ci tego, byś polepszyła swoją relację z Perłą. - oznajmił spkojnym tonem, mającym podnieść Żółtą na duchu, po czym dodał szybko - A z zabieraniem Perły nie musisz się kłopotać. Ja ją tu zaraz przyprowadzę.
-
Andrzej_Duda
Żółta wygląda na nie tylko zdołowaną, ale także dość… Bladszą niż zazwyczaj. Taka jakby wymizerowana albo chora. Zdziwiło to Billa, ponieważ doskonale wie, że Klejnoty nie mają chorób pod jakąkolwiek postacią.
-W porządku… Ale tu nie chodzi tylko o Perłę. Znaczy, przyszłam tu po nią, ale… Nie ważne. Po prostu chcę już odejść z tej planety. Jak najszybciej jak się da. Po prostu.-odpowiedziała smętnie. -
Woj2000
Dewey domyśla się, o co może jej teraz chodzić, ale nie zamierza tego poruszać, by jej nie dobijać. Zamiast tego odzywa się.
-Rozumiem to bardzo dobrze, Żółta. Już zaraz będziesz mogła odlecieć…
Po czym udał się do domu, by zbudzić Cytrynkę. Przystanął przy sofie i delikatnie próbował ją wybudzić. -
-
Woj2000
Bill uważa, że cały ambaras z Perłą mógł rozbudzić też inne, dawno zabliźnione wyrzuty sumienia i rany z przeszłości. Do tego wydaje mu się, że nadal może się czuć winna za Różową, mimo faktu, że, niezależnie od okoliczności, jej siostra nadal w jakiejś formie istnieje.
Dewey spojrzał się w twarz Perły i powiedział:
-Żółta Diament przyszła już po ciebie. Chce jak najszybciej wylecieć z tej planety, jak również… najpewniej porozmawiać z tobą o łączącej was relacji. Tak mi się wydaje. -
Andrzej_Duda
Kiedy tylko Bill powiedział “Żółta Diament przyszła”,Cytrynka jak szalona się zerwała i wybiegła na wewnątrz. Przez chwilę rozważała wybicie okna, ale ostatecznie użyła drzwi. Bill zobaczył, że od razu rzuciła się na rękę swojej właścicielki i przytuliła z płaczem. Żółta Diament wygląda na jeszcze bardziej rozbitą wewnętrznie niż wcześniej. Mimo to, poklepała swoją Perełkę po plecach i pogłaskała po jej szpiczastych włosach.
-
Woj2000
Dewey powoli podszedł do drzwi, po czym stanął we framudze i obserwował rozwój wydarzeń. Mimo wszystko, co mówił wcześniej o Żółtej, trochę jej było Billowi szkoda. Mimo, że taka zimna i służbowa, to jednak widać, że nie całkowicie pozbawiona empatii. Do tego Deweyowi wydaje się, że… najzwyczajniej świecie jest przytłoczona tym wszystkim: nie tylko ostatnimi wydarzeniami, ale i odpowiedzialnością, którą na niej spoczywa z racji bycia Diamentem, który od czasów , rozbicia" Różowej musiał przez większość czasu trzymać całe Imperium w ryzach.
-
Andrzej_Duda
Dokładnie. Podczas gdy wcześniej sprawiała wrażenie chłodnej, to teraz jest po prostu całkowicie roztrzęsiona. Tak jakby pierwszy raz od kilku milionów lat nie miała pojęcia co ma robić. Jeśli się lepiej przyjrzeć tej żółtej olbrzymce, można zauważyć, że jej dłonie się lekko trzęsą. Ze strachu? Ze stresu? Kto to może wiedzieć? Wszystkie możliwości są w tej sytuacji wyjątkowo prawdopodobne. Jedną ręką przytrzymuje Perłę, a drugą… Otarła z oka łzę. Jeśli Żółta Diament płacze, to coś ewidentnie jest na rzeczy. Ona nie płakała nigdy, odkąd Bill ją zna.
-
-
Andrzej_Duda
Żółta Diament dosłownie słabnie w oczach. Jej pancerz to w tej chwili jedyne co mogłoby komuś kto jej nie zna wskazywać to, że pełni ona jakąkolwiek rolę w wojsku. Bill ma wrażenie, że ona się zaraz rozpłacze jak Niebieska Diament przy wspomnieniu jej o Różowej przed rewelacjami związanymi ze Stevenem.
-
-
-
-
Andrzej_Duda
Żółta Diament schyliła się do Billa. Nagle z jej ust wydał się lament:
-Och, nie wiem nawet od czego zacząć… Kiedy dowiedziałam się, że Różowa nigdy nie umarła, wpierw byłam zdziwiona. Potem, polubiłam Stevena i byłam szczęśliwa. A teraz ujrzałam na oczy całą prawdę. Kiedy ją, kilka tysięcy lat temu, troskliwie zajmowałam się Różową, ona kłamała mi w żywe oczy i udawała niewinne dziecko. Kiedy ja chciałam dla niej jak najlepiej, ona mi wbiła nóż w plecy. Czułam się jeszcze gorzej od Żółtej. Ale nie okazywałam tego. Wiedziałam, że Homeworld potrzebuje silnej przywódczyni. Zamknęłam swoje prawdziwe emocje szczelnie w moim wnętrzu. Musiałam jednocześnie wykonywać obowiązki, rzekomo martwej Różowej, zrozpaczonej Niebieskiej i odizolowanej od wszystkiego Białej. Czułam się gorzej od kogokolwiek, ale wciąż musiałam pocieszać Niebieską. Kiedy byłam pozbawiona klejnotu, musiałam być powściągliwa. Kiedy poniżała mnie Czarna za to, że kazałam jej mnie podsadzić, zaczynałam pękać. Potem, objawiła mi się prawda. Różowa przez te wszystkie lata była zwykłym rozpieszczonym bachorem tak apatycznym jak apatyczna jest sama Biała Diament. Nie interesowało ją to, co pomyślą osoby, które naprawdę ją kochały. Interesowało ją zabaaiwanie się ze swoją Perłą. Przez ten cały czas, to był defektywny Diament z umysłem małego dziecka. A ja… Ja utrzymywałam jej ZOO… Wspominałam ją… Obwiniałam się za to wszystko… Ja… Ja… - Żółta nie dokończyła tego zdania, ponieważ rozpłakała się cicho. Zakryła twarz dłoniami, ale pomiędzy palcami przeciekają jej wielkie łzy smutku. -
Woj2000
Przytłoczony tymi wszystkimi rozterkami Dewey aż przysiadł na ganku i zdumiony złapał się za głowę. Nie spodziewał się, że ta burza sprzecznych emocji będzie aż tak wielka. Siedział w milczeniu, zastanawiając się nad odpowiedzią, aż po pewnym czasie wypowiedział nieco niepewnie.
-Żółta… może i niezbyt orientuję się w zawiłościach twojej trudnej relacji z Różową, ale jednego jestem pewien. Nie masz żadnego powodu, by się za cokolwiek teraz obwiniać. W warunkach, jakie wtedy występowały, uczyniłaś to, co uważałaś za słuszne i trzymałaś się z determinacją swoich postanowień, jak również przez tysiące lat mierzyłaś się z danym ci nieoczekiwanie oraz niesprawiedliwie wielkim brzemieniem. Za całą tę walkę należy ci się najwyższy możliwy szacunek - nie tylko jako Diamentowi, ale też jako zwyczajnej istocie, którą los tak surowo potraktował…
Na chwilę przerwał, po czym kontyunował swoją w zamyśle pocieszycielską orację.
-Ja… ja mogę tylko też powiedzieć, że przez te wszystkie lata na pewno cierpiałaś bardziej niż Niebieska. Dlatego też, zwłaszcza po… niedawnym wyjaśnieniu większości dotychczasowych niewiadomych, należy przejść… do naprawy tak bardzo badszarpniętej kondycji twojej osychiki. Ja mogę ci zasugerować dwa kroki. Po pierwsze: najpierw musić dać wszystkim swoim emocjom… wyjść z ciebie. Tłumiłaś je przecież przez milienia, a to nigdy nie jest zdrowe, zwłaszcza w tak okropnej sytuacji, w jakiej się znalazłaś. Po drugie: poczynić zdecydowane kroki mające na celu… zrozumienie swojej roli w tym wszystkim, pogodzenie się z losem i próby naprawy tego, co da się naprawić. Mam przez to na myśli, że powinnaś przestać się obwiniać za czyny Różowej i zrozumieć, że to jej własne, nieodpowiedzialne i zwyczajnie godne potępienia decyzje, za których konsekwencje odpowiada wyłącznie ona. Nie ty, nie Niebieska, nie Homeworld. Tylko ona. Oprócz tego, musisz zrozumieć, że to już się wydarzyło i przeszłości się nie zmieni. Jakkolwiek źle by to nie brzmiało z moich ust, musisz zrozumieć, że niezależnie od twych starań, nie da się tego zmienić. Ale można za to choć w minimalnym stopniu odkręcić to, co zostało zniszczone. Przez to głównie mam na myśli, że należy nawiązać przyjazne relacje ze Stevenem. On, w przeciwieństwie do swojej matki, jest porządnym, serdecznym i rozsądnym dzieciakiem, który zawsze będzie mógł pomóc i nigdy nie zdradzi nikogo, nawet tych, którym nie ufa. Ale i tak, według mnie, najważniejsze jest to, byś zrozumiała, że jesteś tak samo pokrzywdzona w tym wszystkim, gdyż to nigdy nie była twoja wina. Robiłaś, co mogłaś, ale ze względu na całkowicie niezależne przyczyny wszystko się zepsuło. Po prostu… zasługujesz na spokój, Żółta. Po prostu na spokój… -
Andrzej_Duda
Żółta podniosła w kierunku Billa swoją twarz pełną wszystkich negatywnych emocji jakie można sobie wyobrazić. Fragment gniewu, trochę smutku, załamania, depresji… Niebieska pstryknęła palcami jednej dłoni. W kilka sekund zmienia swój strój na taki jak tutaj:
Następnie powiedziała:
-Muszę… Muszę… Tak… Chcę spokoju… Spokoju.-powiedziała żałobnym tonem, a następnie schowała twarz w dłoniach i zaczęła kontynuować swój płacz. Nie tak intensywny jak wcześniej, ale jednak. -
Woj2000
Dewey po prostu siedział zdumiony, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. To wszystko sprawiło, że Żółta stała się strzępem tego, kim była dawniej. I Bill był tego naocznym świadkiem.
Po dłuższym czasie cichego wpatrywania się w lamentującą Diament, Bill wstał i powiedział równie spokojnie, co poprzednio.
-Tak… potrzebujesz ukojenia. A wydaje mi się, że znajdziesz je u swojej siostry. W końcu to ona ze wszystkich Klejnotów cię najlepiej zrozumie. Do tego będziesz mogła opuścić tą planetę. Chyba, że wolisz również odciąć się na pewien czas od Homeworldu, to… możesz zostać też u mnie. Wymagałoby to co prawdy użycia zmiennokształtności, ale u mnie zawsze znalazłabyś spokojny kąt i miejsce do przemyślenia tego wszystkiego, a także człowieka, który w każdej chwili jest gotów cię wysłuchać.