Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Nie ma takiego Szmaragdu w bazie danych. Nigdzie.
-Chyba będę musiał się spytać Białego Diamentu o ten Szmaragd. -jak rzekł tak on uczynił. Spróbował się z nią skontaktować. -Ochrzanię za to Ametysty…-mruknął cicho do siebie.
Diament nie odbiera.
Z furii walnął pięścią w ścianę. -CZEMU WSZYSTKO DO CHOLERY MUSI MI SIĘ KOMPLIKOWAĆ?
Perydot się przestraszyła i przygotowała do opcjonalnej ucieczki.
Miał walnąć jeszcze raz ale opamiętał się. Opuścił rękę i westchnął. -Wybacz za przestraszenie cię, Per’. Emocje wzięły górę.
-Tak… To… Co robimy? Tak potrzebujesz tych Jaspisów?
-Może i to są Jaspisy, ale nie zostawię żadnego klejnotu na pastwę losu. Nawet Jaspisu.
-Jak wolisz…
-Jeśli chcesz to mogę cię odesłać do tej całej szopy. A, i wybacz za te porażenie prądem.
-Nie szkodzi. I czy mogę tutaj zostać? Lapis bardzo długo nie przylatuje do mnie…
-Pewnie. Czuj się jak u siebie.
Perydot kładzie się na kanapie.
A ten usiadł na swego rodzaju krześle i ustawił, że kiedy odczyty wykryją Szmaragd to zapiczą. Spróbował zadzwonić do Dowódczyni jego gwardii.
Coś mu odcięło dostęp do komunikatora w systemie.
-Co do cholery? -spróbował sprawdzić co to.
Nie da się sprawdzić.
A lokalizacja tego drania?
Też nic.
Wybiegł z kryjówki by sprawdzić co to, albo kto to powoduje to.