[Metro-Zdzieszowice] Stacja Szkolna
-
- To jest akurat moja wyłączna sprawa - Odparł ostro, może nawet ostrzej, niż chciał. Jednak ta sprawa oraz historia z jego siostrą z kolei w nim poruszała pewne struny. Dopiero po chwili odpowiedział, żeby wreszcie dać mu konkrety, zamiast drażnić wątpliwościami.
- Idę tam, i tyle. Mówiłeś, że coś wiesz o mundurkach. Więc mów, będzie trzeba, pójdziemy razem. Jednak osiedle jest moim priorytetem, nie mam zamiaru wracać się do koksowników za jakiejś wątpliwej wartości informacje. -
Mariusz “Szprycer” Woliński
— Nie będziesz musiał. — Mężczyzna opuścił kilof, jednak wciąż silnie trzymał jego stylisko: — Ale pogadajmy jak cywilizowani ludzie. Ja odłożę kilof, ty odłożysz ten KBKS. — Kontynuował, wskazując wzrokiem na twoją śrutówkę.
-
Opuścił WIATRÓWKĘ i skinął głową.
- Obok KBKS’u to nawet nie leżało. Ale niech będzie, skoro tak cię drażni ta lufa. W czym rzecz? -
Mariusz “Szprycer” Woliński
Górnik odłożył swoje narzędzie i usiadł na pryczy.
— W czym rzecz… — Mężczyzna zastanowił się na moment. — Chciałeś usłyszeć historię z mundurkiem. Szperam tutaj już od kilku dni i dowiedziałem się tego i owego. Jakieś dwa tygodnie temu na stację zniósł go Nekrofil, tutejszy straganiarz i łazik. Zbiera towar z trupów i właśnie z trupa, którego znalazł na poboczu głównej drogi zerwał ten mundurek. Gość leżał tam już od jakiegoś czasu, ogólnie cały był rozszarpany jak jakiś ochłap, więc Nekrofil nie babrał się z cerowaniem, tylko pociął kamizelkę na szmatki, ale to już nie jest ważne. Liczy się to, że ten człowiek, kimkolwiek był, najprawdopodobniej przyszedł do nas z Osiedla. Wiesz co to może znaczyć? — -
- Podajesz mi informacje, które już wiem. Kończysz spekulacjami. A co, jeśli sztywny znalazł szmatę w domu, gdzie rodzic chciał ją wyprać, ale nie zdążył? Liczyłem na coś więcej - Przewrócił oczami - Jesteś tu kilka dni, a wiem dokładnie to samo, będąc tu pół godziny.
-
Mariusz “Szprycer” Woliński
— Nie, nie. — Mężczyzna machnął dłonią i pokiwał przecząco głową. — Nie chce mi się wierzyć, że gość, który na stówę nie był Łazikiem, który leżał przy drodze łączącej miasto z Osiedlem, który miał na sobie mundurek osiedlowej szkoły, był przypadkowym pechowcem. Słuchaj, to byłaby zwyczajnie zbyt duża ilość przypadków na jednego trupa. —
-
- Widziałem rzeczy, w które nawet po pijaku byś nie uwierzył - Skrzyżował ramiona - Mało tego. Zdecydowanie zbyt mało. I czego niby oczekujesz w zamian?
-
Mariusz “Szprycer” Woliński
— Ale to nie wszystko! — Trzasnął w odpowiedzi, brzmiąc jak speaker, żywcem wyrwany z przedwojennej reklamy jakiegoś bezsensownie drogiego produktu. — Znam Stare Osiedle, każdy kąt i zakamarek. Pomogę Ci znaleźć to, czego szukasz. — Mężczyzna spojrzał na Ciebie przekonywującym wzrokiem.
-
- Ja też się tu urodziłem. Jak praktycznie każdy w metrze. Sądzisz, że nie wiem, gdzie chcę iść?
-
Mariusz “Szprycer” Woliński
Mężczyzna wyglądał na nieco zbitego z tropu. Poprawił jeszcze raz okulary na nosie i dopiero po tym odpowiedział:
— Dobra, wiesz gdzie chcesz iść, ale to, o co mi chodzi, to że niekoniecznie pamiętasz to miejsce. A ja pamiętam każdą ulicę na Starym i zaułek. Mogę Ci z pamięci mapę wyrysować. — -
- Tak, jak i ja - Wzruszył ramionami - Niezwykle słaba oferta, jak na walenie po głowie i wiązanie.
-
Mariusz “Szprycer” Woliński
Mężczyznę wyraźnie przytkało, przez moment jąkał, nie umiejąc znaleźć właściwych słów. W końcu przeciągle wypuścił z siebie powietrze i odchylił się do tyłu z tęgim wyrazem na twarzy.
— Nie ma za co. — Burknął. — Jesteś Łazik. — -
- Ano łazik, i co z tego? - Wzruszył ramionami - Gdybym nim nie był, to bym się tam nie pchał.
-
Mariusz “Szprycer” Woliński
— Więc skoroś Łazik, to jesteś mi potrzebny. Dlatego cały czas lecę frazesami. — Odpowiedział mężczyzna, teraz bez poprzedniego wigoru i werwy. — Znasz się na powierzchni, a ja wręcz przeciwnie, a też muszę się wybrać tam gdzie ty. —
-
- A więc oferta pracy - Podrapał się po brodzie - Wzbudziłeś moją ciekawość… A teraz…! Masz moje zainteresowanie.
Usiadł wygodnie, powiesił broń na pasku i spojrzał na niego uważnie.
- Mów. Co, gdzie, jak, po co i, co najważniejsze, co dostanę w zamian? -
Mariusz “Szprycer” Woliński
— Cóż… Liczyłem na to, że tym “w zamian” będzie odratowanie przed aresztem i moja wiedza o Osiedlu, ale skoro to nie jest Ci wystarczające… — Mężczyzna pokręcił palcem między włosami brody. — Powiedz, a co by Cię interesowało? — Wigor znów zagościł w jego oczach.
-
- Kwestia ceny, jak wszystko. Ale na pewno nie masz tego, czego potrzebuję, więc lepiej sam zaproponuj, co możesz mi oddać.
-
Mariusz “Szprycer” Woliński
— Hmm… — Coraz intensywniej owijał kosmyki w okół palca. — Jeżeli to, co mówią o Osiedlu jest prawdą, to w miejscu, do którego zmierzam znajdziemy maskę przeciwgazową i prawdziwy hełm, a nawet kamizelkę taktyczną. Ja nie potrzebuję tego, będziesz mógł je wziąć, ale zgaduję, że potrzebujesz czegoś na tu i teraz, by mieć pewność, że Cię nie wykiwam, prawda? —
-
- Nawet więcej, niż “czegoś”, po tym ataku personalnym. Mów dalej - Skrzyżował ramiona.
-
— Chętnie, jedynie moje pole do popisu jest… nieprzyjemnie wąskie. Większość waluty zostawiłem żonie, a ze sobą wziąłem tylko najbardziej niezbędny ekwipunek. Chyba, że… — Położył dłoń na lewej stronie brzucha przykrytego połataną bluzo-kurtką. Przez moment namyślał się nad czymś, co nie było łatwą kwestią. Mężczyzna dopiero po chwili skupił wzrok na tobie i odpowiedział pytaniem: — Zakładam, że nie masz kontaktów na czarnym rynku Perły? —