Przejdź do treści
  • Kategorie
  • Ostatnie
  • Użytkownicy
  • Grupy
Skórki
  • Light
  • Cerulean
  • Cosmo
  • Flatly
  • Journal
  • Litera
  • Lumen
  • Lux
  • Materia
  • Minty
  • Morph
  • Pulse
  • Sandstone
  • Simplex
  • Sketchy
  • Spacelab
  • United
  • Yeti
  • Zephyr
  • Dark
  • Cyborg
  • Darkly
  • Quartz
  • Slate
  • Solar
  • Superhero
  • Vapor

  • Domyślna (Brak skórki)
  • Brak skórki
Zwiń
Logo

Wieloświat

  1. Strona Główna
  2. Zapomniany Front
  3. Lokacje
  4. [Vaarthern] Część Północna

[Vaarthern] Część Północna

Zaplanowany Przypięty Zablokowany Przeniesiony Lokacje
51 Posty 2 Uczestników 1.8k Wyświetlenia
  • Najpierw najstarsze
  • Najpierw najnowsze
  • Najwięcej głosów
Zaloguj się, aby odpowiedzieć
Ten temat został usunięty. Mogą go zobaczyć tylko użytkownicy upoważnieni do zarządzania tematami.
  • Vergest Ist DeithV Niedostępny
    Vergest Ist DeithV Niedostępny
    Vergest Ist Deith Zapomniany Front
    napisał ostatnio edytowany przez
    #41

    Dmitrija
    - Nie wiem. - rzuciła beznamiętnie. - Pewnie wzięli go do gabinetu.
    Źle kojarzyło mu się to słowo, w końcu sformułowanie “Wziąć kogoś do gabinetu” było często związane z poważnym nagięciem zasad, a w efekcie ciężką naganą i surową karą. O ile równie częste były przypadki omówienia spraw prywatnych czy osobistych pochwał ze strony instruktorów, to zmora nocnych ekspedycji karnych i kilkugodzinnej nadwyżki testów sprawnościowych w świetle księżyca przeszła już do legendy i większości kojarzy się tylko z tym. Czyżby w końcu się połapali, że Ilicz bez pozwolenia opuszcza budynek albo, co jeszcze gorsze, wybiera się na spacery, których celem jest skryta obserwacja obszaru zamkniętego?

    Gdy oboje wyszli z łazienek, na rogu już czekał jeden z podirytowanych instruktorów.
    - Od jarania szlugów w kiblu jest początek przerwy, nie jej koniec - odrzekł złośliwie, a pod jego nosem zagościł lekki, cwaniacki uśmiech. - Znikajcie!
    Minęli go, a ten nie poszedł za nimi. Wyglądało to tak, jakby oczekiwał kogoś innego, a oni po prostu mu się napatoczyli. Bezceremonialnie wkroczyli na salę gimnastyczną. Wszyscy tam zebrani byli już ustawieni w długim na niemalże całą długość sali dwuszeregu i prawie od razu obrzucili wchodzących masą zbitych mroźnych spojrzeń.

    Czym prędzej ustawili się po jednym z boków. Roza stanęła za nim. Wtedy do pomieszczenia, jakby nigdy nic, wszedł Ilicz, który w oka mgnieniu ustał na baczność po lewej Dmitrija. Chwilę po nim zjawił się widziany niedaleko toalet instruktor, który dołączył do reszty, stojącej w grupie przed całą szkołą i zarządził odliczanie. Gdy wszystkie liczby się zgadzały, zaczął:
    - Nie będę obwijał w bawełnę - dzisiejszy test poszedł wam fatalnie, nazwiska tych, którym pomyślnie udało się go zakończyć wymieniłbym w dwadzieścia sekund i nawet nie musiałbym się przy tym specjalnie śpieszyć. Za tydzień powtarzacie go znowu - oznajmił chłodno, jakby był przyzwyczajony do takiego wyniku i nie kładł zbyt wielkiej nadziei w swoich rekrutów. Wtem z małej grupy wyłonił się Wesatrow. - Nie myślcie, że przez ten czas nie będziecie nic robić. Centrum przysłało nam oficerów z frontu - wskazał na Wesatrowa. - Sierżant Anton Werblem będzie do waszej dyspozycji przez kilka dni, po tym czasie zastąpi go kto inny. Sierżant od jutra będzie was uczył operacji bojowych. Mimo słabego wyniku damy wam nieco więcej czasu wolnego. Możecie skierować się na drugie śniadanie i dłuższą przerwę. Po godzinie macie zebrać się tutaj ponownie. Rozejść się!

    Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
    • MaxwellM Niedostępny
      MaxwellM Niedostępny
      Maxwell Miasto Nieszczęść Wiek Pary
      napisał ostatnio edytowany przez
      #42

        “Palenie szlugów”? Naprawdę? Żarty żartami, ale ugh, ten był zbyt nisko jak dla niego… No, abstrachując już od tego, że i tak podobne docinki uważał za niepotrzebne. Nie odpowiedział mu nic, tylko skierował się do sali.
        Kiedy przekroczył jej próg i inni wlepili w niego patrzydła, nieco się wzdrygnął. Był na to gotów, ale dalej nieco go to przerażało… naprawdę muszą się jopić na każdego wchodzącego? Eh, zostaw ich… ustawił się i… do środka wszedł Ilicz. Nie wyglądał na jakoś zmartwionego czy przygnębionego, więc może nie chodziło o to węszenie? No, miał taką nadzieję, bo kto wie czy nie będą teraz przy nim węszyć…
        Po odliczeniu słuchał typowej gadki, do której już się przyzwyczaił. Był pewien że nie znajduje się wśród tej zdecydowanej mniejszości, ale któregoś dnia, któregoś pięknego dnia… w końcu mu się uda. A wtedy wszyscy zobaczą jak się do niego mylili. Wtedy pokaże na co go stać, co w nim drzemało! Te dni nauk nie pójdą na marne, o nie!
        Wtem, coś go zmroziło. Zaraz… Anton? A nie Wesatrow? Które to pseudonim, a które prawdziwa informacja? Czy naprawdę był z frontu, czy to wszystko to jedynie przykrywka? Nie był w stanie tego ocenić, ale był niemal pewien, że ta chusta nie była typowym wyposażeniem armii, no bo z jakiej racji? No, ale wracając. Przynajmniej informacja o szkoleniu nie była zmyślona, ale patrząc na okoliczności w jakich się o tym dowiedział, nie dziwota…
        Kiedy zarządzono przerwę, szturchnął Ilicza, nim ten odszedł.
         – Jemy razem – rzucił jedynie jakby rozkazująco. Spojrzał się również na Rozę.

      Nawet kiedy pada, to gwiazdy wcale nie znikają ze świata. Nadal lśnią za deszczowymi chmurami. Dlatego… zwieję wszystkie chmury, które pokrywają twoje niebo.

      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
      • Vergest Ist DeithV Niedostępny
        Vergest Ist DeithV Niedostępny
        Vergest Ist Deith Zapomniany Front
        napisał ostatnio edytowany przez
        #43

        Dmitrij
        Ilicz mocno się zdziwił, ale nic nie powiedział. Z kolei Roza tylko potulnie kiwnęła głową. Rekruci wychodzili z sali gimnastycznej pojedynczo, co spowodowało utworzenie charakterystycznego węża, którego ciało ciągle malało. Gdy tylko Dmitrij był tym malejącym segmentem, od razu skierował się do kantyny, tuż za Rozą, natomiast Ilicz nagle rozpłynął się w powietrzu.

        Drugie śniadanie w kantynie nie było już takie okazałe jak pierwsze, gdyż jego głównym zadaniem było zwykłe pokrzepienie “studentów” przed kolejną serią ćwiczeń. Tym energetycznym wsparciem okazała się być dobrze znana mu wcześniej pomidorowa z dwiema pajdami świeżego chleba. Roza dostała jedzenie przed nim i usiadła przy niezajętym trzyosobowym stoliku stojącym gdzieś na uboczu, z dala od głodnych plotek uszu, których zatrzęsienie scentralizowane było w samym środku. Gdy tylko Dmitrij otrzymał swoją porcję, od razu przy zajął miejsce przy niej, gdy ta po chwili rzekła do niego:
        - Iliczowi może się to nie spodobać.

        Nie zaczęła jeść dopóki nie zjawił się Ilicz, który przysiadł się do nich po kilku minutach. Miał nietęgą minę i wyraźnie zbladł.
        - O cholerę ci chodzi, co? - zapytał i zmarszczył brwi.

        Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
        • MaxwellM Niedostępny
          MaxwellM Niedostępny
          Maxwell Miasto Nieszczęść Wiek Pary
          napisał ostatnio edytowany przez
          #44

            Nie było może obfite, ale chleb zawsze mógł być czerstwy, aby “zahartować przyszłych żołnierzy (miejsce na cichy śmiech pod nosem) i przyzwyczaić ich do trudnego życia w okopach. Albo żeby zwyczajnie byliście w stanie przegryźć nogę wroga”. Jakoś tak. Nie wybrzydzał jednak, wziął co mu dano i ruszył do Rozy, dziękując w duchu Stwórcy że nie była jakoś głupia. Chociaż… chyba i tak logicznym byłoby właśnie takie miejsce, nawet dla idioty…
            Mniejsza, siadaj tam. Kiedy tylko usiadł i usłyszał jej komentarz, przytaknął. No, spodziewa się podobnej reakcji. W końcu chodzi spięty, a do tego rozmawiali dziś o tym, więc logicznym może być powiązanie jednego z drugim.
            W końcu zjawił się i sam Ilicz, a jego pytanie upewniło Dmitrija w swoich przekonaniach. Oj tak, nie spodoba mu się to.
             – Dowiedziałem się czegoś nowego o tej bazie – odparł spokojnie, szeptem, przysuwając się lekko. Nadstawił uszu i nasłuchiwał możliwych kroków pracowników.

          Nawet kiedy pada, to gwiazdy wcale nie znikają ze świata. Nadal lśnią za deszczowymi chmurami. Dlatego… zwieję wszystkie chmury, które pokrywają twoje niebo.

          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
          • Vergest Ist DeithV Niedostępny
            Vergest Ist DeithV Niedostępny
            Vergest Ist Deith Zapomniany Front
            napisał ostatnio edytowany przez Vergest Ist Deith
            #45

            Dmitrij
            Słysząc to, Ilicz aż uniósł brwi w teatralnym szoku.
            - O czym ty mówisz? - uniósł się lekko i zrobił się kompletnie blady jak ściana. - Nie pomyliło ci się coś?
            - Daj spokój, Ilicz - odezwała się Roza. - On wie.
            - Co? - spojrzał na nią gniewnie i zrobił nietęgą minę. - Powiedziałaś mu?
            Kiwnęła tylko głową w milczeniu.

            Chłopak głęboko westchnął i oparł się mocno o oparcie krzesła, przesuwając je nieznacznie w tył. Kręcił głową w niedowierzaniu.
            - Jeśli za to bekniemy…
            - Nie bekniemy, spokojnie! - próbowała go uspokoić. - Teraz wszyscy w tym siedzimy.
            - No dobra… - odrzekł ze słyszalną niechęcią w głosie i splótł ręce na klatce piersiowej. Zdecydowanie nie wyglądał na zadowolonego, ale uległ, nie widząc sensu w dalszym stawaniu oporu i wypieraniu się. Chyba nawet nieco się uspokoił. - Mów.

            Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

            1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
            • MaxwellM Niedostępny
              MaxwellM Niedostępny
              Maxwell Miasto Nieszczęść Wiek Pary
              napisał ostatnio edytowany przez
              #46

                Oj tak, siedzą w tym, a on nie zamierza się poddać w tej kwestii. Dowie się co takiego planują, chociażby dla samej ciekawości…
                 – Ten na sali, niby sierżant Anton, jest też znany jako Wesatrow. Kiedy się zmęczyłem podczas biegów, nachylił się nade mną taki jeden brodacz i chciał, abym odpoczął. Uległem mu. Był taki spokojny i opanowany… Potem jednak jeden z instruktorów zaczął na mnie narzekać i ostatecznie miałem pójść do sali odpocząć. Po drodze widziałem, jak brodacz rozmawia z jakimiś ludźmi z chustami. Byli w jakimś wozie… W sali już siedział jeden z nich, czyli Wesatrow. Potem do samej sali weszli różni ludzie, w tym i brodacz. Wyprosił mnie, ale że mam dobry słuch, byłem w stanie coś podsłuchać. Wtedy dowiedziałem się o jego imieniu i niby coś wymyka się spod kontroli, jacyś inni są zamknięci w laboratorium. Mają się spotkać w jakimś miejscu o odpowiedniej godzinie jutro (popraw na pw, jeśli ma być inaczej), a Wesatrow ma w tym czasie się podawać za naszego nowego nauczyciela. Myślę że moglibyśmy za nim pójść, ale to na potem. Teraz Ty. Dowiedziałeś się czegoś nowego? – Cały czas mówił cicho, pilnując się ilekroć padały jakieś ważne terminy lub imiona, których znać nie powinien. Starał się też panować nad eskcutacją.

              Nawet kiedy pada, to gwiazdy wcale nie znikają ze świata. Nadal lśnią za deszczowymi chmurami. Dlatego… zwieję wszystkie chmury, które pokrywają twoje niebo.

              1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
              • Vergest Ist DeithV Niedostępny
                Vergest Ist DeithV Niedostępny
                Vergest Ist Deith Zapomniany Front
                napisał ostatnio edytowany przez
                #47

                Dmitrij
                Ilicz w końcu zabrał się za zupę, by stworzyć pozory normalnej rozmowy i z uwagą wsłuchiwał się w słowa Dmitrija. Roza z kolei milczała.
                - Coś testowali i coś poszło nie tak - zaczął ledwo słyszalnie. - Podsłuchałem ze dwa razy wartowników, jak mówili o zaistniałej sytuacji. Nie chcą dopuścić, żeby jakiś obiekt opuścił teren zamknięty, bo cała północ miasta może mieć spory problem. Słyszałem też, że przysyłają kogoś do ogarnięcia tego bajzlu, jaki się tam zrobił. To na bank ci, o których teraz mówisz.
                - Ale po co organizują się na terenie szkoły wojskowej, do tego pełnej rekrutów? - odezwała się nagle Roza.
                - Nie wiem - odrzekł z niepokojem w głosie. - Może chcą tu założyć bazę. Nagłe pojawienie się weteranów z frontu, których zadaniem jest szkolenie żółtodziobów i przygotowanie ich do sytuacji panującej w warunkach bojowych to dobra przykrywka. Przynajmniej dla tych, którzy nic nie słyszeli.
                - Te chusty na twarzach i desperackie próby ukrycia choćby koloru swoich oczu zdradzają, że coś jest nie tak…
                - Może to ich znak rozpoznawczy?

                Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

                1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                • MaxwellM Niedostępny
                  MaxwellM Niedostępny
                  Maxwell Miasto Nieszczęść Wiek Pary
                  napisał ostatnio edytowany przez
                  #48

                    Sam również jadł, jednocześnie słuchając. A jednak! To może być apokalipsa zombie! Potwierdziły to jeszcze następne słowa Ilicza - zagrożenie dla całej północy! Cieszył się, chociaż nie powinien i o tym wiedział, ale miał rację! I to jest jedyna dobra rzecz w tym wszystkim, przynajmniej dla niego. Pewnie jakiś czas po tej rozmowie zacznie jakoś panikować i ogólnie czuć strach, ale na obecną chwilę woli pozostać w takim dziwnym nastroju. No, jeszcze inną negatywną dla niego informacją była ta o bazie. Może nie być to jedynie przykrywka, a ich cel. Mogą chcieć już teraz wyszkolić tutejszych do walki z ewentualnym zagrożeniem, a on sam tego nie chciał - wolał wykorzystać swoje umiejętności na froncie, a nie naprawiając błąd głupich naukowców.
                     – Sądzę, że chcą zwyczajnie zachować anonimowość - na wszelki. Równie dobrze może to być ich znakiem rozpoznawczym – odpowiedział w końcu Dmitrij. – Jak sądzicie, przyspieszą nam szkolenie, abyśmy byli w stanie obronić się przed tym co tam trzymają? – zapytał, oczywiście przyciszonym głosem, biorąc kęs chleba.

                  Nawet kiedy pada, to gwiazdy wcale nie znikają ze świata. Nadal lśnią za deszczowymi chmurami. Dlatego… zwieję wszystkie chmury, które pokrywają twoje niebo.

                  1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                  • Vergest Ist DeithV Niedostępny
                    Vergest Ist DeithV Niedostępny
                    Vergest Ist Deith Zapomniany Front
                    napisał ostatnio edytowany przez
                    #49

                    Dmitrij
                    Twory literackie lub filmowe, których tematem są żywe trupy, należą do niszowego nurtu, który nigdy nie doczekał się eksplozji popularności. Zazwyczaj były to kontrowersyjne i ciężkie utwory o sporym znaczeniu filozoficznym, które naśmiewały się z konsumpcyjnego stylu życia pewnych obywateli i skutków coraz bardziej wolnego rynku. Czymże jest przecież osoba głodna pieniędzy i sławy, która z czasem zaczyna dążyć jedynie do tych dwóch prostych celów, zaniedbując całe otoczenie i zatracając siebie w potępieńczym wyścigu szczurów, jeśli nie właśnie chodzącym umarlakiem? Autorzy tych cyklów nie przykuwali dużej uwagi do realizmu swych dzieł, co było wielokrotnie punktowane, także to, że w tajnym laboratorium mogły pojawić się paradoksalne byty, egzystujące na cienkiej, wręcz niezauważalnej linii oddzielającej życie od śmierci, jest mikroskopijnie mało prawdopodobne, jeśli w ogóle istnieje taka możliwość.

                    Ilicz z niepokojem mieszał połyskującą łyżką w zupie. Nie wyglądał na zbytnio głodnego.
                    - Nie wiem – odpowiedział cicho, nie przerywając bezsensownych okrążeń metalicznego statku na morzu bladej czerwieni, co i raz obijając go o porcelanowe skały. – Chociaż wątpię. Znacznej większości z nas nie udało się pokonać jednego z najważniejszych testów sprawnościowych, jakim jest właśnie „męczeńska droga” i posłaliby nas naprzeciw całkowicie nieznanemu cholerstwu, które wylęgło się w mrokach tamtego obiektu? Nie są tacy głupi.
                    - Na pewno nie będą nas trenować z dobrego serca – wtrąciła się Roza. – Do tego instruktorzy normalnie kazaliby nam tyrać od wschodu do zachodu słońca na torze przeszkód, dopóki nie wkujemy na pamięć jego rozkładu i nie zdamy go wzorowo w dniu powtórzeń. Tymczasem jutro mamy mieć treningi z sekwencji walki.
                    - Może chcą nam rozszerzyć zdolność do samoobrony? Wiemy, jak korzystać z broni, ale jeszcze nie zapoznali nas z taktykami i zaawansowanymi poradami.
                    - Fakt, kilka dni szczegółowych testów bojowych przyniosą lepszy skutek niż ich całkowity brak.
                    - Dobra, jeśli to wszystko, to kończmy jedzenie. Hipotetycznie możemy się chwilę pokręcić.

                    Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

                    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                    • MaxwellM Niedostępny
                      MaxwellM Niedostępny
                      Maxwell Miasto Nieszczęść Wiek Pary
                      napisał ostatnio edytowany przez
                      #50

                        Tak, właściwie to mieli rację. Nie byłoby z nich wielkiego pożytku, poza przynętami, ale w tej sytuacji chyba lepiej będzie ograniczyć straty ludzkie, tym bardziej że i tak chyba już teraz trochę stracili… w końcu jest tam coś na tyle groźnego, że ma zostać w zamknięciu. Ale czy w takim razie dobrze, aby i oni coś w tej sprawie robili? Równie dobrze może to być jakieś zmutowane zwierzę, niekoniecznie od razu zombie, a kraj nie chce zwyczajnie, aby ktokolwiek dowiedział się o ich eksperymentach. Strażnikom z kolei mogą kłamać… Ale w takim razie po co by ich do tego trenowali? Tyle niewiadomych, a sami mogą obecnie jedynie gdybać.
                         – Ale nie wiemy co tam w ogóle jest. Co jeśli nawet te testy nie starczą? – spytał się, nieco melancholijnie, stając od stołu. – Najlepiej jakbyśmy wiedzieli z czym w ogóle być może będziemy musieli walczyć, jeśli jednak ucieknie z tego ośrodka i pobiegnie akurat tu. Spróbujmy jakoś się tego dowiedzieć.

                      Nawet kiedy pada, to gwiazdy wcale nie znikają ze świata. Nadal lśnią za deszczowymi chmurami. Dlatego… zwieję wszystkie chmury, które pokrywają twoje niebo.

                      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                      • Vergest Ist DeithV Niedostępny
                        Vergest Ist DeithV Niedostępny
                        Vergest Ist Deith Zapomniany Front
                        napisał ostatnio edytowany przez
                        #51

                        Dmitrij
                        - Jeżeli nie, to odpowiedź jest prosta jak drut – mamy przerąbane – odrzekł, po czym zabrał się za szybkie jedzenie nieco zimnej już pomidorowej.
                        Roza odsunęła nieco krzesło i się wyprostowała.
                        - Na chwilę obecną możemy tylko gdybać. I nie zapowiada się na to, że się prędko o tym dowiemy.
                        - Z czasem mogą nam powiedzieć. Każdy tutaj jest zaniepokojony tym, co się dzieje w tej części miasta. Co jakiś czas jeżdżące karetki, pojedyncze huki wystrzałów w nocy, rewizje, jeśli ktoś podejdzie zbyt blisko… Coś ewidentnie wisi w powietrzu. Tylko głupi by tego nie zauważył, a przecież mamy być wojskowymi. Zresztą, niewiele nas od tego dzieli…
                        - „Mamy” to słowo klucz. W tej kwestii jesteśmy w drugim rzędzie, jeśli nie trzecim.
                        - Prędzej czy później i tak się tego dowiemy – oświadczył z przekonaniem. – Głównym pytaniem jest to, czy zrobimy to sami, czy wprost z ich ust.
                        Ilicz chwilę potem skończył w końcu jeść i w ciszy wstał od stołu z pustym talerzem, który odłożył na stojący w rogu metalowy stół z resztą zabrudzonych naczyń i sztućców, po czym skierował się do wyjścia, co zrobiła również Roza. Dmitrij podążył za nimi.

                        Gdy przechodzili przez korytarz prowadzący na salę gimnastyczną, natknęli się na przechodzącego sierżanta Werblema, a może raczej Wesatrowa, który minął ich, nawet na nich nie patrząc. Ilicz nie zwrócił na niego większej uwagi, ale Roza widocznie się zaniepokoiła. Przy rozwidleniu Ilicz odbił w stronę przeciwną od miejsca zbiórki i wszedł do jednego z pomieszczeń, którym okazała się być szatnia z kilkoma rzędami trójczęściowych szafek, z których wszystkie były dokładnie ponumerowane. Wyjął mały miedziany kluczyk i otworzył nim stanowisko o numerze 172, z którego wyjął dość pokaźną, przezroczystą butelkę wody bez etykiety.
                        - Chcecie trochę? – odkręcił ją. – Nie wiadomo, kiedy teraz skończą nas katować, a dużo czasu nam nie zostało.

                        Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

                        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź

                        • Zaloguj się

                        • Nie masz konta? Zarejestruj się

                        • Aby wyszukiwać zaloguj się lub zarejestruj.
                        • Pierwszy post
                          Ostatni post
                        0
                        • Kategorie
                        • Ostatnie
                        • Użytkownicy
                        • Grupy