Przejdź do treści
  • Kategorie
  • Ostatnie
  • Użytkownicy
  • Grupy
Skórki
  • Light
  • Cerulean
  • Cosmo
  • Flatly
  • Journal
  • Litera
  • Lumen
  • Lux
  • Materia
  • Minty
  • Morph
  • Pulse
  • Sandstone
  • Simplex
  • Sketchy
  • Spacelab
  • United
  • Yeti
  • Zephyr
  • Dark
  • Cyborg
  • Darkly
  • Quartz
  • Slate
  • Solar
  • Superhero
  • Vapor

  • Domyślna (Brak skórki)
  • Brak skórki
Zwiń
Logo

Wieloświat

  1. Strona Główna
  2. Zapomniany Front
  3. Lokacje
  4. [Deravierres] Sektor Danneberg

[Deravierres] Sektor Danneberg

Zaplanowany Przypięty Zablokowany Przeniesiony Lokacje
51 Posty 2 Uczestników 2.9k Wyświetlenia
  • Najpierw najstarsze
  • Najpierw najnowsze
  • Najwięcej głosów
Zaloguj się, aby odpowiedzieć
Ten temat został usunięty. Mogą go zobaczyć tylko użytkownicy upoważnieni do zarządzania tematami.
  • RadiotelegrafistaR Niedostępny
    RadiotelegrafistaR Niedostępny
    Radiotelegrafista Metro 2035
    napisał ostatnio edytowany przez
    #21

    Kiwnął głową, wziął głęboki oddech. Raz, dwa, trzy. Raz, dwa, trzy. Hop.
    Przesadził okno i postarał się wylądować miękko po drugiej stronie. Zanim przeszedł dalej zatrzymał się na sekundę, odczekał na resztę jego oddziału, nasłuchując otoczenia i uporczywie wpatrując się w przejście. Gdy już wszyscy znaleźli się wewnątrz, ruszył dalej, do kolejnego pomieszczenia. Palec trzymał na spuście, a serce na dłoni.

    "I am who I am, Simon. I can't give you more than that. "

    Samantha "The Cat" (Infinity Train)

    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
    • Vergest Ist DeithV Niedostępny
      Vergest Ist DeithV Niedostępny
      Vergest Ist Deith Zapomniany Front
      napisał ostatnio edytowany przez Vergest Ist Deith
      #22

      Dieter
      Wpadł do pomieszczenia. Podłoga zaskrzypiała przeraźliwie pod jego ciężarem, co zabrzmiało jak nieludzkie stęknięcie z wysiłku. W końcu „nosiła” go na swoich barkach. Bałagan wyglądał jeszcze gorzej niż uświadczył go przez wybite okno. Dopiero teraz dostrzegł kilka chaotycznie porozrzucanych jak kończyny po wybuchu łusek pistoletowych na popielatych deskach. Jedna ze ścian była okaleczona otworami po kulach. Dostrzegł na niej również rozbryźniętą krew. Czyżby zajęcie tego punktu nie obyło się bez strat w ludziach u agresora? W cieniu zdewastowanego krzesła przy drzwiach krył się jakiś ciemny przedmiot.

      Po chwili w pomieszczeniu znalazł się i Barwald. Skrzywił się i zgarbił, gdy stare panele wydały z siebie wrzask. Odwrócił się na pięcie i na razie rozkazał reszcie zostać na zewnątrz.
      - Zasuwaj dalej. Musimy zobaczyć, czy jest tu bezpiecznie.

      Żołnierz ruszył dalej. Sędziwe panele cicho zgrzytały za każdym ostrożnie stawianym krokiem. Jeżeli ktoś znajduje się w sąsiednim pomieszczeniu, pewnie już dobrze wie, że mają nieproszonych gości. A jednak w całym budynku panowała grobowa cisza, okazjonalnie przerywana przez złośliwe skrzypienie dech. Z każdym następnym posunięciem swąd juchy stawał się coraz bardziej wyrazisty. Gdy Dieter znalazł się przy drzwiach, dostrzegł, co dokładnie leży pod rozwalonym krzesłem. Był to anschreicki pistolet. Pewnie ktoś go tu wykopał podczas walki. Ale czemu? Broń palna zawsze była dobrym fantem i jej zostawianie było nieopłacalne. Zawsze można było ją przerobić na własny nabój lub dozbrajać się na wrogu. Może był zepsuty? W jego obejmie jednak wciąż tkwił magazynek. Imperialiści zawsze kojarzyli mu się z kimś, kto wzbogaca się na wszystkim, co tylko znajdzie. Pozostawienie broni wydawało mu się co najmniej dziwne.

      Z duszą na ramieniu wychylił się zza drzwi. Metaliczny smród krwi i słodkawy posmak stęchlizny wdarł się brutalnie do jego nozdrzy. Ta paskudna mieszanka prawie zwaliła go z nóg. Było to jednak niczym w porównaniu z tym, co zobaczył w pomieszczeniu. Poczuł się tak, jakby ktoś uderzył go z całej siły w brzuch. Treść żołądkowa chaotycznie próbowała wydostać się ze swojego więzienia i podążyła najkrótszą możliwą drogą ucieczki, do gardła. Serce waliło mu jak oszalałe.

      Chciałby, żeby było tak samo zdewastowane jak poprzednie. Zamiast tego znalazł się w rzeźni. Zaschłe plamy po krwi, kształtem przypominające jeziora, jak i rozpryski pokrywały niemal całą podłogę. Wzbogacały je bezużyteczne łuski i porzucony sprzęt w postaci dwóch karabinów powtarzalnych. Również należących do jego kraju. Na pustych ścianach poza ogromem wszelkiej maści rozbryzgów i bliznach po kulach, będących świadectwem zaszłej tu brutalnej wymiany ognia, napotkał coś, co całkowicie nie pasowało mu do całej bitewnej układanki. Jak puzzle, które nie pasują swoim kształtem do reszty obrazka i wyglądają, jakby wyrwały się z zupełnie innego zestawu. Na przeciwległej ścianie widniały krwawe odciski ludzkich dłoni. Było ich aż pięć, w tym jeden połączony z dużą smugą, jakby ktoś przyłożył ją do niej i upadł na ziemię bez odrywania jej od powierzchni. Poza nimi było coś jeszcze, czego nie mógł pojąć najbardziej.

      Tuż nad śladami rąk widniał długi ciąg niezidentyfikowanych symboli. Nie widział ich nigdzie indziej. Przypominały dziwne floresy i zawijasy, które jakimś prawem wymykały się podstawom geometrii. Złowrogi napis ciągnął się przez całą ścianę. Od jednego rogu do drugiego. Dieter poczuł się silnie nieswojo.

      Tutaj również nie było żadnych ciał, poza szczątkami porozwalanych mebli. Jeden z regałów po jego lewej został przewalony na bok, a mahoniowy, pewnie niegdyś elegancki stolik został przełamany wpół i leżał w kącie. Na jego blacie było pełno zaschniętej posoki, co wskazywało na to, że takie szkody wyrządziło upadające ciało. Jak słaby musiał być ten mebel, jeśli nie wytrzymał ciężaru? Albo z jaką siłą musiało zostać rzucone? Z całą pewnością nie upadło „normalnie”. Na samym środku była jeszcze fioletowa, ale już wypłowiała kanapa. Czas nie był wobec niej łaskawy, ale jako jedyna była w całkiem dobrym stanie i nie była zabrudzona nektarem życia jak reszta.

      Jego uwagę przykuła także poprzednia smuga krwi, a raczej smugi. W całym pomieszczeniu były cztery. Trzy wychodziły z tego pokoju. Jedna z nich zaczynała się od sporej kałuży pod schodami prowadzącymi na piętro. Wszystkie z nich łączyły się przy ganku w jedną, szeroką ścieżkę. Ktoś wyciągnął zwłoki na zewnątrz. Ale nic przecież nie widzieli.

      Barwald chrząknął.
      - Coraz bardziej nie podoba mi się to miejsce – oznajmił. – Co tu do cholery jasnej zaszło?

      Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
      • RadiotelegrafistaR Niedostępny
        RadiotelegrafistaR Niedostępny
        Radiotelegrafista Metro 2035
        napisał ostatnio edytowany przez
        #23

        Dieter całymi siłami powstrzymywał się przed zwymiotowaniem. W całym swoim życiu nie widział tyle krwi w jednym miejscu, nawet tamtej pamiętnej nocy, gdy jego ojciec stracił życie. Paraliżujący strach podchodził aż do sklepienia jego czaszki, myśląc co mogło doprowadzić do takiej masakry i co spotkało jej ofiary. Jednak paradoksalnie dla samego siebie, pomiędzy ciężkimi oddechami duszącego, stęchłego powietrza, znalazł jedną, pocieszającą myśl: ta krępa sylwetka, którą widział tu wcześniej, musiała być przywidzeniem. Ten stolik, regały, ściana… To, co tu się stało, musiało zostać dokonane przez jakąś bestię, potwora o ogromnej sile fizycznej.

        — Ch-chodźmy do góry. — Jęknął Dieter, wskazując lufą Achenwalla schody. W końcu to po nich ciągnęła się smuga, ale też piętro obecnie wydało się chłopakowi o wiele bezpieczniejszym miejscem niż zalany krwią parter. — Może tam się czegoś dowiemy? — Spojrzał na dowódcę z pobladłym grymasem na twarzy.

        "I am who I am, Simon. I can't give you more than that. "

        Samantha "The Cat" (Infinity Train)

        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
        • Vergest Ist DeithV Niedostępny
          Vergest Ist DeithV Niedostępny
          Vergest Ist Deith Zapomniany Front
          napisał ostatnio edytowany przez
          #24

          Dieter
          Myśl o tym, że było to dzieło jakiejś bestii, wydawała się całkiem logiczna. Chyba żadna broń nie byłaby zdolna do zrobienia takiej jatki. Ale jaki potwór wybija szyby w oknach? Drzwi także zostały rozwalone od zewnątrz. Który z nich jest zdolny do namalowania ciągu znaków z krwi? Wszystko to wskazywało na to, że stoi za tym coś inteligentnego, zdolnego do pojmowania świata w sposób abstrakcyjny. Tego nie zrobiło żadne zwierzę.

          Dowódca kiwnął głową.
          - Idź pierwszy. Za chwilę do ciebie dołączę.

          Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
          • RadiotelegrafistaR Niedostępny
            RadiotelegrafistaR Niedostępny
            Radiotelegrafista Metro 2035
            napisał ostatnio edytowany przez
            #25

            Jeżeli nie zwierzę, to człowiek, który zezwierzęcił się w najgorszy z możliwych sposobów - zachowując rozum.

            Na moment jego lekko błąkający się, drżący wzrok spoczął na dowódcy. Krtań Dietera błagała o zaprotestowanie rozkazowi, wyrywała się, by wyrazić sprzeciw. Ale nawet chłód namiętnie obściskujący ciało młodzieńca nie mógł sprzeciwić się prostej, topornej wręcz dyrektywie wychodzącej z rdzenia mózgu, której nie można było źle zinterpretować.

            — Tak jest. — Przytaknął cicho, skinąwszy głową.

            Powolnymi, ostrożnymi manewrami nóg na skrzypiącej podłodze podszedł do schodów i spojrzał ku górze, nie odrywając od niej wzroku i lufy karabinu. Zaczął wspinać się, stopień po stopniu, czując zimną kroplę potu na szyi.

            "I am who I am, Simon. I can't give you more than that. "

            Samantha "The Cat" (Infinity Train)

            1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
            • Vergest Ist DeithV Niedostępny
              Vergest Ist DeithV Niedostępny
              Vergest Ist Deith Zapomniany Front
              napisał ostatnio edytowany przez Vergest Ist Deith
              #26

              Dieter
              Cała ta rudera na każdym kroku sprawiała wrażenie, że zaraz się zawali. Powietrze było ciężkie, wręcz przyprawiało o wymioty. Czuł, że za każdym przebytym stopniem coraz mocniej kręci mu się w głowie. Mozolnie wdrapał się na pierwsze piętro.

              Nie wyglądało tak źle jak główne pomieszczenie parteru. Panował na nim półmrok, a ono samo sprawiało wrażenie typowego zapuszczonego strychu. Dostrzegł dwa inne pokoje, położone na wzór lustrzanego odbicia. Drzwi jednego z nich były lekko otwarte, chyba paliło się w nich jakieś światło. Krwawe odciski butów na drewnie świadczyły, że ktoś z niego wyszedł. Urywały się nagle przed schodami, po których przechodziła krzywa linia z zaschniętej juchy, jakby niedbale pociągnięto po nich ogromnym pędzlem. Ktoś z nich spadł.

              Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

              1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
              • RadiotelegrafistaR Niedostępny
                RadiotelegrafistaR Niedostępny
                Radiotelegrafista Metro 2035
                napisał ostatnio edytowany przez
                #27

                Omiótł językiem spierzchłe z napięcia usta.
                “Stracił siły i spadł… Albo ktoś mu pomógł. Nie, tylko stracił siły, omdlał… Zbierz się do kupy, cholera!”
                Odwrócił wzrok od schodów. Lufą karabinu zatoczył ćwiartkę okręgu i wcelował go wprost w pół-otwarte drzwi. Dokładając wszelkich starań do wyciszenia swych kroków, nasłuchując każdego dźwięku, zbliżył się do nich, gotowy do wejścia w wnętrze pomieszczenia skrytego za nimi.

                "I am who I am, Simon. I can't give you more than that. "

                Samantha "The Cat" (Infinity Train)

                1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                • Vergest Ist DeithV Niedostępny
                  Vergest Ist DeithV Niedostępny
                  Vergest Ist Deith Zapomniany Front
                  napisał ostatnio edytowany przez
                  #28

                  Dieter
                  Przeraźliwie szumiało mu w uszach, a serce waliło coraz mocniej z każdym krokiem, jaki cicho stawiał w kierunku drzwi. Co mógł zastać w środku? Ten sam widok co w reszcie? Stos trupów? Czy może artysty stojącego za malowidłami na ścianie i całą tą masakrą?

                  Niczego nie mógł być pewny.

                  I właśnie to sprawiało, że miękły mu nogi.

                  Ustawił się bokiem. Klamka z zewnątrz była pokryta brązowiejącą substancją. Nawet mu się nie śniło, by choćby spróbować jej dotknąć. Dyskretnie wsunął lufę broni w szparę i otworzył je nieco szerzej, by rzucić okiem na to, co znajduje się w środku.

                  Duże łóżko z białą pościelą, niemal całkowicie pokrytą juchą, stało na samym środku przeciwległej ściany. Pod nim uzbierała się zaschnięta już kałuża, od której prowadziły odciski butów. Obok niego stała zdezelowana szafka nocna, na której ktoś położył rolkę świeżych bandaży. W całym pomieszczeniu czuć było mdlący zapach alkoholu. Wszedł do niego.

                  Na staroświeckim przełączniku światła widniał kolejny makabryczny odcisk dłoni. Ktokolwiek stąd wychodził, musiał je wtedy włączyć. Ślady wskazują na to, że ktoś leżący na tym łóżku nagle zaczął intensywnie tracić posokę, wstał i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając za sobą włączone światło. Pewnie poszedł na dół po pomoc. I właśnie wtedy spadł ze schodów.

                  Coś tu jednak cholernie nie grało. Tego szkarłatu było zbyt dużo. Wtedy właśnie dostrzegł, że przy bandażach coś leży. Coś ciemnoczerwonego. Była to prostokątna plakietka, na której widniał duży napis „TRIAŻ – STAN CIĘŻKI”.

                  Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

                  1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                  • RadiotelegrafistaR Niedostępny
                    RadiotelegrafistaR Niedostępny
                    Radiotelegrafista Metro 2035
                    napisał ostatnio edytowany przez
                    #29

                    “Triaż… Triaż, triaż, triaż. Nie, nie, nie wiem. Chodzi o jakąś chorobę? Nie, nie, nie może o to chodzić… Chory nie ma tyle krwi w sobie. Czemu zostawili go samego? Cholera…”
                    Zbliżył się do szafki nocnej. Drżącą dłonią otworzył ją, chcąc znaleźć odpowiedź na tajemnicę skrywaną przez ten budynek.

                    "I am who I am, Simon. I can't give you more than that. "

                    Samantha "The Cat" (Infinity Train)

                    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                    • Vergest Ist DeithV Niedostępny
                      Vergest Ist DeithV Niedostępny
                      Vergest Ist Deith Zapomniany Front
                      napisał ostatnio edytowany przez
                      #30

                      Dieter
                      W pierwszej półce znalazł tylko smukłą strzykawkę i resztki białego plastikowego opakowania z zielonym symbolem wojskowej służby medycznej. Pod nim widniał napis „Hoeretryzyna – 1 sztuka”. Zawartość pojemnika była opróżniona. W drugiej znalazł już tylko kurz i pajęczyny. Więcej się w tym pomieszczeniu już nie dowie. Na piętrze został mu jeszcze sąsiedni pokój, może właśnie w nim odnajdzie coś, co nieco bardziej rozjaśni całą sytuację?

                      Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

                      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                      • RadiotelegrafistaR Niedostępny
                        RadiotelegrafistaR Niedostępny
                        Radiotelegrafista Metro 2035
                        napisał ostatnio edytowany przez
                        #31

                        Być może. Niemalże nie odrywając stóp od podłoża wyszedł z pokoju i skierował się do sąsiedniego. Przez moment chciał zatrzymać się przy schodach, by nasłuchać ruchów Barwalda na dole, jednak nie zwolnił swego pełzu ani na sekundę. Wolał nawet nie dopuszczać do siebie takich myśli.

                        "I am who I am, Simon. I can't give you more than that. "

                        Samantha "The Cat" (Infinity Train)

                        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                        • Vergest Ist DeithV Niedostępny
                          Vergest Ist DeithV Niedostępny
                          Vergest Ist Deith Zapomniany Front
                          napisał ostatnio edytowany przez
                          #32

                          Dieter
                          Gdy mijał klatkę schodową, usłyszał, jak ktoś z kimś rozmawia na dole. Arbitralne wydanie rozkazów przez dobrze znany mu dźwięczny głos Barwalda, który nakazał reszcie się rozejrzeć. Ciekawe, jak wyglądała ich reakcja na pokoje przypominające obiekty rzeźni, których nawet sami pracownicy wolą unikać. Porozmawia z nimi o tym potem, jak tylko zbada resztę piętra.

                          W powietrzu coś wisiało. Tężało za każdym kolejnym stawianym krokiem w kierunku drugiego pomieszczenia i wypełniało głowę strachem, zaznaczającym swą obecność lodowym uściskiem w brzuchu, jakby obejmował go ktoś z rodziny, kto właśnie wrócił z kilkunastostopniowego mrozu. Ten cały dom był jak wielka czerwona lampka, mająca trzymać ludzi z daleka. Ale nie można było tego tak zostawić. Opustoszała pozycja tworzy możliwość wyłomu dla wroga, a co za tym idzie – doskonałych warunków do przeprowadzenia ofensywy i wyparcia Anschreitów za pas centralny w Deravierres. Trzeba się tym zająć, choć część świadomości krzyczy, by tego nie robić. Z miłą chęcią opuści tę ruderę, gdy tylko otrzyma odpowiedni rozkaz. Chyba nic bardziej nie umili mu dziś dnia niż polecenie wymarszu.

                          Oparł się lekko o drzwi i pchnął je delikatnie. Był czujny, gotowy nagle walczyć, gdyby coś tam było. Pokój rozjaśniały promienie słońca, wpadające przez okno położone na przeciwległej ścianie. Pokój był prawie zupełnie pusty, nie było w nim żadnych mebli codziennego użytku poza krzesłem, położonym dwa kroki na lewy bok okna. Po prawej był ustawiony duży szperacz. Nie był włączony. Jego uwagę przykuło jednak coś innego, co sam mógł wykorzystać.

                          Parapecie oparty był karabin powtarzalny. To dziewięćdziesiątka ósemka Lammera, sądząc pod wysokim celowniku w kształcie litery „V” i charakterystycznym zamku ryglowym. Nie był to jednak zwykły czterotaktowiec. Przytroczono do niego celownik optyczny, mocowany na szynie i położony obok broni, co pozwala na swobodne operowanie prostą rączką bez ryzyka bicia nią o optykę, jak i na szybkie ładowanie przy użyciu łódek. Prócz niego była jeszcze lornetka.

                          Poza nimi odnalazł jeszcze stosunkowo prymitywny model alarmu. Spory, brązowy dzwonek, który robił wystarczająco dużo hałasu, żeby powiadomić każdego w budynku o nadchodzącym zagrożeniu.

                          Okno dawało spore możliwości obserwacyjne przedpola. Obejmowało duży kawał całkiem płaskiego terenu. Dodając dwa do dwóch, można dojść do wniosku, że pokój ten spełniał funkcję wartowniczą. Do tego był wręcz nienaturalnie czysty, nie było w nim żadnego bałaganu ani śladów krwi, jakby huragan, który przeszedł przez cały punkt logistyczny zupełnie go zignorował.

                          Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

                          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                          • RadiotelegrafistaR Niedostępny
                            RadiotelegrafistaR Niedostępny
                            Radiotelegrafista Metro 2035
                            napisał ostatnio edytowany przez
                            #33

                            Patrząc na to wszystko, myślał. Elementy układanki powstającej w jego głowie zaczęły pasować do siebie, tworząc logiczny ciąg przyczynowo skutkowy, a przynajmniej jego mgliste części. Posterunek dopuścił do siebie wroga, ponieważ nie został on zauważony; nikt nie obsadził stanowiska obserwatora. Z tej strony nadeszło to, co wybiło całą załogę.

                            Milisekundę później nadeszła go kolejna myśl. Gdy zdał sobie z niej sprawę, serce zabiło mu czterokrotnym taktem: dwa szybsze uderzenia, dwa wolniejsze.

                            Posterunek nie został zanihilowany przez kogokolwiek kto myślał logicznie.
                            Ci zabraliby broń oraz optykę.
                            Tu wparowało coś, co kierowało się tylko i wyłącznie pragnieniem mordu.

                            Instynktownie pochylił się, tak jakby ktoś mógł go zauważyć. Podpełzł na kilka kroków przed siebie i oddychając głęboko, uniósł lornetkę na wysokość oczu. Jednak jeszcze nie odważył się spojrzeć przez okno, o nie. Cokolwiek było za tym oknem, bestia, drzewo, szaleniec, trawa, było tak daleko i tak blisko jednocześnie, dyszało wprost na jego kark. Przełknął grudowatą ślinę w gardle, zamknął ślepie i wychylił się na tyle, by spojrzeć szkłami lornetki przez okno. Otworzył oczy.

                            "I am who I am, Simon. I can't give you more than that. "

                            Samantha "The Cat" (Infinity Train)

                            1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                            • Vergest Ist DeithV Niedostępny
                              Vergest Ist DeithV Niedostępny
                              Vergest Ist Deith Zapomniany Front
                              napisał ostatnio edytowany przez
                              #34

                              Dieter
                              Pozycja obserwacyjna została ustanowiona na optymalnym terenie. Długi pas ziemi był prawie idealnie płaski, porośnięty niewysoką trawą, której okrycie z takiej wysokości było bezużyteczne. Poważniejszymi przeszkodami, jakie wróg mógł wykorzystać jako tarczę przed ostrzałem lub zasłonę przed czujnymi oczami strażników było kilka pojedynczych pokaźnych pni, porośniętych odstającymi owocnikami brunatnych skórników i mchami, tworzącymi grubą ciemnozieloną ścianę, oddzielającą gnijące drewno od świata zewnętrznego. Jakby sama przyroda chciała ukryć brzydkie pozostałości po pracy ludzkich rąk, jak budowlaniec kładący kilka warstw farby na zaplombowane dziury w elewacji.

                              Za nimi zaś rozlegała się przepastna otchłań gęstej roślinności. Wyglądała na nienaruszoną. Nie widział żadnych wytyczonych ścieżek ani powycinanych chaszczy. Jakby właśnie patrzył na nierozerwalną fortyfikację natury, przez którą nic nie mogło się przebić. Nie widział tam nic szczególnego, ale mimo to odczuwał niepokój. Puszcza była ogromna, i nawet w miejscach ze sztucznymi strukturami las wciąż ukazywał swoją wielkość i składał obietnicę, że jeszcze kiedyś znowu połknie to miejsce. Może to właśnie jego serce wysłało coś, co miało rozprawić się z bytującymi tutaj żołnierzami i zostawić znaki, które miały przestrzegać nowych przed zostaniem tutaj? Co za absurdalna myśl…

                              Stanowisko zostało mądrze ustanowione. Zmusza nacierającego wroga do wejścia na otwarty teren, nie dając mu prawie żadnej osłony, dzięki temu snajper i reszta załogi będzie mieć ich na talerzu. Trzeba by dużej gimnastyki, by w ogóle podejść pod taką obsadzoną fortyfikację, przede wszystkim sporej ilości granatów dymnych i siły przyciskającej wroga do miejsca. A jednak nie powstrzymało to czegoś, co nadeszło. I zamieniło budynek w coś wyjętego z najgorszych koszmarów.

                              Jedyne, co nie śmierdziało potencjalnym zagrożeniem to świeże powietrze. Lekkie i chłodne, w niczym nie przypominające tego w trzewiach budynku, ciężkiego i składającego się we większości z kurzu. Chciało się nim oddychać pełną piersią, zanurzyć się w nim i odciąć od reszty świata, choć na chwilę zapomnieć o swoim obecnym zadaniu. Tak właśnie musi pachnieć wolność. Czuł się trochę jak więzień na spacerniaku. Obcuje z nią, ale tylko częściowo, bo wciąż jest przykuty do miejsca swojej odsiadki, z której jednak już niedługo wyjdzie. Przypominało mu to czasy dzieciństwa, ciągłych zabaw na zewnątrz jak i prac z rodzicami. Teraz wydawało mu się ono czymś odległym, poza granicami logicznego pojmowania. Ale mimo wszystko chciał napawać się tą chwilą.

                              - Wszystko w porządku? – ze świata myśli wyciągnął go nagle głos dowódcy. Nawet nie usłyszał jego kroków.

                              Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

                              1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                              • RadiotelegrafistaR Niedostępny
                                RadiotelegrafistaR Niedostępny
                                Radiotelegrafista Metro 2035
                                napisał ostatnio edytowany przez
                                #35

                                Proste zapytanie Barwalda wstrzyknęło w krwioobieg Dietera dawkę adrenaliny tak wielką, że niewiele brakowało by jego serce rozerwało cielesną powłokę kości oraz skóry i wyrwało się na zewnątrz. Był pewien, że przez to chwilowe oderwanie się od rzeczywistości, ta bestia, która wbrew wszystkiemu wymordowała z takim barbarzyństwem cały oddział, ta sama bestia właśnie stała o krok od niego. W przerażeniu o mało nie skierowałby lufy karabinu na dowódcę: tylko zrozumienie, że bestia nie mogła mówić głosem Barwalda, nie dopuściło do tego.
                                Odetchnął ciężko, odwracając głowę od mężczyzny. Nie chciał, by zobaczył go takiego. Już dostatecznie się zbłaźnił.
                                — …Tak. — Wydusił wbrew samemu sobie. — Jest w porządku.

                                "I am who I am, Simon. I can't give you more than that. "

                                Samantha "The Cat" (Infinity Train)

                                1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                • Vergest Ist DeithV Niedostępny
                                  Vergest Ist DeithV Niedostępny
                                  Vergest Ist Deith Zapomniany Front
                                  napisał ostatnio edytowany przez Vergest Ist Deith
                                  #36

                                  Dieter
                                  - Twoje zachowanie nie wskazuje na to, by tak faktycznie było – skomentował jego paniczną reakcję. – To miejsce to bagno. Brodzimy po uszy w błocie i wchodzimy w nie coraz głębiej, a dna nawet nie widać. Zejdźmy na parter, tu się już niczego nie dowiemy.

                                  Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

                                  1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                  • RadiotelegrafistaR Niedostępny
                                    RadiotelegrafistaR Niedostępny
                                    Radiotelegrafista Metro 2035
                                    napisał ostatnio edytowany przez
                                    #37

                                    // Kawaler, jesteś pewny, że to miało tutaj trafić?

                                    "I am who I am, Simon. I can't give you more than that. "

                                    Samantha "The Cat" (Infinity Train)

                                    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                    • Vergest Ist DeithV Niedostępny
                                      Vergest Ist DeithV Niedostępny
                                      Vergest Ist Deith Zapomniany Front
                                      napisał ostatnio edytowany przez Vergest Ist Deith
                                      #38

                                      ///Jestem pewien, pomyliły mi się imiona. Zdarza się czasami.///

                                      Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

                                      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                      • RadiotelegrafistaR Niedostępny
                                        RadiotelegrafistaR Niedostępny
                                        Radiotelegrafista Metro 2035
                                        napisał ostatnio edytowany przez
                                        #39

                                        Dieter kiwnął głową, ale zanim poszedł, wskazał dłonią znaleziony karabin.
                                        — Mam go zabrać?

                                        "I am who I am, Simon. I can't give you more than that. "

                                        Samantha "The Cat" (Infinity Train)

                                        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                        • Vergest Ist DeithV Niedostępny
                                          Vergest Ist DeithV Niedostępny
                                          Vergest Ist Deith Zapomniany Front
                                          napisał ostatnio edytowany przez
                                          #40

                                          Dieter
                                          Dowódca nie odwrócił się w jego stronę i rzucił tylko lakoniczne „Bierz”, gdy wychodził z pomieszczenia.

                                          Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

                                          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź

                                          • Zaloguj się

                                          • Nie masz konta? Zarejestruj się

                                          • Aby wyszukiwać zaloguj się lub zarejestruj.
                                          • Pierwszy post
                                            Ostatni post
                                          0
                                          • Kategorie
                                          • Ostatnie
                                          • Użytkownicy
                                          • Grupy