Begin
- 
- Bardzo bym chciała czegoś tutejszego spróbować!
 - 
Ksiu
— Chyba się jednak za krótko znamy, żebyś tak mówił. Zresztą, sama nie wiem. Pogadamy, jak tak z 10 kart będziesz miał. Może wtedy sam coś zaproponujesz?Wiewiur
— Dobrze, na pewno coś się znajdzie dla ciebie. Chodźmy.
Hannah ruszyła z powrotem do miasta. - 
Idzie za nią.
- Słuchaj, a te łaźnie to jakieś magiczne są??? - 
Pogadamy, jak tak z 10 kart będziesz miał.
//Jak w starych przygodówkach, musisz mieć co najmniej 10 znajdziek by otworzyć to przejście XD
 - 
Wiewiur
— To miasteczko nie jest jakoś super magiczne. Ludzie wolą tutaj raczej spokój. Ale inne miejsca nie są zbyt daleko, więc nie masz czym się martwić, zobaczysz jeszcze sporo magicznych rzeczy. - 
- A wiesz które miejsce ma najwięcej magii? O, a można tu czarować?!
 - 
Wiewiur
Hannah zachichotała.
— Podekscytowana z ciebie dziewczynka. Może najpierw coś zjemy? Potem powiem ci, co wiem. - 
Kiwnęła jej podekscytowana głową.
 - 
Weszły do środka. Pachniało smażoną rybą i ziołami. Hannah znalazła im stolik.
— Lubisz ryby? - 
- Nic do nich nie mam, ale też jakoś za nimi nie przepadam.
 - 
- Ajaj pani kapitan. To co, pokażesz mi schowek? -
 - 
Wiewiur
— Z takich typowych lokalnych potraw to będzie ryba po elficku, ewentualnie kura.Ksiu
Wskazała mu właściwe pudełko. - 
Podszedł i sprawdził zawartość.
 - 
W środku znalazł dwie karty i nóż. Poza tym mnóstwo bezużytecznych szpargałów i jakieś zdjęcie.
 - 
- Chętnie spróbuję tej ryby - chwila myślenia. - To macie tu elfy?! Jakie jeszcze rasy tu są?
 - 
— Są elfy, mroczne elfy, wampiry… no i zmiennokształtni, ale oni nie mają jakiejś społeczności, z tego co wiem.
 - 
W sumie… Zabrał wszystko. Nie bez powodu miał pseudonim “Hroader” we wojsku. Po wszystkim przytulił i pocałował Eveline i ruszył do portu, szukając jej ojca, by odpłynąć.
 - 
Eveline pomachała za nim i ruszyła do pracy. Mężczyzna w porcie siedział na burcie statku z gazetą. Kiwnął głową na powitanie.
 - 
- Ahoj. Przepraszam za spóźnienie, robiłem twojej córce śniadanie. -
 - 
— A mi nie zrobiłeś? — rzucił, po czym roześmiał się. — Nic się nie stało, mój kompan i tak jeszcze żre. Poczekamy chwilę na niego.