Begin
- 
- Nie wydaje mi się, by kot był jakimś dużym problemem dla Hannah. No i musielibyśmy się jutro rano szukać. 
- 
Kiwnął lekko głową i dopił piwo. Wyglądał na zadowolonego. 
- 
Dopiła drinka i ruszyła w stronę domu Hannah. 
- 
Sho podreptał za nią. Hannah powitała ją z radością. 
 — Jak ci minął dzień?
- 
- Zaskakująco ciekawie. Najpierw w porcie spotkałam jakiegoś mężczyznę, który ponoć miał jakieś spotkanie z Sybil. A potem w lesie znalazłam kota - wskazała na Sho, po czym dodała - Moooożeeeeee z nami zostać??? Umie nawet mówić! I wabi się Sho - Dodała na zachętę. 
- 
Popatrzyła na niego nieco niepewnie, ale w końcu pokiwała głową. 
 — To całkiem sporo. Jesteś głodna?
- 
Pokiwała jej głową. 
- 
Sho znalazł sobie miejsce na jakimś krześle i siedział cicho. Hannah ruszyła do kuchni. 
 — Zrobiłam naleśniki.
- 
Ucieszyła się jak dziecko i ruszyła do stołu. 
- 
Miała do wyboru kilka dżemów, mus czekoladowy i jogurt z owocami leśnymi do posmarowania naleśniczków. Hannah stwierdziła, że już jadła. 
- 
Nie pozostało jej nic innego jak rozpoczęcie posiłku. Zjadła sobie po jednym naleśniku, każdy z czymś innym. 
- 
— Przypomnisz może, dokąd wybierasz się niedługo? 
- 
- A właśnie, miałam Ci mówić! W oczekiwaniu na statek do Sybil, Sho mnie zabierze do jakiegoś miasta. W sumie nawet nie wiem jakiego, ale mówił że będzie ciekawie! 
- 
— Ciekawe. Bardzo ciekawe. Jesteś pewna, że kot będzie właściwym przewodnikiem? 
- 
- Tak, powiedział że zna Krainę bardzo dobrze. 
- 
— Ach tak. 
 Popatrzyła na kota.
 — Cóż mogę powiedzieć, powodzenia.
- 
- Dzięki! - Po czym po chwili konsternacji dodała - gdzie masz pokój gościnny? 
- 
Wskazała na drzwi. 
- 
A więc tam też się udała. 
- 
A Sho podreptał za nią. Powoli nawet robiła się senna. 
 

