Begin
- 
Sho znalazł sobie miejsce na jakimś krześle i siedział cicho. Hannah ruszyła do kuchni.
— Zrobiłam naleśniki. - 
Ucieszyła się jak dziecko i ruszyła do stołu.
 - 
Miała do wyboru kilka dżemów, mus czekoladowy i jogurt z owocami leśnymi do posmarowania naleśniczków. Hannah stwierdziła, że już jadła.
 - 
Nie pozostało jej nic innego jak rozpoczęcie posiłku. Zjadła sobie po jednym naleśniku, każdy z czymś innym.
 - 
— Przypomnisz może, dokąd wybierasz się niedługo?
 - 
- A właśnie, miałam Ci mówić! W oczekiwaniu na statek do Sybil, Sho mnie zabierze do jakiegoś miasta. W sumie nawet nie wiem jakiego, ale mówił że będzie ciekawie!
 - 
— Ciekawe. Bardzo ciekawe. Jesteś pewna, że kot będzie właściwym przewodnikiem?
 - 
- Tak, powiedział że zna Krainę bardzo dobrze.
 - 
— Ach tak.
Popatrzyła na kota.
— Cóż mogę powiedzieć, powodzenia. - 
- Dzięki! - Po czym po chwili konsternacji dodała - gdzie masz pokój gościnny?
 - 
Wskazała na drzwi.
 - 
A więc tam też się udała.
 - 
A Sho podreptał za nią. Powoli nawet robiła się senna.
 - 
W takim razie położyła się na łóżku i spróbowała zasnąć.
 - 
Zasnęła. W swym śnie zaś była w basenie pełnym banknotów. Pływała sobie w nim.
 - 
No i pływała.
 - 
I nagle poczuła, że zaczęła się topić.
 - 
Zaczęła energicznie wymachiwać rękami i w jakikolwiek sposób utrzymać się na powierzchni. Kiedy głowa wystawała jej ponad poziom pieniędzy, łapała oddech i wzywała pomoc.
 - 
Zobaczyła wtedy swojego ojca, który stał nad basenem i dość niechętnie mówił jej, by się uspokoiła i po prostu zaczęła pływać.
 - 
Spróbowała się więc jakkolwiek opanować.