Begin
- 
Upiła łyk. 
 - Tak, zwyczajnie miałam zły sen - odparła. - Zaraz wrócę, może dam radę jeszcze chwilę pospać…
- 
Otarł się raz czy dwa razy o jej nogi, jakby dla pewności, po czym wrócił na miejsce, gdzie wcześniej odpoczywał. 
- 
To było dla niej… dziwne. Coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że już trochę pod tą postacią siedzi. No ale nic, postanowiła wrócić do łóżka i ponownie zasnąć. 
- 
I usnęła. Gdy obudziła się rano, swoje dalsze sny pamiętała jak przez mgłę. Poczuła lekki ciężar na stopach. Czyżby Sho zdążył się tam przenieść? Angelika pomimo wszystko czuła się wypoczęta. 
- 
W sumie nie chciała obudzić Sho podczas wstawania, więc spojrzała co takiego ciąży jej na nogach. 
- 
Sho leżał na kołdrze zwinięty w kłębek dokładnie tam, gdzie wyczuła jego obecność. Chyba jeszcze spał. 
- 
Postanowiła powoli zabrać spod niego swoje nogi, tak by go nie wybudzić. A zresztą próbowała… 
- 
Nawet jej się udało. Co teraz? 
- 
Da mu jeszcze trochę pospać. Udała się do toalety by załatwić poranną rutynę. 
- 
Minęła się z Hannah, która cicho ją powitała i poszła do kuchni. 
- 
Również cicho się przywitała i ruszyła do toalety. Chyba nie trzeba opisywać tego co tam robiła, prawda? 
- 
Chyba nie. Gdy wyszła, usłyszała rozmowę Hannah z Sho. Mówili głównie o pogodzie. 
- 
Dobrze słyszeć, że Sho w końcu się odezwał do Hannah, martwiła się że to nigdy nie nastąpi. Skierowała się więc w ich stronę. 
- 
— Wydaje mi się, że żadnych sztormów w najbliższym czasie nie powinno być. Ostatnio jest dość pogodnie. Zresztą, w najbliższym czasie nie wybieramy się na morze. 
- 
Radioś 
 Adahy obudziła się i poczuła, że ma mokre stopy. Wokół panował lekki półmrok, słyszała szum wody. Gdy tylko otworzyła oczy, zobaczyła, że siedzi na brzegu morza, a woda obmywa jej stopy. Czemu nie miała butów? Dziwna sprawa. Była też przekonana, że jeszcze przed chwilą była całkiem spory kawałek od morza.
- 
Przejechała dłonią po czole. 
 — Co… Co jest? — Zapytała samą siebie, rozglądając się dookoła. — Przecież…
 Wtedy ją to trafiło. Przez jej kark przeszedł zimny dreszcz. Wstrzymała oddech i z wahaniem dotknęła ręką dołu swojej szczęki.
- 
Wyczuła wyraźny ślad, który w dotyku jednak bardziej przypominał bliznę. Osobliwą pamiątkę. Usłyszała, że coś koło niej przemknęło. 
- 
Czymkolwiek to było, odwróciło jej uwagę od pojawiających się pytań. Zerwała się z ziemi i prędko rozejrzała. Co to było? 
- 
Po plaży tuptał krab. Zaraz za nim kolejny, nieco większy, ciągnący za sobą… but. Całkiem znajomy but. 
- 
Zmrużyła oczy. Kilkoma ruchami dłoni otrzepała się z piachu i pomaszerowała za krabem, by odebrać mu swoją własność. 
 


