Begin
- 
Zmarszczyła brwi. 
 “-- Magia? Kolejny chce mi wciskać kita? --” Pomyślała, patrząc na faceta. “-- Ale na razie nikogo lepszego nie spotkała. Niech dokończy, zobaczę.”Kiwnęła głową. 
 -- Słyszałam.
- 
— Widzisz, wielu, którzy trafili tu jak ty, wybiera którąś z tych teorii. Istnieją portale, w które wielu zagubionych po prostu wpadło i pojawiło się w tym mieście. Ale! Zanim nazwiesz mnie szaleńcem, mogę ci udowodnić, że dzieją się tu dziwne rzeczy. 
 Mężczyzna uśmiechnął się słodko i skrzyżował ramiona na piersi, czekając na odpowiedź Adahy.
- 
Adahy przebiegło przez myśl, by po prostu zostawić gościa sam na sam z jego dziwactwem, ale słowa o dowodzie odciągnęły ją od tego. Przymknęła oczy, westchnęła i wsunęła drugą dłoń w kieszeń. 
 -- No to dawaj. Chętnie zobaczę te “dziwne rzeczy”. – Odpowiedziała w końcu.
- 
— No to patrz na mnie. 
 Facet nagle zaczął się zmieniać. Wygładziła mu się twarz, nieco zmieniły usta, stanowczo wydłużyły włosy, a i w okolicy biustu trochę mu przybyło… Wyglądał podobnie do… do siebie, a jednak jakoś bliżej mu było teraz do kobiety.
- 
Adahy opadła szczęka. Wychodziło na to, że recepcjonista (recepcjonistka?) nie wprowadzał(a) jej w błąd, bo jeżeli coś mogła nazwać dziwną rzeczą, to na pewno taką akcję. Wciąż trudno jej było uwierzyć w tą paplaninę o portalach, ale przecież sama widziała, co się właśnie stało. Czyli barmanka też nie kłamała? Może i nie… Ale wszystko wyjaśniała zawile. 
 Gdy już przyswoiła sobie do wiadomości to, co właśnie zobaczyła, przymknęła usta i cofnęła się o pół kroku.
 — Rany… Nieźle. — Powiedziała w końcu, z lekkim podziwem w głosie.
- 
— Całkiem przyjemna umiejętność. Która forma ci bardziej odpowiada? Mogę się dostosować. — Zachichotała. — Mogę też ci dać kluczyk do jakiegoś pokoju, wyglądasz na przemęczoną. 
- 
— Nie jestem. Poza tym sorry, ale nie mam Ci z czego zapłacić. — Wywinęła kieszenie. — Ani centa. 
- 
— Nic nie szkodzi. Tu i tak nie ma waluty. 
- 
Skrzywiła się. 
 — To czym wy tutaj płacicie?
- 
— Zasadniczo za komuny, każdy ma pracę i każdy sobie jakoś radzi. 
- 
//Nie wiem czy to dobre słowo, którego chcę użyć do tego efektu dźwiękowego// 
 Jęknęła z zawodu.
 - No tylko one nie będą magiczne! Liczyłam, że mnie do takiego właśnie miejsca zabierzesz… - Po czym szybko się poprawiła - oczywiście Rebel nie jest złe, słyszałam że to bliźniacze miasto Sybil, które chciałam zobaczyć… Ale i tak technologii miała już trochę u siebie…
- 
— Och, Rebel jest magiczne. Tylko w mniej chlubnym tego słowa znaczeniu. Zresztą, zobaczysz jak dojedziemy. 
- 
-- …No dobra. – Odpowiedziała z wahaniem. – W takim razie wezmę te kluczyki. Na jedną noc. 
- 
– Życzę miłego pobytu. 
 Dała mu kluczyk, po czym rozsiadła się i wróciła do śpiewu.
- 
Adahy spojrzała na numer na kluczyku. 
- 
Był to numer 2. Kluczyk wyglądał zwyczajnie, raczej nie był magiczny. 
- 
Odetchnęła z ulgą. Podrzuciła klucz i złapała, zamykając w dłoni. Przynajmniej miała miejsce, w którym mogła spędzić pierwszą noc w tym miejscu? Świecie? W każdym razie przeszła przez drzwi frontowe hotelu i rozejrzała się za pokojami. 
- 
Najwyraźniej musiała się udać po schodach na górę. 
- 
Więc udała się na górę. 
- 
Dotarła dość łatwo do swojego pokoju, który był całkiem przestronny. Ładnie w nim pachniało. Wyglądał trochę nijako, ale i tak dość dobrze. A już na pewno to obiecująco wyglądające łóżko. 
 


