Porte Isla
-
- Walczyłem. Dużo, z dużą ilością ludzi i długo.
-
— Ech, nuda. Baobaby są ciekawsze. Wspaniale nadają się na leża.
-
- Pachną staruchami.
-
— Nie jeśli przed użyciem dobrze je wypalisz.
-
- W sumie racja. Gdzie na co dzień mieszkasz?
-
— Mam leże blisko rosyjsko-mongolskiej granicy. Wygląda ciekawiej niż tamta, którą zostawiliśmy.
-
- Może być. Mongołowie śmiesznie śpiewają.
-
— Twoi też śmiesznie śpiewają. Chyba mają własny gatunek muzyczny, nie?
-
- Nawet mi nie mów o kipopie.
-
— A co, aż tak ci wstyd?
-
- Nie wstyd, ale nie chciałbym ten mówić o kolejarstwie. Po prostu mnie to ni cholery nie interesuje.
-
— A co cię wobec tego interesuje?
-
- Zawsze lubiłem rzeczy praktyczne. Znasz magię?
-
— A co ma magia do praktyki, co?
-
- Można jej używać
-
— Nuży mnie ta rozmowa. Coś nie wydaje mi się, bym cokolwiek z niej miał mieć. Niedobrze.
-
- To zadaj jakieś ciekawe pytanie, odpowiedzialność za dobro rozmowy leży po obu stronach.
-
Smok pokręcił głową i zrzucił Dokję ze swoich pleców. I leciał sobie w dół.
-
Zlozyl ręce jak do nurkowania
-
Obudził się na podłodze. Bolała go głowa, ale chyba tylko od nabitego guza.