Sylvia
-
//Przez “naszą” ma na myśli, że leci w kierunku myśliwca, nie mojego okrętu, tak?//
-
//Powiedzmy że tak//
-
- Zawracajcie powoli w naszym kierunku, gdyby próbowali was wywołać sprzedajcie im jakąś bajeczkę, dopóki nie znajdziemy się na tyle blisko, żeby was wesprzeć. Postarajcie się też ich nie prowokować dopóki nie mamy pewności, że rzeczywiście są nieuzbrojeni. Jeśli pójdzie dobrze, to poddadzą się bez jednego wystrzału z naszej strony.
-
“Spróbujemy, ale zawrócenie z naszą obecną prędkością zajmie trochę… o nie.” Tutaj nastała kolejna niekomfortowa pauza. “Chyba próbują się z nami kontaktować radiowo. Jak nic nas tu widzą. Przekazać wam mikrofon, czy samemu coś wymyślać?”
-
Odetchnął cicho z ulgą, bo gdy tylko usłyszał “o nie” to już myślał, że jednak są uzbrojeni i zaraz będzie musiał pożegnać się z załogą myśliwca.
- Daj mi ich i leć dalej w naszym kierunku. -
“Zrozumiano,” Transmisja przerwała się na chwilę, podczas której myśliwiec zapewne przekierowywał sygnał gwałtownie zawracając. Chwilę później, głośniki uruchomiły się znowu.
“Halo, halo?” Odezwał się nieco przytłumiony, żeński głos. “Pytam się ponownie; Kim jesteście i czemu stacjonujecie w tym miejscu?”
-
- Biorąc pod uwagę, że to wy wpadliście na nasze terytorium, sam chciałem zadać wam to pytanie. Tak czy siak z grzeczności i wrodzonego szacunku dla kobiet odpowiem, że nazywam się Cryst, jestem kapitanem zmodyfikowanego frachtowca “Sen Jowisza”. Pracujemy jako najemnicy i przeczesujemy okolicę w poszukiwaniu piratów na zlecenie właściciela jednej firmy transportowej. Zostałem przez niego upoważniony aby rewidować każdy statek, jaki napotkam po drodze, więc jeśli chcecie tego uniknąć i kontynuować podróż bez opóźnień natychmiast powiedzcie kim jesteście, co tu robicie, jakie są wasze intencje i ładunek, bo wyglądacie mi na statek handlowy.
Rzecz jasna kłamał jak z nut, za każdym razem podobnym do tego wymyślając inną bajkę. Czasem się udawało, a jeśli nie, to przynajmniej dawało piratom czas na zbliżenie się do ofiary i lepsze przygotowanie do ewentualnego starcia. I tak to, co wymyślił dzisiaj nie było takie złe, kiedyś na poczekaniu wymyślił całkiem urzekającą historię o wędrownym cyrku. -
“…zgadza się, panie Cryst.” Padła odpowiedź po chwili. “Lecimy z transportem handlowym na waszego imiennika. Spodziewaliśmy się że w okolicy mogą czyhać piraci, lecz nie słyszeliśmy o patrolach. Kto dokładnie was wynajął?”
Przez ułamek sekundy na mostku trwała cisza. Po ów ułamku sekundy każdy obecny członek załogi zaczął podawać nazwy firm i korporacji, z których przynajmniej połowa brzmiała jak coś prawdziwego a parę Kyllan rozpoznawał. ExoMeni, Rhea Industries, DSEC i podobne giganty.
-
- Jestem pewien, że mój pracodawca wolałby pozostać anonimowy, ale chyba wolno mi zdradzić, że pracuje on dla ExoMeni. - odparł i postanowił od razu przejść do ofensywy, aby nie dać tamtej czasu na roztrząsanie szczegółów: - Ale to ja tu powinienem zadawać pytania, nie pani. Powiedzcie lepiej jaki przenosicie ładunek, to może obejdzie się bez wejścia na wasz pokład. Poza tym, że mi za to płacą, a was ta szczegółowa kontrola będzie kosztować sporo cennego czasu, to mam prawo konfiskować każdy ładunek, który uznam za podejrzany, więc radzę współpracować i nie łgać.
-
“No dobrze,” Odparł Kyllanowi pomruk. “Jesteśmy załogą statku kupieckiego Korund. Ładownie mamy zapełnione kontenerami z gazami, głównie tryt i oganeson. Plus żywność, dość na rejs w obie strony. Czy z czymś jest problem?”
-
- Według mnie nie. - odparł i zrobił pauzę na kilka sekund po czym podjął. - Jednak mój pracodawca uczulił mnie, że podobno przemytnicy lubią ukrywać różne mniej lub bardziej legalne substancje właśnie w żywności, zwłaszcza, jeśli jest jej sporo. Więc o ile nie mam zastrzeżeń do głównego ładunku, to obawiam się, że musimy sprawdzić wasze zapasy. Zgadzacie się na to? Macie prawo odmówić, ale wtedy wolno mi użyć siły bez martwienia się o konsekwencję. Oczywiście nie musicie martwić się o życie, nie jestem przecież jakimś barbarzyńcą, ale wciąż możecie stracić czas i ładunek, radziłbym więc współpracować.
-
Tym razem pauza była dłuższa. Przez chwilę w ogóle nie było sygnału audio, co sugerowało iż po drugiej stronie toczyła się jakaś dyskusja.
“Macie pozwolenie na wejście na pokład,” W końcu padła odpowiedź. “Widzimy już wasz statek, więc możemy podlecieć i zsynchronizować śluzy. Jeśli potraficie dość skutecznie manewrować kooperujcie, jeśli nie ustabilizujcie obrót i czekajcie aż przylecimy.”
-
- Standardowa procedura wygląda nieco inaczej, ale nie zapowiada się długa kontrola, więc niech będzie. Zatrzymajcie statek, opuśćcie osłony i wyłączcie silniki, a my się z wami połączymy. Żeby poszło szybciej i sprawniej, a na tym chyba nam wszystkim zależy, proszę zebrać wszystkich swoich załogantów i pasażerów, jeśli tacy są, do kontroli przed śluzą.
-
“Mamy paru pasażerów, którym zapewne konieczność inspekcji się nie spodoba,” Odpowiedziano Kyllanowi. “Niemniej dla prostoty zgadzamy się na te warunki. Będziemy oczekiwać waszego przybycia.”
W tym momencie połączenie uległo terminacji.
-
- Dobra, jeśli to zadziała, to robimy tak cały czas. - powiedział po części sam do siebie, po części do reszty załogi, licząc na to, że rzeczywiście się uda. - Dobra, plan jest taki: Zbieram zespół abordażowy i idziemy do nich, w miarę możliwości spróbujemy ich otoczyć i zmusić do tego, żeby się poddali, może zrobimy to bezkrwawo. Ewentualnie od razu wrzucimy im do środka granaty błyskowe i hukowe, a potem wejdziemy jak do siebie.
//Piraci jak rozumiem biorą jeńców dla okupu albo po to, żeby sprzedać ich jako niewolników? Czy niewolnictwo nie jest generalnie nigdzie praktykowane?// -
//Niewolnictwo jest jak najbardziej praktykowane, choć musisz znaleźć kogoś naprawdę nadzianego kto kupuje dla trofeów albo sprzedawać naprawdę tanio, gdyż siła robocza super droga nie jest w tych czasach//
“Z otaczaniem może być ciężko,” Sanders skomentował. “Będziemy musieli nacierać z jednego korytarza, a raczej zorientują się co się kręci jak tylko nas zobaczą. Ale granaty… chyba mamy wciąż parę ogłuszaczy.”
-
- No to mamy plan. Bierzcie zabawki i ruszamy. Pójdę razem z drużyną abordażową, wy zadokujcie i czekajcie na rozkazy. - powiedział i opuścił mostek. Wrócił do swojej kajuty, skąd wziął całe uzbrojenie, a następnie udał się do śluzy, czekając na resztę piratów.
-
Załoganci entuzjastycznie zareagowali na rozkaz i zbierali się dość szybko. Tak naprawdę zostać na statku chciało się tylko tym bezpośrednio odpowiedzialnym za pilotowanie oraz nudziarzom jak Archer, którzy woleli trzymać się z dala od walki i grać rezerwę. Kiedy Kyllan zjawił się przy śluzie, zespół uderzeniowy był już prawie zebrany,
-
- Jeśli naprawdę łyknęli moją gadkę na mostku, to weźmiemy ich z zaskoczenia. - poinformował kamratów. - Jak tylko otworzą się drzwi to wrzucamy do środka granaty błyskowe, a jak te zrobią swoje, wchodzimy i w miarę możliwości staramy się ich wyłapać, ogłuszyć i tak dalej. Wstępnie weźmiemy ich żywcem, później się zobaczy. Tylko nie trzymajcie się tego za bardzo, jak któryś spróbuje uciec, żeby wezwać pomoc, odłączyć nasze statki albo sięgnie po broń to nie wahajcie się strzelać tak, aby ich zabić.
Odpuścił sobie dalsze tłumaczenia, bo w większości byli tu z nim ci, którzy na abordażach znali się równie dobrze jak on, nowicjuszom z kolei już nic nie wyjaśni, a i tak teoria z czegoś takiego jest bez sensu, to trzeba zrobić osobiście i nie dać się zabić. -
Załoganci wydali pomruk zrozumienia, po czym większość z nich zakręciła się nieco gdy statek nagle wyhamował obrót. Najwyraźniej znalazł stosowną pozycję do dokowania.