Gospodarstwo na Równinie
-
Max:
- Za zbiegłego niewolnika można dostać ładną sumkę, jeśli jego właściciel wyda za nim list gończy. Wiesz o tym?
Wiewiur, Radio:
- Jakie znowu, kurwa Wasza mać, Imperium? - zapytał bandzior, gdy wreszcie skończyłyście swoją sprzeczkę. - Nie taka była umowa, a my się w łapy Milicji sami pchać nie będziemy, jasne? -
— Nie widziałam żadnej umowy, więc mam to i Ciebie głęboko w dupie. — Odpowiedziała facetowi bez większych ogródek, nawet nie odwracając do niego głowy, po czym powróciła wzrokiem na Rose. Spojrzała wprost w jej oczy.
— Macie oboje tutaj wrócić, rozumiemy się? — -
Nie odpowiedziała Ci, a przynajmniej dlatego, że nie zdążyła. Nim mogła w jakikolwiek sposób zareagować, potężny bandzior nagle wstał i wziął zamach, uderzając Cię pięścią w tył głowy, co nabiło Ci tam sporego guza, nieco zamroczyło i sprawiło, że niemalże poleciałaś naprzód, na stół, ale w ostatniej chwili zdołałaś złapać równowagę.
-
— Ty chuju! —Wysapała, opierając się na stole. Nie miała zamiaru puścić mu tego płazem. Pomimo otępiającego bólu rozdzierającego tył jej głowy, wiedziała, że najpewniej będzie miała tylko jedną okazję na wygranie w walce z tą kupą mięśni. Dlatego, niby dla podtrzymania się przed osunięciem, położyła dłoń na oparciu krzesła i na sekundę udała, że rzeczywiście traci przytomność i miękną jej nogi. W rzeczywistości ugięła się do wyprucia naprzód i gdy tylko zauważyła, że dryblas był pewien swojej wygranej, rzuciła w niego krzesłem z rozmachu. Od razu też rzuciła się na niego, chcąc powalić go na ziemię i przyszpilić do niej w momencie, gdy jego uwaga będzie zbyt zajęta nadlatującym meblem.
-
//Odposywać na to, czy dopiero po odpowiedzi Kuby? Pytanie do Kuby jak coś :V I jak coś to weekendem mnie nie ma, więc liczyłbym na szybką odpowiedź.
-
//Możesz spróbować ją powstrzymać czy coś albo biernie się przyglądać, Twój wybór.//
-
//Po namyśle jednak nie odpiszę, ustalmy że nie zdążyła czy coś :v //
-
//Po namyśle jednak nie odpiszę, ustalmy że nie zdążyła czy coś :v //
-
//KKK.//
Radio:
Dzielący Was dystans był za mały, aby rzucić krzesłem, ale i tak zdołałaś solidnie mu nim przyrżnąć, choć nie na tyle mocno, żeby go zabić czy trwale uszkodzić, krzesło też nie poszło w drzazgi. Mimo to walki raczej nie wygrasz, a nawet jeśli, to w domu był inny bandyta, a obaj mieli dość potężnych protektorów, którzy mogą nieprzychylnie zareagować na tę bójkę, zwłaszcza, gdy wezmą pod uwagę ciążący na Tobie list gończy. -
//To powaliłam go czy nie?//
-
//Nie.//
-
Stała, nie wiedząc co odpowiedzieć.
//Jakby co, nie będę miał nic przeciwko, jeżeli zwalisz na nich tych dwóch :V -
Rose
Niestety blondynka była zbyt wolna albo zbyt zaskoczona by zareagować natychmiast, tak jak powinien robić tymczasowy przywódca. Ale jeszcze nie jest za późno by tę drobną wtopę nadrobić, ponieważ nikt chyba nie doznał zbyt poważnych obrażeń, zresztą na pewno nie goliat. Sięgnęła po swój rewolwer celując to w Jannet to w mięśniaka, zależy kto się gwałtowniej ruszał.
- Dosyć! - Wykrzyknęła stanowczo, mocniej ściskając broń, gotując się do sięgnięcia po snajperkę. - Jeden ruch, a dostaniecie kulkę, jasne? Ja tu obecnie rządzę i nie pozwolę byście się nawzajem wybili, to mój przywilej. - Dodała jeszcze, może jakoś ich tym zastraszy, w najgorszym wypadku tylko wznieci ich gniew, tylko tym razem na nią… -
Jannet spojrzała gniewnie na Rose, ale po sekundzie doszło do niej, że blondynka właściwie ma słuszność, chcąc zakończyć walkę. Gdyby tylko nie fakt przynależności zbira do Czerwonej Ręki, nie odpuściła by mu. Teraz jednak spasowała i odstąpiła o krok do tyłu, zakładając ramiona na krzyż.
"— Tym razem miałeś pieprzone szczęście. — Pomyślała, obrzucając mięśniaka niezbyt, lekko mówiąc, przychylnym wzrokiem. -
Max:
- Masz zamiar tak milczeć, żebym sam go wypytał, czy Ty powiesz mi wszystko, co powinienem wiedzieć?
Wiewiur, Radio:
Bandzior nie miał zamiaru kontynuować walki, przynajmniej nie teraz, ale swój wściekły wzrok przeniósł z Jannet na Rose:
- A kto Ci tak niby powiedział? - odparł i parsknął pod nosem, aby ominąć Was obie i wyjść z domu na zewnątrz. -
Rose
Blondynka już chyba zdążyła zapomnieć, że miała dowodzić tylko akcją na Równinach… Cóż, najwidoczniej bardzo jej się to spodobało. Nie skomentowała słów wielkoluda, jedynie odkładając broń kiedy ten już wyszedł. Gniew na rudą już jej nieco opadł, i mogła zacząć myśleć racjonalnie. Może faktycznie decyzja o wyprawie do Imperium była zbyt pochopna, zwłaszcza że w ekipie mają bardziej poszukiwanych zbirów? No nic, teraz ciężko byłoby te słowa cofnąć, zwłaszcza że w związku z tym Jannet pobiła się z dryblasem.
- Po tym incydencie wątpię, w tę wyprawę… Chyba że wyruszę sama - dodała po chwili do siebie, na głos. -
//Czekam.//
-
//No ja też :V //
-
//Radiooooo!//
-
// Zaczynamy teleturniej pt. “Czy Radio zdąży dać wszystkie odpisy w mniej niż dwadzieścia minut?” //
Jannet oparła się o ścianę.
— Dasz radę? — Zapytała, gapiąc się na podłogę.