Gospodarstwo na Równinie
-
//To powaliłam go czy nie?//
-
//Nie.//
-
Stała, nie wiedząc co odpowiedzieć.
//Jakby co, nie będę miał nic przeciwko, jeżeli zwalisz na nich tych dwóch :V -
Rose
Niestety blondynka była zbyt wolna albo zbyt zaskoczona by zareagować natychmiast, tak jak powinien robić tymczasowy przywódca. Ale jeszcze nie jest za późno by tę drobną wtopę nadrobić, ponieważ nikt chyba nie doznał zbyt poważnych obrażeń, zresztą na pewno nie goliat. Sięgnęła po swój rewolwer celując to w Jannet to w mięśniaka, zależy kto się gwałtowniej ruszał.
- Dosyć! - Wykrzyknęła stanowczo, mocniej ściskając broń, gotując się do sięgnięcia po snajperkę. - Jeden ruch, a dostaniecie kulkę, jasne? Ja tu obecnie rządzę i nie pozwolę byście się nawzajem wybili, to mój przywilej. - Dodała jeszcze, może jakoś ich tym zastraszy, w najgorszym wypadku tylko wznieci ich gniew, tylko tym razem na nią… -
Jannet spojrzała gniewnie na Rose, ale po sekundzie doszło do niej, że blondynka właściwie ma słuszność, chcąc zakończyć walkę. Gdyby tylko nie fakt przynależności zbira do Czerwonej Ręki, nie odpuściła by mu. Teraz jednak spasowała i odstąpiła o krok do tyłu, zakładając ramiona na krzyż.
"— Tym razem miałeś pieprzone szczęście. — Pomyślała, obrzucając mięśniaka niezbyt, lekko mówiąc, przychylnym wzrokiem. -
Max:
- Masz zamiar tak milczeć, żebym sam go wypytał, czy Ty powiesz mi wszystko, co powinienem wiedzieć?
Wiewiur, Radio:
Bandzior nie miał zamiaru kontynuować walki, przynajmniej nie teraz, ale swój wściekły wzrok przeniósł z Jannet na Rose:
- A kto Ci tak niby powiedział? - odparł i parsknął pod nosem, aby ominąć Was obie i wyjść z domu na zewnątrz. -
Rose
Blondynka już chyba zdążyła zapomnieć, że miała dowodzić tylko akcją na Równinach… Cóż, najwidoczniej bardzo jej się to spodobało. Nie skomentowała słów wielkoluda, jedynie odkładając broń kiedy ten już wyszedł. Gniew na rudą już jej nieco opadł, i mogła zacząć myśleć racjonalnie. Może faktycznie decyzja o wyprawie do Imperium była zbyt pochopna, zwłaszcza że w ekipie mają bardziej poszukiwanych zbirów? No nic, teraz ciężko byłoby te słowa cofnąć, zwłaszcza że w związku z tym Jannet pobiła się z dryblasem.
- Po tym incydencie wątpię, w tę wyprawę… Chyba że wyruszę sama - dodała po chwili do siebie, na głos. -
//Czekam.//
-
//No ja też :V //
-
//Radiooooo!//
-
// Zaczynamy teleturniej pt. “Czy Radio zdąży dać wszystkie odpisy w mniej niż dwadzieścia minut?” //
Jannet oparła się o ścianę.
— Dasz radę? — Zapytała, gapiąc się na podłogę. -
//Odpowiedź jest oczywista, bo odpisu w Leśnym Trakcie jak nie było, tak wciąż nie ma. A tutaj na razie czekam.//
-
//Halo?//
-
//Czekam na Wiewiura.//
-
//Wiem przecież, to było do niego. A Ty dawaj wreszcie odpis na Leśnym Trakcie, bo narzekasz, że nie masz jak się wykazać, a jak dostajesz okazję, to sobie odpuszczasz.//
-
// Nie odpuszczam, tylko czekam na dobry moment by na spokojnie usiąść, przeczytać historię Densissmy od początku do końca i napisać wyczerpującą odpowiedź. //
-
//Zapomniało mi się ;-; //
Wzruszyła ramionami.
- Jeśli nigdzie za mną nie ma listu gończego… Bardziej się martwię, czy Ty dasz sobie radę z tymi oprychami - i to faktycznie bardziej martwiło blondynkę. Rose może mieć takie szczęście, że będzie mogła być w Imperium bezpieczna, bo nie kojarzy by kiedyś mogła gdzieś ze sobą widzieć jakiś list, natomiast Jannet sama w gospodarstwie, z dwoma oprychami, z czego z jednym się pobiła… Cóż, musi wierzyć że ruda da sobie radę. -
Jannet roześmiała się pod nosem.
— O mnie się nie martw, ale o nich, mogłabym położyć i czterech takich. — Odpowiedziała, dobrze wiedząc, że kłamie. Walcząc sama na sam z mięśniakiem mogłaby wygrać, ale nie kiedy przyjdzie mu na pomoc jego koleżka.
— Skup się na tym, że znaleźć Liwiusza i przywieźć go z powrotem. To jest teraz najważniejsze. — -
- Widziałam, ten tu już prawie pod stołem leżał, prawda? - Odparła, trochę na żarty, a trochę serio. No, serio w kontekście tego, że akurat tego typu teksty niezbyt mogły na nią działać. - No, to ja jeszcze się upewnię czy mam wszystko i mogę wyruszać. - Odparła, zbierając się do wyjścia, jednak czekając jeszcze na jakiś komentarz od Jannet. Tak, ewidentnie cała złość już Rose przeszła.
-
— Powodzenia. — Jannet jedynie cicho mruknęła, odwracając głowę od blondynki. Nie chciała się afiszować z tym, że szczerze życzyła Rose, by jej misja się powiodła, a ona sama wróciła cała i zdrowa.