Imperium
-
///Jeżeli 15 godzin to dla ciebie za dużo czekania, to trzymaj się z dala od moich PBFów, gdzie gracze czekają “trochę” dłużej na odpisy :V
-
//Po prostu widziałem, że Kuba jest online
-
//Hola hola, nie ma potrzeby nikogo poganiać. Cierpliwość jest tu ważna, a Kuba do tego nikogo nie porzuca, więc starczy jedynie spokojnie czekać na swoją kolej.
-
//No niestety, nie każdy pbf ma tak szybkie tempo do jakiego mogłeś przywyknąć. Kuba akurat ma mało czasu i prowadzi kilka pbfów w tym jednego stratega, logiczne więc, że może być zawalony.
Odpiszę tu później, za ni ciula nie wiem co powinienem teraz zrobić//
-
// Znaleźć pieniądze za las. //
-
// @Vader ile godzin czekania to dużo według ciebie?
-
//On nie liczy czasu w godzinach, tylko w miesiącach//
-
//No w sumie patrząc na ŻBŻP to coś w tym jest.//
-
///Czas to tylko iluzja.///
-
//On liczy czas w ilości spadających krów na gracza przez liczbę graczy razy prędkość krowy.
Wiewiur, możesz się zgodzić, co odradzam, negocjować i tak dalej, a zacząć od sprawdzenia, ile masz w ogóle funduszy.
Ogółem fajnie, że opisałeś, jak dostałeś się do miasta i w ogóle. Na przyszłość tak rób, to taka stara, niepisana zasada.//
Liczni Konstablowie, aspirujący do tego urzędu stróże prawa i prywatna milicja burmistrza oraz Szeryfa tego miasta dość sprawnie rozwiązywała wiele problemów, przez co nie było tu tak wiele zleceń, jak choćby w Dodge, gdzie był sam jeden Szeryf. Tak czy siak, miałeś do dyspozycji kilkanaście listów gończych, a także zlecenia innego typu, jak choćby zatrudnienie się jako kurier, co wymagało w równym stopniu umiejętności jazdy konnej jak i strzelania, przez rozmaite niebezpieczeństwa, ochrona kowboi podczas spędu bydła, wyłapywanie zbiegłych niewolników i wiele więcej. -
///Wiesz za dużo.///
-
John pomyślał - cholera, coś mało tych zleceń - po czym spojrzał na najlepiej płatne i je dokładnie przeczytał.
-
//Myśli zapisuj kursywą, czyli tekstem pochylonym, żeby wiadomość była bardziej przejrzysta. Teraz to może bez różnicy, ale lepiej żebym wiedział co mówi Twoja postać, a co myśli, gdy pokłóci się z jakimś osiłkiem w barze, prawda?//
Słyszałeś coś o niedawnej ucieczce z lokalnego więzienia, ale listów gończych za żadnym zbiegiem nie było, więc pewnie dopadnięciem ich mieli zająć się ludzie Szeryfa lub już to zrobili. Ze wszystkich zleceń ogółem najlepiej płatne był właśnie jeden z nielicznych listów gończych, którego treść głosiła:
POSZUKIWANY ŻYWY LUB MARTWY
Za zabicie ponad dwunastu osób, w tym dwóch kolonialnych urzędników, niejaki Toddy Brzytewka, golibroda, wędrowny balwierz i ostatnimi czasy seryjny morderca, zdający się zabijać każdego, kogo popadnie. Dopóki nie został wystawiony za nim list gończy, a winy udowodnione, ofiary zabijał podstępnie, podczas golenia. Dobrze uzbrojony i niebezpieczny, zaleca się unikać walki na krótkim dystansie, wirtuoz walki nożami i inną bronią białą, tymi pierwszymi też dość sprawnie rzuca do celu. Ostatni raz widziany nieopodal Gór Granitowych, możliwe, że szuka azylu u bandytów Krwawej Dłoni. Być może też szalony. Widok truchła ucieszy każdego Szeryfa, w Dodge, Imperium, Nadziei czy nawet Czatach, żywego należy odstawić prosto do więzienia w Imperium.
Nagroda za trupa: Pięć srebrników.
Nagroda za żywego: Osiem srebrników.
Pod zleceniem znajdował się rysopis poszukiwanego. Mogłeś ocenić, że gęba raczej tylko do telegrafu, poznaczona bliznami i szramami. Widoczne na rycinie bujne wąsiska i bokobrody mógł zgolić, aby utrudnić rozpoznanie, ale to z kolei na powrót ułatwiał brak jednego ucha. -
No dobrze, wygląda na to, że trzeba się będzie zająć tym całym toddym. Zacznę poszukiwania jak najszybciej. Idę w stronę gór granitowych. John wsiadł na konia i pojechał do gór granitowych.
-
//Zmiana tematu. Zacznę, gdy będziesz na miejscu.//
-
//a czyli musi irl czas minąć
-
//Chyba nie zauważyłeś, ale dostałeś odpis dwa dni temu.//
-
Vader:
Po niezbyt emocjonującej i nie tak długiej podróży z Dodge City dotarłeś wreszcie do Imperium, które z dnia na dzień wydawało się powiększać i z jedynie nominalnej stolicy kolonii stają się tą prawdziwą. Na twój widok reagowano różnie, ale nikt nie przywitał cię ogniem, chociaż wielu sięgało po broń, gdy byłeś w pobliżu. Dotarłeś jednak na miejsce cały i zdrowy, gotowy do zabrania się za to tajemnicze zlecenie. -
Wiedząc, do kogo musi się udać, wyruszył wprost na poszukiwanie Szeryfa Browna. Po cichu miał nadzieję, że jego trupia morda nie zablokuje mu udziału w całym tym przedsięwzięciu, a nawet jeśli, to miał swoją historię, którą mógł opowiedzieć raz jeszcze, jeżeli będzie musiał.
-
- Stać! - rzucił jeden z trzech milicjantów Imperium pilnujących wejścia do słynnego Pałacu Hoodoo, największego kasyna w Oskad i jednocześnie siedziby samego Szeryfa i zarazem burmistrza Imperium. Aby poprzeć swoje słowa, wycelował w ciebie rewolwer, jego kompani zaś sięgnęli po strzelbę i karabin. - Czego tu chcesz i kim ty, u diabła, jesteś?