Kijów
- 
- Bandaże akurat jeszcze mam. Gorzej z pęsetą i czymś do odkażenia. 
- 
//Pędzicie cholerny samogon i nie macie nic do odkażania? Chłopaki…// 
- 
– Chcesz żebym ci ją wyjął nożem czy mam zapytać się żołdaków, czy mają jakieś medyka tutaj? 
- 
- Spytaj tych Ukraińców, czy mają jakiegoś medyka. Jeśli nie mają, wyjmujesz tą kulę nożem. 
- 
Podszedł do żołnierzy, z którymi wcześniej rozmawiał, i zapytał: 
 – Macie może jakiegoś sanitariusza?
- 
- To kosztuje. - odparł jeden z żołnierzy, potwierdzając w najgorszy możliwy sposób. 
- 
– Wszystko kosztuje i zdaję sobie sprawę, że trudno spotkać samarytanina, który by pomagał za darmo. 
- 
Obserwował, jak jego towarzysz rozmawia z żołnierzami. 
- 
Antek: 
 //Ja się polecam wyłączyć, dopóki on nie skończy.//
 Zohan:
 - No to przedstaw cenę, nam się nie śpieszy, ale byłaby szkoda, jakby Twój kolega się wykrwawił jak ostatnia świnia, co nie?
- 
// I tak planowałem zrobić. // 
- 
– To, że samogon pędzimy to raczej wiecie. Robicie jakieś wypady albo potrzebujecie pomocy przeciwko komuś? 
- 
- Jeśli załatwisz nam litr, dwa albo pięć na krzywo, żeby nikt inny nie widział, to się dogadamy. 
- 
– Załatwię, ale to trochę potrwa, a jego rana sama się nie zaszyje, więc musi być to zrobione teraz. 
- 
- Wracaj do niego i zrób, co potrafisz, a my pójdziemy po konowała. Zgoda? 
- 
– Ehe. – odpowiedział krótko i wrócił do swojego towarzysza. – Połatają cię, ale zasiedzimy się trochę tutaj, bo kilka litrów samogonu same się nie zrobią. 
- 
- Tak myślałem. Powinniśmy zaraz zaczynać, nie? - zapytał towarzysza. 
- 
– Trafisz znowu do tego psa, który cię postrzelił? 
- 
- A co, mamy iść tam razem? 
- 
– Mam plan, ale niech najpierw ci naprawią łapę. 
- 
- Ta, lepiej żeby mi tą łapę naprawili. Dopiero po tym omówimy twój plan. 
 


