Kijów
-
— Oczy dookoła głowy i patrz nawet na sufit.
Ruszył powoli wzdłuż śladów, nasłuchując i oglądając całe otoczenie. -
Ruszył powoli za towarzyszem, rozglądając się, czy wokół nich nie dzieje się nic podejrzanego.
-
W końcu usłyszeliście coś, a dokładniej słowa. Nie wiedzieliście, jakie dokładnie, rozmawiający byli daleko przed wami, ale wiedzieliście już, że to najpewniej ze swoimi starymi znajomymi macie do czynienia.
-
Odwrócił się do towarzysza i położył palec na ustach, aby ten nic nie gadał. Ruszył powoli przed siebie, patrząc na pod nogi, aby nie wleźć na coś, co mogłoby narobić hałasu.
-
Wyjął swój karabin i obserwował, czy dresiarze nie atakują jego towarzysza.
-
Dostrzegliście dwóch spośród dresiarzy, ubranych i uzbrojonych podobnie jak tamci ostatnio. Dzieliło was od nich może z dwanaście metrów, stali na rogu korytarza prowadzącego wgłąb centrum, rozmawiając o czymś cicho, ale sądząc po tonie głosu i gestykulacji, dość nerwowo, zwłaszcza, że przy okazji wypalali papierosa za papierosem.
-
Zbliżył się bliżej, uważając na każdy swój krok. Nie chcę zwrócić na siebie uwagi, bo chce trochę ich podsłuchać. Jeżeli ciche podkradnięcie się nie uda, a tamci zaczną strzelać, to on też odpowie ogniem.
-
Kontynuował obserwowanie sytuacji i jeśli wywiąże się strzelanina, to on wspomoże swojego towarzysza w walce z dresiarzami, odpowiadając wrogowi ogniem.
-
- … pierdolnie aż miło. - powiedział jeden, pospiesznie kończąc papierosa. Choć był poddenerwowany i sięgnął po broń, to zdaje się, że żadnego z was nie usłyszał ani nie zauważył.
- Ta, dobrze się będzie stąd zmyć, nim pierdolnie. Fucha dobra, biorę od nich nagrodę, pohulam sobie trochę i lecę znowu, sama przyjemność, a jak dobrze dają zarobić.
- Ja to już nie mam zamiaru. Jakieś chuje sprzątnęły Jurija i dwóch innych na patrolu, a potem ktoś zaatakował warty przed wejściem.
- Myślisz, że to dlatego spierdalamy?
- No a jak? Dobra, chodź.
Po tych słowach jeden z dresiarzy odwrócił się i odszedł, oddalając od was, a pozostały rozejrzał się jeszcze nieufnie, ale widocznie i on nie dostrzegł niebezpieczeństwa, bo przynaglany przez towarzysza również się oddalił. -
Paweł by prychnął w tym momencie, że spierdalają tylko dlatego, że jakiś dwóch Rosjan spod Uralu wyrżnęło paru ich chłopaków.
— Wracamy, kurwa. Jak najszybciej. — wyszeptał do znajomego i zawrócił. Trzeba ostrzec tych Ukraińców, bo jeszcze osadzą jego i Michaiła o zaciągnięcie ich w zasadzkę. Jeżeli w ogóle Paweł i Michaił wyjdą z tego żywi, bo może im się sufit spierdolić na łeb. -
- Jebane pizdy, zamiast powalczyć z nami i Ukraińcami chcą nas zajebać ładunkami wybuchowymi. - odpowiedział zdenerwowany i również zawrócił. Mógł jednak nie sugerować Ukraińcom pójścia do galerii, którą za chwilę zniszczą dresiarze, ale czasu nie da się cofnąć. Teraz liczą się sekundy, bo nie wiadomo, kiedy nastąpi wybuch.
-
Żeby ich ostrzec mogliście wrócić nad zawalone schody i się wydrzeć, ale nie było gwarancji, że ktokolwiek albo wszyscy usłyszą. Co więcej, w ten sposób mogliście też zaalarmować tamtych, którzy tylko przyspieszyliby detonację. No i w ten sposób możecie się sami nie uratować, dlatego lepiej będzie zacząć od znalezienia drogi na dół.
-
Prawda, najlepiej znaleźć jakieś inne zejście na dół i to jak najszybciej. Mogliby się wydrzeć, ale te zjeby od razu by wysadziły cały budynek. Jeżeli nie znalazł jakiegoś zejścia na dół, to pozostaje im chyba tylko pójście tam, gdzie szły te brudasy.
-
Ruszył za towarzyszem.
- Ty, Paweł, a myślisz, że zdążymy tych cholernych Ukraińców ostrzec? Bo istnieje ryzyko, że spotkamy tych dresiarzy, a wtedy wywiąże się strzelanina. I wszystko pójdzie się jebać. - rzekł do Pawła. -
— Bardziej się obawiam, że my wyjdziemy z tego cało, a Ukraińcy nie. Jak wszystkich szlak trafi w tym centrum, to może uda nam się ujść z życiem z tego miasta, a gorzej jak jakiś przeżyje i doniesie innym.
-
- A wtedy będziemy musieli napierdalać się z ukraińskimi żołnierzami, na co nam nie starczy ani amunicji, ani medykamentów. Żebyśny tylko zdążyli ostrzec Ukraińców. Albo zdążyli uciec stąd i być jedynymi ocalałymi.
-
Przy tych niewesołych rozważaniach odnaleźliście w końcu kolejne ruchome schody, ruchome rzecz jasna tylko z nazwy, które mogły zaprowadzić was zarówno na wyższe jak i niższe piętro.
-
— Rozdzielamy się czy od razu na dół? — zapytał młodszego.
-
- Zapieprzamy na dół. Trzeba ostrzec Ukraińców. - odpowiedział stanowczo.
-
— Schodzę pierwszy, Ty za mną. — oznajmił Michaiłowi i zaczął schodzić po ruchomych schodach, które nie są ruchome.