Pustynia Śmierci
- 
//Podczas pisanie tego tego, zastanawiałem się, czy ci przypadkiem nie przyjdzie coś do głowy…// 
- 
// Bear Grylls jako przywódca frakcji utworzonej z członków SASu. // — Myślisz, że kiedykolwiek przygotowywał się na przetrwanie w takim — Dice wykonał zamaszysty ruch dłonią. — szambie? — Mówiąc to, miał na myśli wszystko, co działo się na globie od trzech lat, to jest apokalipsę Nieumarłych. 
- 
– Chuj wie. Pewnie wcześniej się o tym dowiedział niż my wszyscy. 
- 
— Pewnie tak, ale co zrobił z tą wiedzą? Nigdy się nie dowiemy, bracie. — Odpowiedział, zmieniając utwór. Jego ręka spowolniła swoją wędrówkę po gryfie, by znów miarowo przyspieszać i coraz silniej uderzać w struny. 
- 
//Możesz już chyba ruszyć z akcją, Kubeł.// Przytaknął mu i (chyba) dokończył zupę, którą miał. 
- 
Zohan: 
 Hugh położył przed Tobą pojedynczy kluczyk, a Ty ze zdziwieniem zdałeś sobie sprawę, że reszta gdzieś zniknęła.
 - Masz tu kluczyk do pokoju. Piętro, drugie drzwi na lewo. Twoi kumple naprawdę muszą Cię lubić, skoro opłacili Ci go z góry.
 Radio:
 - Grajek, chodź no tu! - krzyknął do Ciebie stary barman, gdy rozmówił się już ze swoim klientem.
- 
Jemu natomiast wydaje się to dziwne i podejrzane, a szczególnie, że dalej pamięta tamtą noc, kiedy Rick rozmawiał z “niemową”. Już wtedy powinien być czujny, ale teraz naprawdę musi wytężyć swoje murzyńskie instynkty. Skinął głową i udał się z kluczykiem do pokoju. 
- 
Przewiesił gitarę przez ramię i podszedł do kontuary. 
 — Co jest, szefie? —
- 
Zohan: 
 Nic wielkiego: Małe, ale zakratowane, okno, w środku tylko mały stolik, taboret, szafka nocna i łóżko z pościelą, która może i do nowych nie należy, ale na pewno jest czysta. To przyjemna odmiana, zwłaszcza, że ostatnio spałeś jedynie w śpiworze czy nawet na gołej ziemi.
 Radio:
 - Masz ochotę na dodatkową fuchę? Dopóki burza nie minie, nikt nie wyściubi nosa ze swojego samochodu czy innego budynku, żeby wpaść na kolejkę.
- 
— Czemu nie? Co to za “fucha”? — 
- 
- Widziałeś kiedyś pustynnego szczura? 
- 
Rozebrał się do bielizny i położył się na łóżku. Pistolet położył obok głowy na wszelki wypadek, aby potem go nie szukać w stercie ubrań. No i spróbował się zdrzemnąć chociaż na chwilę. 
- 
Widział? Spróbował przywołać sobie obraz takiej piaskowej myszy z pamięci i wszystkie informacje o niej. 
- 
Zohan: 
 //Zwykle upływ czasu nie jest czymś ważnym w moich PBF’ach, ale teraz jesteście w jednym temacie, także odpiszę Ci później, gdy przewinę czas dla Radia, który skończy pracę.//
 Radio:
 Widział, ale rzadko, choć w sumie to dobrze. Pustynne szczury, gryzonie wielkości kotów, a niekiedy i psów, oportuniści i padlinożercy, poruszający się zwykle w stadach. Zwykle nie atakowały ludzi, chyba że były głodne, zdesperowane czy przestraszone. Wtedy były łatwym przeciwnikiem, chyba że było ich zbyt wiele, a o sile ich szczęk krążyły legendy. Podobno po pustyni jeździły pojazdy, które mają na różnych elementach zewnętrznych wysuszone czaszki tych stworzeń, których ugryzienie nie traciło na sile nawet po śmierci.
- 
//  // //
- 
— Wiedziałem. — Kiwnął mu głową. — Co z nimi? — 
- 
- Zalęgło mi się cholerstwo w piwnicy i wyżera zapasy. Weźmiesz trutki i pułapki, a potem się nimi zajmij. No i może jakiś kij czy co, żeby Cię żaden nie upierdolił. A jakby co to chroń ręce, bez nóg możesz grać. 
- 
Dice zmieszał się na chwilę. Musi zapisać sobie na przyszłość: Najpierw zgadzać się, potem dopytywać o szczegóły. Nie, czekaj na odwrót. 
 – Eee… Dobra. – Zgodził się niepewnie. – A skąd mam wziąć te trutki i pułapki?
- 
- No przecież, że nie masz ich sobie zmajstrować, jełopie. Dam Ci je, tak jak broń. Chyba że jakąś masz? 
- 
— Maczetę, choć bez atestu na ubijanie szczurów. — 
 


