Karta Postaci
-
Imię
Andromeda
Nazwisko
Réaltnamaidine (dosłownie - Gwiazda Zaranna)
Rasa
Mroczna Elfka (Drow)
Pseudonim
Brak
Charakter
W grze
Wiek
118 lata
Towarzysz
- Aiguo, czyli smok z gatunku złocieniec zhongijski, który w języku mieszkańców krainy Zhong (中) znany jest pod dosłowną nazwą mały złoty smok (小金龍). Aiguo należy do bardzo małych smoków, które nie przekraczają metra długości (najdłuższy złocieniec zhongijski miał zaledwie pół metra!). Sam Aiguo mierzy 35 centymetrów i już nie urośnie, gdyż osiągnął wiek dojrzałości. Najwspanialszą cechą smoków z krainy Zhong jest jednak to, że… Potrafią mówić! Nie wytworzyły one jednak własnego języka, a korzystają z języku ludu Zhong. Mają również możliwość uczenia się, zarówno języków, jak i prac. Aiguo nauczył się mowy ogólnej, dzięki czemu bez problemu rozmawia z Andromedą //tak, ma głos Mushu z Mulan//. Z charakteru Aiguo jest pogodnym i chętnie rozmawiającym smokiem, często jednak ucieka się do żartów na Andromedzie, aby ją zdenerwować – broń Boże jednak nie próbuje wpakować swojej pani w kłopoty, a owe żarty najczęściej robi, gdy nikt nie patrzy.
Majątek + nieruchomości
400 sztuk złota.
Historia
Urodziła się jako pierwsza córka (i trzecie dziecko) drowskiego wojownika Chaszmyra i jego nałożnicy Erelune. Jako, że przyszła na świat z wadą genetyczną, która sprawiła, że urodziła się z błękitną cerą i srebrnymi oczami, jej ojciec uznał, że będzie wyjątkowa. Ponieważ Chaszmyr nie cierpiał na brak złotników, Andromeda rosła w spokoju i bez żadnych nieszczęść wynikłych z braku pieniądza. Niestety okrutny los sprawił, że gdy Andromeda miała zaledwie osiem lat, to jej matka odeszła do zaświatów. Ojciec niespecjalnie się tym przejął, wszak miał jeszcze siedem nałożnic, jednak utrata matki mocno odbiła się na psychice młodej Drowki. Stała się bardziej nieskora do rozmów i była bardziej zdystansowana do rodziny.
Młoda Andromeda, z racji pochodzenia z rodziny o tradycjach wojowniczych, wręcz musiała być szkolona przez ojca podstaw wojaczki. Patrzyła na to, jak jej starsi bracia bez żadnych przeszkód korzystają z tych wszystkich jataganów oraz kusz, a ona… Ona nie była w stanie nawet dotknąć broni. Brzydził ją jej widok. Kiedy obserwowała krew zabitych zwierząt na ostrzach była przerażona i wręcz krzyczała, że nie chce tego dotykać. Ojciec był tym niezwykle zszokowany i aż wściekły, jednak dla swojej pierwszej córki zgodził się zrobić pewien wyjątek. Andromeda miała więc stać się nie wojowniczką, lecz przedstawicielką inteligencji. I w tym momencie Andromeda zrozumiała, że przyszło jej żyć w chorym społeczeństwie.
Uczyła się o historii Mrocznych Elfów i była tym wręcz przerażona. Jej tutor z fascynacją w głosie mówił o tym, że Mroczne Elfy nienawidzą zwykłych, bowiem dawno temu doszło do wojny domowej. Andromeda jednak nie wiedziała, co było przyczyną tej wojny, a jedyne, czego była uczona to tego, że MUSI nienawidzić zwykłych Elfów. Kiedy skończyła pięćdziesiąt lat dalej nic nie rozumiała. Nie wiedziała, co jest przyczyną aż takiej nienawiści. Była otoczona tą nienawiścią i było jej ciężko z tym. Jednak żyła i postanowiła, że spisze na kartkach papieru swoje odczucia. Udało jej się kupić pamiętnik, w którym notowała wszystkie swoje rozmyślania nad tym, co ją otacza i co czuje w związku z tym. Na jednej ze stron napisała: Rozumiem JAK. Nie rozumiem DLACZEGO. Do dzisiaj pamięta, że zrobiła to w dniu swoich sześćdziesiątych pierwszych urodzin.
Otoczenie przez nienawiść sprawiło, że Andromeda zaczęła sama nienawidzić własnej rasy, widząc w niej tylko spiralę własnego bólu i rozpaczy. Miała dość. Nie chciała już tak żyć. Myślała nawet nad odebraniem sobie życia, ale… stwierdziła, że większą karą, za tę nienawiść i podżeganie do niej, dla całej rasy Mrocznych Elfów, będzie zdrada i ucieczka. Rozpoczęły się przygotowania.
Problem polegał na tym, że Andromeda nie znała za dobrze Elarid. Gdzie miała pójść? Nie wiedziała. Wiedziała jedynie, że musi stąd uciec dla własnego dobra. Wpadła jednak na chytry pomysł jak uśpić ojca, żeby móc swobodnie uciec. Ukradła od innego mieszkańca Mrocznej Puszczy roślinę, której sok dodany do potraw bądź napojów powodował kamienne zaśnięcie. Dodała to ojcu do jego wina. Nie trzeba było długo czekać, aż tatuś położył się spać. Ukradła mu pieniądze, zabrała pożywienie z kuchni i uciekła pod osłoną nocy.
Nie miała pojęcia, gdzie się kierować. Szła godzinami i dniami, i nocami… Aż ósmej nocy podróży, kiedy ukrywała się przed patrolami, kiedy myślała, że wszystko stracone i przyjdzie jej umrzeć samotnie pośrodku niczego, zdarzył się cud. Na niebie rozbłysła nowa gwiazda, tak jasna, że nie dało się jej pomylić z inną. Andromeda uznała to za znak, gdzie ma się kierować. A był to wschód.
Tajemnicza gwiazda była tak jasna, że towarzyszyła Andromedzie nawet za dnia, kłócąc się ze Słońcem o miejsce na firmamencie. Aż w końcu gwiazda zaprowadziła ją do Ziemi Obiecanej.
Wiadomym jest, że żadną Ziemią Obiecaną to nie było, ale uratowało jej to życie. Była to niewielka wioska zamieszkana przez ludzi. Oczywiście z początku ludzie ją zamieszkujący byli zaskoczeni widokiem Mrocznej Elfki u siebie i bali się, że to patrol albo szpieg. Andromeda jednak upewniła wieśniaków co do swojej niewinności, kiedy stała pośrodku niewielkiego placyku, a wokół niej stała gromada uzbrojonych chłopów. Chłopi myśleli o wyrzuceniu jej z wioski, jednak na pomoc przyszła właścicielka karczmy, kobieta w podeszłym wieku, która kazała spierdalać chłopom i przyjęła Andromedę do siebie.
Andromeda pokrótce opowiedziała właścicielce karczmy swoją historię, a ta w zrozumieniu pokiwała głową i przytuliła uciekinierkę. To był pierwszy raz od śmierci matki, kiedy ktoś ją przytulił.
Karczmarka powiedziała naszej Andromedzie, że ona sama nie jest w stanie jej pomóc, jednak może poprosić chłopa Gruhara, aby wypożyczył jej konia. Gruhar zaśmiał się, kiedy zobaczył Andromedę i powiedział, że żadnej mrocznej szmacie konia nie da. Ale wtedy karczmarka użyła argumentu ostatecznego – powiedziała, że zażąda od chłopa zapłaty za wszystkie produkty wzięte na zeszyt. I wtedy Gruhar podkulił ogon.
Dzień później Gruhar wyruszył z Andromedą w podróż, bo choć był chłopem, to jednak trochę Elarid znał z opowieści. Cel był jeden – Hammer, najbliższa metropolia.
Kilka dni podróży i Andromeda znalazła się w Hammer, co było dla niej doświadczeniem niezwykłym, bo nigdy jeszcze takiego miasta nie widziała. Gruhar zostawił młodą Drowkę samej sobie. Nie wiedziała, co należy zrobić, więc poszła za instynktem i udała się do karczmy. Wynajęła tam sobie pokój i zastanawiała się, co dalej.
Znalazła zatrudnienie w tej karczmie, jednak rok po jej przybyciu do Hammer znów zdarzył się cud. Mag Alhirlalus akurat przechodził obok rzeczonej karczmy i poczuł magię… Szybko znalazł źródło – była to rzecz jasna Andromeda. Mag był wielce zdziwiony tym, że Mroczna Elfka znalazła się w takim miejscu jak Hammer, jednak po rozmowie całkowicie zrozumiał powód jej przybycia tutaj.
Wziął ją do Gildii Magii, gdzie została przyjęta na Akademię. Czuła się tu obca, w czym utwierdzało ją podejście niektórych studentów do jej osoby. Ale znalazła tu dwójkę przyjaciół – Gellerta i Edmunda. Również stosunkowo niedawno udało jej się kupić na rynku Aiguo – mówiącego smoka z krainy Zhong.
Niedawno, zafascynowana astronomią, skonstruowała swój pierwszy teleskop zwierciadłowy.
Tu kończy się jej przeszłość, a zaczyna teraźniejszość i przyszłość.Umiejętności
- Magia Powietrza opanowana na poziomie podstawowym.
- Nienajgorsza inteligencja.
- (Chcąc nie chcąc) Jest Mroczną Elfką i posiada lepsze umięśnienie niż zwykła Elfka.
- Bardzo dobrze rysuje //niezbyt przydatna zaleta, ale że jest astronomem-amatorką, to wypada jej umieć rysować to, co widzi w teleskopie :V//
- Potrafi się skradać.
- Jest w stanie walczyć przy użyciu gołych rąk.
Wady
- Ma opinię zdrajczyni w społeczeństwie Mrocznych Elfów, tak więc powodzenia we wchodzeniu w interackcje z przedstawicielami swojej rasy.
- Niewykluczone, że jej ojciec zatrudnił sobie jakiegoś łowcę głów, co by śmiercią ukarać zdradziecką córę.
- Niestety walka na gołe pięści to jedyne, co potrafi, bowiem nawet wtedy, kiedy żyła w społeczności Drowów, niechętnie uczyła się posługiwania się bronią. Toteż odpada używanie nawet najbardziej prostych w użyciu broni.
- Stany lękowe.
Specyfikacje
- Urodziła się z wadą genetyczną, która dała jej błękitną skórę i srebrne oczy. Wada ta jednak nie daje innych defektów, jak słabsze umięśnienie, lub cokolwiek podobnego.
- Ponieważ nie chce uznawać siebie za Mroczną Elfkę i ze względu na to, że jej białe piegi na błękitnej cerze przypominają gwiazdy na nocnym niebie, Andromeda lubi nazywać siebie samą Gwiezdną Elfką.
- Uwielbia astronomię.
- Przez swoje mroczno-elfickie pochodzenie nie jest zbytnio lubiana na Akademii. W sumie ma jedynie dwóch przyjaciół – siedemnastolatka Gellerta, który – podobnie jak Andromeda – jest młodym adeptem Magii Powietrza, oraz osiemnastoletniego pół-Elfa Edmunda, który specjalizuje się w Magii Ognia (nie dałem ich w rubryce Towarzysze, bo to jednak nie są ze sobą cały czas, a łączy ich jedynie przyjaźń). Reszta studentów jest dla niej raczej oschła.
Zawód
Studentka na Akademii Magów
Ekwipunek
-
Ubranie widoczne na obrazku poniżej.
-
Studencki plecak, w którym nosi wszystkie podręczniki i notatniki, których potrzebuje w swoim studenckim życiu.
-
Łabędzie pióro.
-
Dwie buteleczki atramentu.
-
Pamiętnik pamiętający jej 60 rok życia.
-
Platynowy naszyjnik.
-
Odrobinę sucharów.
-
Szklana butla z wodą.
-
W swoim pokoju ma zbudowany od podstaw teleskop zwierciadłowy, dzięki któremu może obserwować gwiazdy.
Wygląd + ubiór
-
Pierwszej karty nie chce mi się nawet komentować, szczerze mówiąc. Co do drugiej to nie mam większych zastrzeżeń, poza wiekiem. Mroczne Elfy, tak jak i zwykłe Elfy czy inne tego typu długowieczne rasy starzeją się powoli, w wieku trzydziestu lat twoja postać byłaby jeszcze dzieckiem. Dodaj jej trochę lat i popraw przy okazji wzmianki o jej wieku w historii i powinno być okej.
-
Co do Andromedy - 53 lata to już wystarczająco na nastolatkę wchodzącą w okres dorosłości, czy jednak wolałbyś podnieść, no nie wiem, do ~60?
-
Fakt, mogłem być bardziej precyzyjny: ponad sto lat będzie odpowiednim wiekiem.
-
Chyba gotowe.
-
Akceptuję, wiesz co robić.
-
@Piechuur napisał w Karta Postaci:
Imię
Abbas
Nazwisko
Mohammet
Rasa
Człowiek
Pseudonim
Magister
Charakter
W grze
Wiek
28 lat
Towarzysze
Wielbłąd Wobgar. Niezwykle szybki, a zarazem zwinny wierzchowiec, który przyda się w trudnych warunkach. Potrafi nieźle skakać, nie mówiąc o osiąganiu całkiem niezłej szybkości, której nie powstydziłby się pustynny koń. Na dodatek ma zęby, nie tylko do jedzenia roślin, więc może nimi zaatakować.
Jeden mechaniczny golem zaklęniety dodatkowo glifami magii błyskawic, co umożliwia mu nie tylko miażdżenie otoczenia swoimi dużymi oraz twardymi łapami, ale też strzelanie błyskawicami.
Majątek oraz nieruchomości:
Brak jemu własnego domu. Ma za to 4000 złota oszczędności.
Historia:
Abbas zawsze był zdolnym dzieciakiem, pomimo dorastania w towarzystwie aż pięcioro rodzeństwa. Zgadza się, matce człowieka trafiły się sześcioraczki, jednak całe rodzeństwo, z wyjątkiem Abbas, było przeciętne, nudne do porzygania. Reszta dzieciaków nie miała w sobie tego czegoś, tej ikry. O czym tak właściwie mowa? O nauce i przyswajaniu wiedzy. Abass jako pierwszy nauczył się mówić, czytać, liczyć, śpiewać, układać wiersze. Nie był jakimś kujonem, gdyż uwielbiał sport. Podczas wieku nastoletniego ojciec Abassa chciał, żeby syn przejął majątek, którym jest kuźnia. Biznes rodzinny kręcący się od wieków i tak tato Abassa dostał kuźnię od dziadka, dziadek od pradziadka, pradziadek od prapradziadka i tak jakieś dziesięć wieków wstecz. CHWILA!!! Nie dziesięć, a dokładnie piętnaście. Abass odmówił, gdyż kłóciło się to z jego marzeniami. Chciał nauczyć się walczyć i jednocześnie zostać alchemikiem! Ojciec nie mógł znieść, że syn mu odmówił. Jak to tak można rodzinny interes od wieków się kręcący na sprzeniewierzenie skazać. Tatko wyjebał Abass z domu i przeklął, że syn z niego żaden, że to, że tamto, że sramto. Ogólnie dużo się tego nazbierało. Abass uciekł do innego miasta i korzystając ze swoich zdolności zaczął zarabiać jako karczmarz. Odkładał każdy uczciwie zarobiony pieniądz na studia oraz naukę walki. Tak, że po siedmiu latach stać go było na studiowanie alchemii na nie byle jakim uniwersytecie, a tym znajdującym się w stolicy. Tak też skończył studia z wyróżnieniem oraz protezą ręki z tytułu uszczerbku na zdrowiu podczas niebezpiecznego warzenia eliksiru żywej śmierci. Prócz tego zdołał się nauczyć walki młotem, a także strzelania z kuszy. Wkrótce, jak się okazało, musiał sam sobie znaleźć zajęcie.
Umiejętności
- walka młotem,
- strzelanie z ciężkiej dwuręcznej kuszy podwójnej,
- zjednywanie sobie przyjaciół przy wspólnej libacji alkoholowej,
- walka wręcz
- rzucanie toporkami do miotania,
- alchemia w stopniu mistrzowskim,
- zaawansowane strzelanie z arbaletu,
- mistrzowskie tworzenie golemów,
Wady
- nie zna żadnej magii,
- kiepsko się skrada i wspina,
- podczas misji zawsze zdarza się mu coś wysadzić,
- nie zna się na szermierce mieczem,
Specyfikacje
Brak
Zawód
Podróżnik, alchemik
Ekwipunek
- arbalet przystosowany do strzelania miksturami,
- jednoręczny młot bojowy,
- suszona wołowina w zapasie na cztery dni,
- wędzona baranina w zapasie na trzy dni,
- manierka metalowa 2,3 litrowa napełniona wodą,
- piersiówka z bimbrem krasnoludzkim,
- 10 mikstur eksplodujących [amunicja arbalet]
- 10 mikstur zamrażających [amunicja arbalet]
- 10 mikstur zapalających [amunicja arbalet]
Wygląd i ubiór
Mam dobrą i złą wiadomość. Zacznę od dobrej.
Zbudowaliśmy go
-
A zła jest taka, że nie działa, i do tego zjebałeś w tłumaczeniu.
-
Może i robię źle. Ale kto robi dobrze?
-
Radio.
-
-
Czarno widzę przyszłość tej postaci. Dziwne, że wychowywała się z ojcem
-
Zapewne pierwszym jej zadaniem będzie kradzież czegoś
-
-
W moim mniemaniu tak.
-
O kurde.
Tego się nie spodziewałem.
Dziękuję. -
Coś więcej o tej protezie i arbalecie? Czy nie są one w żaden sposób interesujące/szczególne/zaklęte/cokolwiek?
-
@Piechuur napisał w Karta Postaci:
Imię
Abbas
Nazwisko
Mohammet
Rasa
Człowiek
Pseudonim
Magister
Charakter
W grze
Wiek
28 lat
Towarzysze
Wielbłąd Wobgar. Niezwykle szybki, a zarazem zwinny wierzchowiec, który przyda się w trudnych warunkach. Potrafi nieźle skakać, nie mówiąc o osiąganiu całkiem niezłej szybkości, której nie powstydziłby się pustynny koń. Na dodatek ma zęby, nie tylko do jedzenia roślin, więc może nimi zaatakować.
Jeden mechaniczny golem zaklęniety dodatkowo glifami magii błyskawic, co umożliwia mu nie tylko miażdżenie otoczenia swoimi dużymi oraz twardymi łapami, ale też strzelanie błyskawicami.
Majątek oraz nieruchomości:
Brak jemu własnego domu. Ma za to 4000 złota oszczędności.
Historia:
Abbas zawsze był zdolnym dzieciakiem, pomimo dorastania w towarzystwie aż pięcioro rodzeństwa. Zgadza się, matce człowieka trafiły się sześcioraczki, jednak całe rodzeństwo, z wyjątkiem Abbas, było przeciętne, nudne do porzygania. Reszta dzieciaków nie miała w sobie tego czegoś, tej ikry. O czym tak właściwie mowa? O nauce i przyswajaniu wiedzy. Abass jako pierwszy nauczył się mówić, czytać, liczyć, śpiewać, układać wiersze. Nie był jakimś kujonem, gdyż uwielbiał sport. Podczas wieku nastoletniego ojciec Abassa chciał, żeby syn przejął majątek, którym jest kuźnia. Biznes rodzinny kręcący się od wieków i tak tato Abassa dostał kuźnię od dziadka, dziadek od pradziadka, pradziadek od prapradziadka i tak jakieś dziesięć wieków wstecz. CHWILA!!! Nie dziesięć, a dokładnie piętnaście. Abass odmówił, gdyż kłóciło się to z jego marzeniami. Chciał nauczyć się walczyć i jednocześnie zostać alchemikiem! Ojciec nie mógł znieść, że syn mu odmówił. Jak to tak można rodzinny interes od wieków się kręcący na sprzeniewierzenie skazać. Tatko wyjebał Abass z domu i przeklął, że syn z niego żaden, że to, że tamto, że sramto. Ogólnie dużo się tego nazbierało. Abass uciekł do innego miasta i korzystając ze swoich zdolności zaczął zarabiać jako karczmarz. Odkładał każdy uczciwie zarobiony pieniądz na studia oraz naukę walki. Tak, że po siedmiu latach stać go było na studiowanie alchemii na nie byle jakim uniwersytecie, a tym znajdującym się w stolicy. Tak też skończył studia z wyróżnieniem oraz protezą ręki z tytułu uszczerbku na zdrowiu podczas niebezpiecznego warzenia eliksiru żywej śmierci. Prócz tego zdołał się nauczyć walki młotem, a także strzelania z kuszy. Wkrótce, jak się okazało, musiał sam sobie znaleźć zajęcie.
Umiejętności
- walka młotem,
- strzelanie z ciężkiej dwuręcznej kuszy podwójnej,
- zjednywanie sobie przyjaciół przy wspólnej libacji alkoholowej,
- walka wręcz
- rzucanie toporkami do miotania,
- alchemia w stopniu mistrzowskim,
- zaawansowane strzelanie z arbaletu,
- mistrzowskie tworzenie golemów,
Wady
- nie zna żadnej magii,
- kiepsko się skrada i wspina,
- podczas misji zawsze zdarza się mu coś wysadzić,
- nie zna się na szermierce mieczem,
Specyfikacje
Ma runiczno-kamienną protezę ręki, nad którą posiada całkowitą kontrolę. Z łatwością może podnosić oraz chwytać przedmioty, a nawet zasłonić się kamienną ręką przed atakiem przeciwnika lub walnąć takiemu w ryj.
Zawód
Podróżnik, alchemik
Ekwipunek
- arbalet przystosowany do strzelania miksturami, nie posiada specjalnych bajerów oprócz prymitywnego celownika zrobionego z metalowej obręczy i krzyżyka. Na dobrą sprawę można tę broń załadować kamieniami albo czym się trafi np. gównem
- jednoręczny młot bojowy,
- suszona wołowina w zapasie na cztery dni,
- wędzona baranina w zapasie na trzy dni,
- manierka metalowa 2,3 litrowa napełniona wodą,
- piersiówka z bimbrem krasnoludzkim,
- 10 mikstur eksplodujących [amunicja arbalet]
- 10 mikstur zamrażających [amunicja arbalet]
- 10 mikstur zapalających [amunicja arbalet]
- pojemna torba przypinana do pasa,
- pas z kieszeniami i ładownicami na mikstury,
Wygląd i ubiór
Uzupełniłem wszystko.
-
Akceptuję. Wybierz temat i zacznij pierwszym postem.
-
TacoWarriorodpowiedział Dawny użytkownik o ostatnio edytowany przez TacoWarrior
@Dawny-użytkownik napisał w Karta Postaci:
@Dawny użytkownik napisał w Karta Postaci:
Imię: Gnaseee
Nazwisko: Błękitnojucha
Rasa: Hobgoblin
Pseudonim: Gnaszi
Charakter: W grze
Wiek: 21 lat
Towarzysz:50 goblińskich wojowników wyposażonych w lekkie zbroje najczęściej ze skóry. Uzbrojeni we włócznie, krótkie miecze, tarcze oraz łuki kompozytowe z zatrutymi strzałami.
30 Hobgoblinów weteranów wojowników. Wyposażonych w miecze, tarcze, zbroje lamelkowe i twarde hełmy. Doświadczeni w boju i do tego z niechęcią do orków.
20 Hobgoblińskich jeźdźców wargów. Również doświadczeni w boju, a do tego na śmiertelnych wargach, a żeby tego było mało doposażonych we włócznie, miecze jednoręczne, zbroje mieszane (płytowo-skórzano-lamelkowe), tarcze oraz kołczany z oszczepami do miotania.
2 Goblińskie ogry - Nazywane tak przez wzgląd na przypominanie nieco goblina z wyglądu gęby. Twarde i silne sztuki wyposażone w metalowe maczugi. Wysokie tak jak przeciętne ogry.
Własny osiodłany warg imieniem Bobo
Kamienny golem wyższy o połowę od człowieka. Zasilany alchemicznym kryształem umieszczonym w klatce piersiowej.
Majątek + nieruchomości: 3800 sztuk złota i własny zamek ulokowany środkowym Verden odebrany Cesarstwu Verden. W tym spiżarnia z zapasem ludzkiego wina, wódki oraz rybami, a także mięsem z pokonanych ludzi.
Historia:
Rodzina wzięła porzuciła ją zaraz po narodzinach, ponieważ była hobgoblinem, a nie jest to żaden powód do dumy. Miała na tyle szczęścia, że przygarnęły ją inne gobliny, urocza szamanka, która nie mogła mieć dzieci przez pewne względy, więc postanowiła ją sobie wychować jak własne dziecię. Już w młodzieńczych latach zielona Gnaseee zmieniła się na zawsze. Szamnka ważyła niebieską miksturę wzmacniającą zdolności magiczne, robiła to już nie raz, bo nieźle się sprzedawała wśród ludzkich handlarzy. Zostawiła na chwilę kociołek razem z samą Gnaseee, która chcąc się napić wpadła do środka. Prosto w potężną miksturę, którą dorośli spożywają codziennie w niewielkich ilościach… Nim szamanka wróciła, młoda hobgoblinka była już bliska śmierci. Prawie utopiła się w kotle, ale mimo wszystko udało się ją uratować. Szkoda, że nie chciała wybudzić się ze snu trwającego aż połowę miesiąca. Przez ten czas zmienił się jej wygląd zewnętrzny nie do poznania, z czego w oczy rzucił się niebieskawy kolor skóry, z resztą nie tylko zewnętrzny, bo jej krew stała się niebieska! Z pozytywów tego okrutnego wypadku można zaliczyć wyłącznie nabranie olbrzymich pokładów energii magicznych i predyspozycji, co widać było po przebudzeniu, gdy przedmioty szamańskie wkoło hobgoblinki aż się trzęsły. Jeszcze gorzej, gdy raz się zezłościła i zyskała kontrolę nad swoimi długimi włosami. Dosłownie ciskała z nich - niczym z magicznego kostura - błyskawice. Gnaseee prędko opanowała dwa rodzaje magii od swojej matki, a będąc już dojrzałą hobgoblinką zdecydowała się rozpocząć własne życie. Na początku dołączyła do bandy orków, gdzie spotkała się ze śmiechem z ich strony. Wódz nawet raz zdecydował się jej nie zapłacić, bo nie zasługiwała w jego mniemaniu na pieniądze jako marna podróbka orka i goblina. Wtedy doszło między nimi do kłótni, a korzystając ze swoich magicznych włosów, Gnaszi zabiła oprawcę.
Zaraz na jego miejsce znalazł się inny ork, więc zdecydowała się uciec. Obiecała sobie, że założy własną bandę złożoną z goblinów, hobgoblinów oraz innych ras, a żaden ork nie będzie miał do niej wstępu. Zebrała wokół siebie bandę hobgoblinów oraz zakupiła jednego golema, po czym wyruszyła do środkowego Verden. Tam usłyszała od pojmanych chłopów, przerobionych potem na mięso, na temat zamku-osady gdzie zniewolone są dwa ogry i gobliny pracujące w Diabelskiej Czeluści, głębokim dole pełniącym funkcję kopalni. Z pomocą magii i swojej bandy zaatakowała osadę, gdzie pod osłoną nocy zabili niewielką obstawę. Wyzwoliła gobliny, a przejąwszy kontrolę nad zamkiem Cesarstwa Verden może snuć dalsze plany.Umiejętności:
- jest całkiem zwinna,
- zaawansowana magia leczenia,
- podstawowa magia wrót,
- jazda na wargu w miarę dobrze opanowana,
- czytanie, pisanie, liczenie bardzo dobrze opanowe,
- szybkie przyswajanie nowej wiedzy teoretycznej i praktycznej,
- dobre planowanie, wysoka charyzma wśród goblinów i hobgoblinów
- ogólna wiedza o świecie na wysokim poziomie,
Wady:
- w życiu nie miała broni białej ani dystansowej w ręku, najwyżej umie rzucić nożem albo kogoś dźgnąć,
- nie umie gotować,
- mimo bycia hobgoblinem wciąż nie należy do wybitnie silnych,
- jeśli będzie używała swoich błyskawic z włosów bez opamiętania to się spalą. Musi robić przerwy, co szczególnie będzie uciążliwe podczas dłuższych starć.
- orkowie nie traktują jej poważnie ani nie będą z nią walczyć, oprócz tego sama w sobie Gnaszi darzy ich nienawiścią,
Specyfikacje:
Za młodu wpadła do kotła magiczną miksturą, co zmieniło kolor jej krwi i skóry oraz dało jej niezwykły potencjał do nauki czarowania, w tym duże pokłady energii magicznej. Dzięki temu też potrafi kontrolować swoje włosy, ruszać nimi wedle woli oraz miotać z nich błyskawice, co w połączeniu ze splecionym warkoczem tworzy śmiercionośną broń, miotacz błyskawic. Siła piorunów jest różna, można ją umieścić między podstawową a zaawansowaną magią błyskawic, da radę nimi ogłuszyć, powalić, zranić, zabić, zależy od celu i emocji. Im większy gniew u Gnaseee tym o wiele wyższej destruktywności można się po niej spodziewać.
Zawód: Przywódczyni bandy łupieżczo-ekspansywnej,
Ekwipunek:
-silna mikstura lecznicza x3,
- pojemna torba z wieloma kieszeniami,
- bandaże skórzane,
- 2 wędzone ryby w całości,
- bukłak z wodą,
- mikstura przywracające w pełni energię magiczną x2,
- nożyk,
- księga nauki magii ognia z obszernymi rysunkami postaw,
- księga nauki magii rumu z obszernym tłumaczeniem,
Wygląd:
Ubranie: To co wyżejteż moja karta
Moja karta jak coś. Miałem dać w prywatnej wiadomości, ale w sumie daję tutaj