Nowe Gilgasz
-
W środku zastałeś jedynie Hobgoblina i trójkę krasnoludzkich braci, co z jednej strony pozwala ci myśleć, że może do żadnej walki nie dojdzie, a z drugiej, gdyby już doszło, to sam przeciwko tej czwórce masz spore szanse, a przynajmniej dużo większe, niż gdybyś zastał tu zbirów Czarnego Słońca. Nikt nie odezwał się na twoje przybycie, nikt nawet nie ruszył się z miejsca. Hobgoblin najpewniej wiedział o wszystkim, co się wydarzyło, od swoich popleczników, ale widocznie czekał teraz na twoją wypowiedź.
-
Spojrzał na Hobgoblina i odchrząknął, aby następnie złożyć przed nim raport z całego ataku na kryjówkę Kartelu.
-- Większość członków Kartelu, którzy byli obecni w kryjówce, uciekła przez portal, a pozostali zginęli w boju. Ucieczka z kryjówki była pospieszna, bowiem nie widziałem, aby coś zostało zabrane z magazynu. W magazynie znajduje się sporo biżuterii, monet czy uzbrojenia, ale najciekawszą dla was rzeczą może być Niebieski Proszek. Ten nie jest mi jakkolwiek potrzebny, ale Wam mogą się przydać pieniądze ze sprzedaży owego towaru. Nie znalazłem w budynku jakichkolwiek pułapek, podobnie jak innych, ukrywających się członków Kartelu, aczkolwiek radziłbym być na baczności. Nie wiem, czy oni powrócą. -
- Miałem dostać łby. - odparł Hobgoblin. - Łby ich wszystkich. Nie dostałem. Skrewiłeś. Nagrody nie dostaniesz, nie takiej, na jaką się umówiliśmy… Ale na magazynie obłowimy się na tyle, że mogę dać ci dwieście złota i uznać, że jesteśmy kwita. Stoi?
-
-- Stoi. To i tak większa kwota niż ta, którą spodziewałem się otrzymać. - odpowiedział Hobgoblinowi. Co prawda Nord mógł się targować z Hobgoblinem, ale na dobrą sprawę nie miał jakiejkolwiek pozycji, aby negocjować zwiększenie swojej nagrody za zlecenie. W końcu zostało ono wykonane nienależycie.
-
- Zostajesz tu jeszcze czy zostawiasz Nowe Gilgasz?
-
-- Zostanę tu jeszcze przez kilka dni. A później? Sam nie wiem. Wszystko musiałoby zależeć od toku wydarzeń w ciągu najbliższych dni… A dlaczego pytasz?
-
Wzruszył ramionami, wyciągając spod lady miedziany sztylet, którym zaczął grzebać sobie w zębach przez kilka chwil.
- A bo ja wiem? Może znowu przyda mi siem twoja pomoc we tym czy w owym. Albo szefo powie, że skrewiłeś i bendzie mi kazał cię ukatrupić żeby mojej skóry nie wywieśli nad bramą. - odparł z uśmiechem. -Hehe, taki żarcik. -
Nie skomentował jakkolwiek żartu ze strony Hobgoblina, ale rzeczywiście istniała u Norda pewna obawa, że może narazić się na gniew Czarnego Słońca. To by tylko oznaczało, że Kartel nie będzie jedyną organizacją, która będzie chciała go dorwać. Jeśli w ogóle będą chcieli to zrobić.
- Ta… Słuchaj, miałbyś może u siebie pokoje na wynajem? Przydałby mi się jakiś nocleg na tydzień. -
Pokiwał głową i rzucił ci klucz.
- Na piętrze, pierwszy pokój na prawo. Przez tydzień mogę cię kimać za darmo, za odwalenie tej roboty. Co jeszcze? -
-- Na razie wszystko. - odpowiedział, łapiąc klucz, a następnie udał się do swojego pokoju.
-
Nie mogłeś spodziewać się wiele po pierwszej lepszej karczmie w mieście, choć miałeś podejrzenia, że takie pokoje są dla zwykłych śmiertelników, a dla kompanów z Czarnego Słońca ten mały Zielonoskóry trzyma o wiele lepsze. Tak czy siak, nie było źle, miałeś tu zasłane łóżko, mały stolik, krzesło, kufer i tym podobne, raczej podstawowe wyposażenie karczemnego pokoju.
-
Nord odstawił swój miecz przy łóżku, a następnie usiadł przy stoliku, zdejmując kaptur i maskę, którą odłożył na stolik. W końcu przydałoby się odpocząć po tym kłopotliwym zleceniu. Ustawił się jednak tak, aby jego twarz nie była widoczna, patrząc na oczywisty fakt swej klątwy.
-
Przy pomocy klucza mogłeś zamknąć drzwi, aby nikt nie wszedł do twojego pokoju, choć mogłeś założyć, że karczmarz miał też swoje klucze do tego, jak i każdego innego. Tak czy siak, chwilowo nikt ani nic nie przeszkadza ci w odpoczynku.
-
Nawet jeśli karczmarz wszedłby do pokoju Morkara, to ten jak najszybciej mógłby założyć swą maskę, aby ukryć swą oszpeconą przez klątwę twarz. Jeśli by nie zdążył, mógłby wywiązać się z tego spory problem, ale to mogłoby zostać załatwione przekupstwem lub perswazją, choć ta zapewne miałaby niskie szanse powodzenia. Skupił się na razie na odpoczynku z przeczuciem, że na ten moment jest bezpieczny.
// Nie będę w tym momencie podejmować poważniejszych działań, więc chyba możemy przewinąć dalej. // -
I tak też było, mogłeś odpoczywać nie niepokojony aż do następnego dnia, kiedy to o świcie ktoś zapukał do drzwi twojego lokum.
-
Zanim otworzył drzwi, Morkar założył na swoją twarz maskę, a na głowę nałożył kaptur. Wziął ze sobą także swój miecz w razie gdyby osoba po drugiej strony drzwi chciała zabić Norda. Gdy upewnił się, że ma wszystko, czego potrzebuje, ruszył powolnym krokiem w stronę drzwi i otworzył je.
-
Czekał tam jeden z krasnoludzkich braci.
- Szef czeka na dole. - powiedział i odwrócił się na pięcie, odchodząc. -
Ruszył więc na dół, aby spotkać się z Hobgoblinem.
-
- Co powiesz na kolejno robote, hę? - zapytał od razu, gdy cię zobaczył, przerywając na chwilę dłubanie w zębach za pomocą sztyletu. - Pojechać, utrupić, wrócić po złoto?
-
Kiwnął głową. Dodatkowe pieniądze zawsze się przydadzą - szczególnie wyrzutkom, którzy nie mają dokąd się podziać.
-- Kogo zabić? - zapytał, spoglądając przez chwilę na swój miecz.