Nowe Gilgasz
-
@Kubeł1001 napisał w Nowe Gilgasz:
Piłat:
Uśmiechnął się pod nosem, z lekkim pobłażaniem, raczej nie złośliwie.- Warto byłoby przedstawić swoje umiejętności i zalety. Może też wady. Widzisz, otrzymałem propozycję wypełnienia bardzo intratnego kontraktu, ale brakuje mi ludzi, którzy nadawaliby się akurat do tego typu zadania. Dlatego poleciłem moim porucznikom szukać w mieście każdego, kto chociaż sprawia wrażenie, że mógłby nam pomóc, i przyprowadzić ich tu. Jesteś pierwsza, więc masz spore szanse, że to na ciebie padnie mój wybór. A co do złota to nie musisz się nim przejmować. Nawet jeśli pomożesz nam wykonać tylko to jedno zadanie, to nagroda będzie spora, a gdybyś chciała przyłączyć się do nas na stałe, to tym bardziej zarobisz.
Wypełnienie bardzo istotnego kontraktu? To brzmiała jak okazja dla Shimi, która postanowiła przedstawić się z najlepszej strony. Nie żeby niczego nie potrafiła i musiała lać wodę, wręcz przeciwnie. To istna zabójczyni. A spora nagroda stanowi wyłącznie zachętę do wykonania zadania.
- Umiem walczyć jataganami. - oznajmiła wskazując na swoją broń. No i znam magię ognia oraz pyłu bardzo dobrze. Mogę się znikąd gdzieś pojawić, wywołać pożar i zniknąć jak gdyby nigdy nic. - powiedziała zachowując powagę. - Jestem drobna i niezbyt wysoka, szybka, zwinna i te sprawy. -
- We wszystko, poza Magią, nie wątpię, bo jednak składa mi się to na typowy obraz drowskiego wojownika i zabójcy… Lub wojowniczki i zabójczyni. Mogłabyś mi więc zademonstrować swoje magiczne zdolności? W jakikolwiek sposób, jaki uznasz za stosowny? Ale najlepiej na zewnątrz, nie chcę tu pożaru.
-
Typowy obraz drowskiej wojowniczki i zabójczyni. Cholera nie sądziłam, że jestem tak przeciętna. To musi być wina ojca.
Shimi zamyśliła się nad słowami mężczyzny. To była jej szansa, żeby zabłysnąć, ale nie jak chrząstka w salcesonie tylko jak gwiazda. Drowka zmieniła się w cień i opuściła pomieszczenie kierując się na zewnątrz, tam zaczekawszy czas odpowiedni na obserwatora, poczęła ciskać w gołe niebo lance, kule oraz strumienie ognia. -
Przyciągnęłaś tym uwagę nie tylko jego, ale i wszystkich innych zgromadzonych w obozie najemników. Ci, którzy nie byli zajęci niczym produktywnym wpatrywali się w ognisty pokaz od samego początku, po jakimś czasie od pierwszego aktu magicznego przedstawienia dołączyli do nich też inni najemnicy, szkolący się w boju, nawet ich instruktor przestał się na chwilę wydzierać… Kapitan kompanii patrzył na to wszystko z zaciekawieniem i rosnącym z każdą chwilą uznaniem oraz entuzjazmem, na koniec nagradzając twój pokaz krótkim aplauzem. Jedynie ten rudowłosy mężczyzna, tak samo ponury teraz, jak wtedy, gdy wkroczyłaś do obozu, nie wykazywał żadnego entuzjazmu ani zainteresowania twoimi umiejętnościami, z takim samym zacięciem ostrzył swoją dwuręczną broń, kompletnie nie zwracając uwagi na to, co dzieje się na niebie.
- Rzeczywiście, bardzo imponujące. - powiedział w końcu dowódca najemników. - W tej konkretnej misji, którą chciałbym ci zlecić, raczej się nie przydadzą, to dość delikatna sprawa, ale jeśli zdecydujesz się zostać z nami na dłużej to na pewno nieraz będziesz mogła je wykorzystać. -
@Kubeł1001 napisał w Nowe Gilgasz:
Taczka:
Nie musiałaś opowiadać mu niczego, był w końcu w tej samej sali, widział i słyszał wszystko, co powiedziałaś.
-Rzeczywiście, nieciekawa sprawa. - powiedział tylko, gdy wróciłaś do stolika. Zauważyłaś, że stał już przed nim nowy kufel jakiegoś trunku, drugi podsunął tobie.-Przynajmniej szczęście mi znowu sprzyja. - Upiła spory łyk z kufla. - Teraz nie odpuszczę temu mutageniście, nawet jeśli miałabym przeczesać wszystkie jaskinie w okolicy, a z pomocą Czarnego Słońca i twoją załatwimy to w mgnieniu oka, piszesz się?
-
Vorkor zaśmiał się.
- Jasne, czemu nie? Odkąd wróciłem z Otuliska to jedyne, co robię, to piję i gram w kości, przyda mi się trochę rozrywki. Chociaż nigdy nie walczyłem z żadnym Mutantem… -
Shimi nie spodziewała się, że jej sztuczki zaimoonują komuś i zwrócą uwagę, tym lepiej dla niej.
- Co to za misja? - zapytała ciekawsko. -
-Walcząc z mutantami trzeba być gotowym na wszystko. Nigdy tak naprawdę nie wiesz z czym walczysz, ale nie ma się czego bać, jego twory są głupie i ociążałe, do tego brakuje im sprytu, który posiadają ludzie. Na nasze szczęście ten mutagenista tego nie rozumie. - Wyjaśniła, po czym znowu się napiła. - Wcześniej mu się udało, tylko dzięki tej głupiej zasadzce…
-
Piłat:
Twoje pytanie przywróciło towarzystwo do rzeczywistości, większość wróciła do swoich obowiązków, od czasu do czasu rzucając na ciebie ciekawskie spojrzenia.
- Omówmy to w moim namiocie. - odparł kapitan najemników, wchodząc do środka.
Taczka:
- A skąd pomysł, że nie nauczył się na swoich błędach? Poza tym, nie zakładałbym, że siedzi tam teraz z założonymi rękoma i dobrze się bawi ze swoimi potworkami, jeśli ma choć trochę oleju w głowie to albo barykaduje się w swojej kryjówce, albo pakuje, co się da, żeby zwiać, kiedy o tym rozmawiamy. -
-Hej, po prostu staram się być pozytywnej myśli. Wiem, że to nie będzie takie łatwe, ale wierzę, że mi-… to znaczy nam uda się go dorwać, inaczej nie byłabym taka pewna swoich słów. Póki co wszystko idzie po mojej myśli, więc szkoda byłoby przerwać taką passę. - Uśmiechnęła się kącikami ust.
-
Również się uśmiechnął, kiwając głową.
- I tego ci życzę. - powiedział, wstając od stołu. - Mam kilka spraw do załatwienia, muszę już iść. Daj znać, kiedy zaczniesz wybierać się na tę swoją misję, będę gotowy.
Mówiąc to, rozejrzał się jeszcze szybko po pomieszczeniu i odszedł. -
Shimi weszła za kapitanem najemników do środka namiotu.
Ciekawe co to może być za misja.
Wciąż nie dawało to jej spokoju. Pora rozwiać tajemniczy sekret.
- Ekhm… Co takiego mam zrobić? -
- Moi ludzie to zbieranina tak zahartowanych w boju weteranów, jak i żółtodziobów, którzy dopiero co zaciągnęli się do tej kompanii. Na każdym z nich można jednak polegać, wielu ma umiejętności, które wyciągnęły z kłopotów nas wszystkich… Ale żaden nie nadaje się do wypełnienia kontraktu, jaki przed nami postawiono. Jeśli zdecydujesz się dołączyć do nas na stałe, to obiecuję, że opowiem ci więcej o naszej historii, działamy bowiem od wielu lat, ale na chwilę obecną jedyne, co powinnaś wiedzieć to to, że raczej nie narzekamy na brak cesarskiej łaski. Mówi się o nas, że jesteśmy zakontraktowanymi najemnikami Cesarza, jego specami od brudnej roboty. To zbyt wielkie słowa, po prostu zdarzało nam się wykonywać misje, jakie zlecali nam cesarscy urzędnicy, dowódcy i dworzanie, tak jak robią to setki innych najemników w całym Verden, a wielu nawet o tym nie wie. Jakiś czas temu otrzymaliśmy zlecenie, które każe sprawdzić nam pogłoski o możliwej rebelii rycerstwa i szlachty przeciwko koronie. Cesarstwo nie może zaangażować się w to oficjalnie, bo to tylko plotki. My za to możemy, bo nie wzbudzamy podejrzeń. Przechodząc do sedna: potrzebuję kogoś, kto zdoła dostać się do zamku pewnego arystokraty i sprawdzić prawdziwość tych pogłosek. Żaden z moich ludzi nie jest szpiegiem ani skrytobójcą, dlatego liczyłem, że tutaj, w Nowym Gilgasz, znajdzie się ktoś, kto mógłby się do tego nadać. W myślach miałem już obraz Mrocznego Elfa, wasza rasa jest wprost idealna do tego typu misji, twoje magiczne zdolności tylko utwierdziły mnie w tym przekonaniu.
-
@Kubeł1001 napisał w Nowe Gilgasz:
//Luz.//
Udało ci się w ten sposób powalić jednego z oponentów, raczej bez większego zaskoczenia (przynajmniej dla ciebie, bo chyba widziałeś na jego twarzy nieco zdziwienia, gdy twoja klinga dosięgnęła celu), drugi zaś natarł na ciebie z jeszcze większą furią, aby pomścić kompana, oraz desperacją, widząc, że został sam w tej walce.Morkar Torgaldsson, Władca Much
Furia jest mieczem obosiecznym. Z jednej strony gniew utrudnia wykonywanie skutecznych manewrów, a z drugiej strony trudno przewidzieć, jakie ruchy w boju podejmie osoba pod wpływem szału. A Morkar wiedział o tym dobrze. Był Nordem, a w jego kulturze istnieli wojownicy zwani berserkami. Nordowie ci rzucali się w szał, mordując swych przeciwników bez jakiegokolwiek opamiętania.Czy żołnierz, z którym walczył, mógł być porównywalny do berserka? Nie. Desperacja nigdy nie była cechą berserka, którego szał przezwyciężał poczucie strachu. Obrał więc tę samą taktykę, co przy poprzednim wrogu - parował ciosy wroga mieczem i blokował tarczą do momentu, aż nie znajdzie się okazja do ataku. Wtedy ponowi swój poprzedni manewr, wpierw poziomo wymachując mieczem trzykrotnie w kierunku klatki piersiowej, by następnie wykonać podwójny pionowy zamach w kierunku szyi.
-
Głowa zabitego celnym ciosem żołnierza upadła na ziemię, chwilę później obok leżało już jego ciało. Twoimi kolejnymi przeciwnikami była banda pachołków, giermków i im podobnych sług, uzbrojonych w sztylety, pałki i krótkie miecze. Jedyne, co udało im się osiągnąć, nim ich zaszlachtowałeś było spowolnienie cię (co i tak raczej wiele nie da, jeśli z jaskini nie ma innego wyjścia) oraz zmęczenie, co było już większym problemem, zwłaszcza, że poza synami barona musiałeś rozprawić się też ze starym rycerzem i Elfem. Tego pierwszego spotkałeś krótko później, blokującego dalsze przejście, gdy stał pewnie na rozstawionych nogach, trzymając oburącz swój długi miecz. Tym razem nie próbował negocjować, po prostu rzucił się na ciebie z uniesioną bronią.
-
I tak oto stanął do walki z potencjalnie najgroźniejszym przeciwnikiem ze wszystkich ochroniarzy synów barona, z którymi dotychczasowo walczył, bo może i rycerz był stary, ale to właśnie starzy ludzie w zawodach opierających się na walce byli groźnymi przeciwnikami z racji doświadczenia. Nord przygotował swoją tarczę, aby zablokować nadciągający atak, a miecz miałby na razie pomóc w defensywie.
-
Gładko zablokowałeś jego cios, a oponent znów cię zaskoczył: wyprowadzony cios był o wiele silniejszy niż spodziewałbyś się po kimś w jego wieku. Odpierając kilka kolejnych ataków rycerza przy pomocy swojej tarczy i miecza zauważyłeś, że jednak czas w tym pojedynku jest twoim sprzymierzeńcem: twoi poprzedni przeciwnicy, nie tak doświadczeni czy utalentowani, ale dużo młodsi, dopiero zaczynaliby się rozgrzewać, tego tu zaś już dopadało zmęczenie. Mogłeś to wykorzystać na swoją korzyść, tak samo jak fakt, że rycerz z całych sił starał się ochraniać oraz nie nadwyrężać swojego lewego kolana, widocznie będącego w niezbyt dobrej formie po tylu latach wojaczki, a może skrywającego jakąś starą ranę.
-
Nord zdecydował wykorzystać słabość rycerza, jakim było jego lewe kolano. Wykonał poziomy zamach mieczem w kierunku lewego kolana oponenta, żeby wymusić na nim zablokowanie nadciągającego ciosu, przy czym nim atak sięgnie celu, Morkar natychmiastowo wykona cios tarczą w głowę przeciwnika.
-
Shimi nie spodziewała się, że będzie musiała robić za skrytobójce, ale najwyraźniej tego wymaga sytuacja, w której się znalazła. Z tego wszystkiego zrozumiała, że jakieś tam Cesarstwo nie może się w coś pakować i wysyłają specy od brudnej roboty, a raczej speca, którym jest Shimi.
- Wszystko rozumiem. - oznajmiła twierdząco i przeszła do dalszej części.
- Dobrze byłoby wiedzieć kiedy, gdzie i od czego zacząć. - powiedziała nieśmiale -
Stopa:
Sądząc po nieprzyjemnym odgłosie chrupnięcia, złamałeś mu w ten sposób nos, a przy okazji na pewno zamroczyłeś i sprawiłeś, że chwiejnym krokiem odszedł o kilka kroków do tyłu, ale dość szybko przyjął na nowo bojową postawę. A nawet się uśmiechnął. Nim zdałeś sobie sprawę, czemu, poczułeś ból w plecach, pochodzący z ciętej rany zadanej od tyłu. Odwracając się, z zaskoczeniem dostrzegłeś za swoimi plecami Elfa, uzbrojonego w miecz jednoręczny i sztylet. Ciężko powiedzieć, jak się tam znalazł, nie było to jednak ważne. Szczęśliwie dla ciebie, dzięki temu, że zagroziłeś życiu rycerza, długouchy został wytrącony z równowagi i rzucił mu się na pomoc, stąd rana miała bardziej zwrócić twoją uwagę, niż trwale cię zranić bądź zabić. Tak czy siak, miałeś teraz przeciwko sobie dwóch przeciwników, a walka z nimi jednocześnie może być co najmniej wymagająca, nawet dla ciebie, zwłaszcza, że ciągle będziesz odwrócony do przynajmniej jednego plecami lub bokiem.
Piłat:
- Im szybciej wyruszysz i wykonasz zadanie, tym szybciej otrzymamy nasze złoto, z którego dostaniesz słuszną część, nie ma więc sensu zwlekać. Wyślę z tobą kilku moich ludzi, jako eskortę na czas podróży, a także żeby mieli na ciebie oko, choć nie zakładaj, że wkroczą wraz z tobą do zamku, najpewniej po przekroczeniu jego bramy będziesz zdana na siebie. Sam zamek znajduje się około pięciu dni drogi stąd, najlepiej więc będzie, jeśli wyruszycie jutro o świcie. Co do szczegółów misji, wszystko wiem ze zlecenia, które otrzymałem, a które przekażę ci, abyś mogła zapoznać się ze wszelkimi informacjami. Jest jednak coś, co chcę podkreślić już teraz: twoim zadaniem nie jest zamordowanie tego szlachcica, a zdobycie informacji, czy rzeczywiście knuje coś przeciwko władzy Cesarza. Przekażesz ewentualne dowody nam, a gdy nasz zleceniodawca wyda stosowne polecenie, będziesz musiała go zlikwidować. Oczywiście, i za to zostaniesz opłacona.