Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
//Ten mój dalej czeka na odpowiedź, ale poza tym, też nie przeszkadzam.//
//Bulwa, odpisuj, nie pie**ol.//
Ku*wa poszedł w pi**u, a dokładniej tam skąd jechali rycerze.
//Teraz reszta.//
Poszedł za nim. ‐ Ej panowie, co mamy jeszcze raz zrobić?
‐Zdobyć zapasy i broń, a wy poje**liście kierunki. Ruszył dalszą drogą. Rycerze zaatakowali zza pleców, czyli nie dotrą tam, gdzie musieli dotrzeć.
‐Skądś musieli mieć te je**ne pancerze i konie!
‐Mógł to być patrol, lub zbrojny oddział sprawdzający, kto zniszczył im wioskę!
‐ Może po śladach, geniusze?
//Rycerze zaatakowali Was od frontu, nie zza pleców, ale poza tym spoko.//
//Je**ć.
//I tak to jest, jak angażujesz w fabułę więcej niż jednego gracza.//
//Wiem///
//Bulwa, Maksiu, Wasza kolej, do ch*ja.//
//Wybacz, sądziłem, że jakoś zareagują na mój komentarz, więc czekałem.// Oddalił się nieco od pola bitwy i zaczął szukać śladów wroga.
‐Wygrałeś. Poszedł za Polomonem.
Wróciliście na miejsce walki, nic się nie zmieniło. Śladów brak, w końcu nadjechali gościńcem, a idąc po nich tak czy inaczej traficie do arsenału, który musicie obrobić.
‐ Ej! Ludzie! Jak pójdziemy za śladami, to trafimy do celu podróży! Za mną! Zakrzyknął, po czym jako pierwszy, nie czekając na towarzysz, ruszył nim.
‐Mówiłem ku*wa. Poszedł za kruczomordym
‐ Nie słyszałem, żebyś mówił. Słyszałem tylko, jak ja mówiłem, kiedy ty się kłóciłeś z Towarzyszem.