Miasto Linest
- 
Skrzywił się lekko na widok ran, ale później zajął się swoją robotą, zaczynając od podania Ci sporej ilości wina w ramach znieczulenia, przez lekkie zabiegi chirurgiczne, na maściach i bandażach skończywszy. Nie był Magiem czy Alchemikiem, więc wszystko zajęło mu o wiele więcej, niż komuś z takim talentem. Mimo to, wyrobił się w mniej niż godzinę. 
 - Powinno być dobrze, ale jeśli przez dwa dni się nie poprawi, to daj znać.
- 
//Płacę drugi raz? /// 
- 
//Mój błąd, poprawione.// 
- 
Keter “Magister” Escepek 
 Pokiwał głową.
 -A co do pracy, to coś się znajdzie, czy szukać w mieście?
- 
- O ile pokażesz mi, co potrafisz, i wciąż utrzymujesz, że chcesz jedynie noclegu, a nie złota, za swoje usługi, to jestem skłonny się zgodzić. 
- 
Keter “Magister” Escepek 
 -Więc, co mam robić?
- 
- Skoro znasz się na Alchemii, to mi to udowodnij. 
- 
//Ojejku, to już trzy dni temu dałem tę kartę? Ależ ten czas leci… 
 Kolejnym przystankiem na drodze Erdona i Dodo było miast Linest. Ucieszył się niezmiernie na widok miasta - ciągłe przemieszczanie lasów i równin w niezmąconej ciszy niejednego może zanudzić. Tym bardziej, kiedy za towarzystwo masz smoka, z którym nie da się normalnie pogadać… Obecnie chował gadzika pod szatami, jak to zwykle robił przed wejściem do miasta. Nie wiedział, czy by go wtedy puścili, a teraz nie ma ochoty tego sprawdzać. Co innego, gdyby nie pragnął znaleźć w jakimś wygodnym łóżku, jak teraz.
- 
- Stać. - powiedział jeden ze stojących pod bramą strażników, co nie było zbyt potrzebne, skoro jednocześnie skrzyżował swoją włócznię z orężem kompana, blokując Ci przejście. - Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia i cel przybycia do miasta? 
- 
Keter “Magister” Escepek 
 -Gdzie pański sprzęt, więc?
- 
Skinął głową i zaprowadził Cię do swojej pracowni. Było tam niewiele składników, a jeszcze mniej przyrządów, jedynie proste sprzęty do gotowania, destylowania, rozcieńczania i tym podobne. Bardziej przypominało to pracownię bimbrownika niż Alchemika. 
- 
- Erdon Trias, pochodzę z bezimiennego lasu na krańcach, należącego do milej rodziny. Przyszedłem tu w poszukiwaniu odpowiedzi na moje pytania, których wolę nie zdradzać. Na pewno nie zaszkodzą one miastu. 
- 
- Znalazł się, Pan Zagadka, kurwa jego mać. - mruknął pod nosem strażnik. - Te Twoje pytania to pewnie z Kalandilem związane, hę? 
- 
Keter “Magister” Escepek 
 Jednakże rozejrzał się nad składnikami do czegoś prostego do stworzenia. Przy okazji pozostałymi czterema rękami zaczął porządkować narzędzia, które byłyby mu potrzebne.
- 
Mogłeś mu zrobić kilka całkiem przyzwoitych ziołowych naparów i innych leków, co w jego pracy okaże się chyba bardziej przydatne, niż wywar na porost włosów, prawda? 
- 
Keter “Magister” Escepek 
 Spróbował więc skleić jeden z tych przyzwoitych leków, lecz nie zamierzał zużywać jego zapasów na pierdoły. Przy pracy posłużył się wszystkimi sześcioma rękami.
 -Na wiele pozwolić sobie nie mogę, ale to powinno się przydać.
- 
//No, tutaj nie jest aż tak tłoczno// 
 Dwójka strudzonych podróżą mężczyzn stanęła na wzniesieniu widząc w oddali zarys niezbyt dużego miasta.
 -Widzisz stryju, pomimo tego że skończyły nam się zapasy, to całkiem szybko znaleźliśmy miasto, gdzie zaraz najemy się do rozpuku.- rzekł szczerząc się do mężczyzny po jego prawicy.
- 
Vader: 
 - Nieźle zrobione. - przyznał, gdy ocenił Twoją miksturę, a choć silił się na obojętny ton, był wyraźnie pod wrażeniem Twoich zdolności. - Chętnie dam Ci pracę.
 FD_God:
 - Dobrze byłoby mieć tylko złoto, żeby za to zapłacić. - odparł i pierwszy ruszył gościńcem do miejskiej bramy. - Nie podwędziłeś aby czegoś ostatnio z drogi, gdy nie patrzyłem?
- 
Wystawił w jego kierunku dłoń, na której znajdowało się kilka złotych monet. 
 -Wolę termin znalezienie, właściciela nigdzie nie było, a złoto to zdąży zadowolić karczmarza oraz mój żołądek. Zamierzamy im podawać prawdziwe imiona czy jednak coś zwymyślamy?
- 
- Twoi rodzice będą Cię szukać, byłeś ich jedynym, a jeśli nie, to na pewno największym, źródłem dochodu, jeśli posłali za nami najemników, to lepiej będzie ich zmylić, chyba że chcesz sprawdzić, czy szczęście nie opuszcza Cię też w walce na miecze. 
 



