Hrabstwo Nagren
-
A mógł nie zrzucać tamtego truchła, bo byłoby trochę więcej żarcia… No ale chuj z tym, jakoś sobie poradzą. Rozkazał jakiemuś Orkowi, aby miał pilnował terenu z góry, a on sam zlazł na dół.
-
- No i chuj negocjacyje strzelił, ale to i tak dobrze dla nas. - mruknął Agrag na Twój widok. - Będziem ich jebać tak jak ich nigdy żadne inne Orki nie jebały! - dodał o wiele głośniej, aby usłyszeli go inni, na co zareagowali entuzjastycznymi okrzykami bojowymi oraz wzniesieniem w górę pięści czy oręża. Ale domyślałeś się, że Agrag był zbyt doświadczonym wodzem i wojownikiem, żeby wierzyć w to, co mówi, chciał tylko podtrzymać pozostałych na duchu.
-
Ryknął razem z tłumem, aby inni nie myśleli, że jest złej myśli czy co tam kurwa te Orki myślą. Poczekał, aż okrzyki ucichną i jego pobratymcy broni się rozejdą i wtedy podszedł do Agraga.
– To co robimy z tym rudym kurwiszczem? Trzymamy, ruchamy, a potem zabijamy czy masz inny plan? -
- Jak jej kurwa włos z głowy spadnie, to Wam trzem debilom też spadną, ale kurwa łby, jasne? Dopóki ją mamy, to jeszcze coś można kombinować, żeby siem z tamtymi dogadać, jakby nie szło siem wybronić.
-
– Dobra, dobra. Co mam teraz, kurwa, robić? Pilnować jej czy upiec jakiegoś wieśniaka?
-
- Kurwa, jełopie, Ty to tylko jedno byś we łbie miał! Daj ją tamtym dwóm debilom i niech sobie radzom, a Ty siedź na dupsku na górze, póki mamy Maga, to im trudnij będzie się do nas dostać, ta?
-
Coś tam burknął, coś tam mruknął, coś tam warknął, ale zrobił tak, jak mu kazał. Nie chce mu się teraz z nim kłócić, bo jeszcze zaczną się napierdalać. Odniósł to rude kurwiszcze, a potem wlazł na mur i usiadł sobie na jakimś krzesełku czy też stołku.
-
Stołka nie było, ale w sumie jakiś trup pechowego wieśniaka spełniał swoje zadanie. Widziałeś ze swojego miejsca jak tamci puszczają konie na popas, przygotowują obozowisko i tak dalej. Nie byli też głupi, zaczęli ścinać drzewa i kopać doły oraz wycinać darń, najpewniej spodziewali się długiego oblężenia i nie chcieli, żeby skończyło się po Waszym jednym nocnym wypadzie.
-
No to, kurwa, za ciekawie to nie wygląda. Jak będą tak siedzieć na dupie w tej wiosce, to będą musieli w końcu coś zrobić. Albo zaatakować, albo żywić się wieśniakami i czekać, aż te ludki przybędą i zabiorą tych wieśniaków. Agrag nie jest taki głupi i pewnie coś wymyśli. W końcu oni wszyscy siedzą w tym samym bagnie pewnego zielonego Ogra.
-
Sam też mógłbyś ruszyć mózgownicą, poza Agragiem Wybebeszaczem jesteś tu jedynym kompetentnym Orkiem, który da radę popchnąć ten burdel na kółkach do przodu, gdyby było trzeba.
-
No może i jest konomonopentnenym… no kurwa, może i ma coś pod czachą, ale Agrag pewnie będzie miał w chuju jego ewentualny plan, nawet jeżeli z perspektywy Narhbuba będzie on zajebisty. No ale wbije chuja w powidła i pomyśli, co można by zrobić. Można by zaatakować, ale teraz, od razu zanim te kurwy się na dobre rozstawią, ale chuj wie czy Agrag na to pójdzie. Zostawienie tych wieśniaków tutaj i spierdolenie z tej wiochy pod osłoną nocy też pewnie nie wchodzi w grę. Ludki nie są na tyle głupie, by trzymać Orków głodem, a tym bardziej, że mają przy sobie wieśniaków i tę rudą szmatę. Nawet tych ludków będzie kosztować takie długie siedzenie na dupie. A chuj, jak się prześpi trochę, to może mu coś wpadnie do tego łba.
-
Ano, może i wpadnie: Pomysł albo i jaka strzała, jakby tamci zaatakowali, gdy śpisz… Ale nim zdążyłeś się nad tym dobrze zastanowić, to już zasnąłeś, a budząc się wieczorem, nie zauważyłeś, aby coś się zmieniło, poza tym, że tamci już pobieżnie ufortyfikowali obóz i rozpalili ogniska, z których niósł się smak smażonego mięsa… Zaczął się koszmar oblężonego.
-
No to mu się drzemło, kurwa. Rzucił okiem na wiochę, w której przesiaduje. Czy Orkowie robią jakieś fortyfikacje albo przygotowują się w jakiś sposób czy coś?
-
Orkom raczej obce było pojęcie obrony, a oblężenia znali, choć od tej drugiej strony murów, więc nie, absolutnie nie robili nic, może poza czyszczeniem i sprawdzaniem broni, poza tym spędzali czas na spaniu, gwałceniu chłopek, męczeniu wieśniaków, okładaniu się po mordach dla rozrywki, jedzeniu, chlaniu, rzucaniu ostrymi przedmiotami do celu (zwykle unieruchomionego wieśniaka) i tym podobnymi.
-
Dobrze, że on wcześniej wyczyścił i naostrzył swój topór. Napierdalanka tępym toporem jest gorsza niż z takim o, zajebiście naostrzonym. Skoro już się obudził, to przydałoby się zejść na dół, zjeść coś i może powiedzieć Agragowi o jego przemyśleniach. Przed zejściem rozkazał jakiemuś tam Orkowi, aby pilnował z góry i w razie czego darł ryja.
-
Wyrobiłeś sobie już w tej grupce pewną reputację, a fakt, że znałeś Magię tylko dodawał Ci autorytetu, więc zagadany Zielonoskóry pokiwał głową i ruszył zająć Twoje miejsce. Na dole wypatrzyłeś tak zapasy świeżego lub wędzonego czy suszonego prowiantu wieśniaków, jak i piekące się na rożnie zwierzęta. Agrag również był, na uboczu, chodząc w jedną i drugą stronę, widocznie ostro wkurwiony, mrucząc coś pod nosem od czasu do czasu.
-
Pewnie myśli. Taaa, pewnie myśli. Podszedł do Agraga i zagadał:
– No, kurwa, wykminiłeś coś, druhu? -
- Że jest chujnia i cwelisko, kurwa. - warknął, widocznie wkurwiony, ale nie tyle na Ciebie i Twoje pytanie, co na całą tę sytuację w jakiej się znaleźliście.
-
– Mam ci powiedzieć, co ja myślę o tym wszystkim?
-
- A myślisz? Chujnia i tyle. Ale ta, dawaj.