Dzikie Pogranicze
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- Sam przecież powiedziałeś, że świętują swoje zwycięstwo i zdobyte łupy, więc skąd teraz ta obawa, że nas zaatakują? Nie daliście im aby ostatnio porządnej nauczki? Pewnie dlatego postanowili szukać łatwiejszego celu. 
- 
– Nie wiemy nawet czy to są ci sami, co wcześniej, bo o ile pamiętam, to orkowie z wargami nas wtedy nie zaatakowali. 
- 
Skrzywił się, bo najwidoczniej Twoja logika do niego przemówiła, i nie był z tego zadowolony. Nie tylko dlatego, że pewnie nie lubił nie mieć racji, ale i dlatego, że teraz faktycznie mógł obawiać się ataku Orków. 
 - W takim razie zarządzę wymarsz jak najszybciej. Zadowolony?
- 
– Zadowolony. – pomyślał przez chwilę, że mógłby teraz wymusić na nim większą nagrodę za pracę, ale darował sobie, skoro ten krasnolud coś knuje. Odwrócił się i poszedł do Leifa. 
- 
Zastałeś go na skraju obozu, siedzącego na kole od wozu, gdzie bawił się jednym ze swoich długich noży. 
- 
– Zaraz powinniśmy wyruszyć. – oznajmił, po czym usiadł obok niego. – Miej oko na krasnoluda i nie waż mi się go zgubić. 
- 
- O to się nie martw. Co chcesz zrobić, gdyby zaczął coś kombinować? 
 

 
  
 