Miasto Axer
-
-
-
Kuba1001
Kebab:
Usnąłeś naprzeciw ogniska, więc już po przebudzeniu dostrzegłeś smażone na ruszcie mięso wraz z suszonym mięsem, sucharami i suszonymi warzywami. Cóż, zwykłe, bandycie śniadanie, choć okraszono je jeszcze czymś, a mianowicie bukłakiem pełnym dobrego wina, oczywiście po posłańcu.
Makaroniarz:
‐ Że z czym ku*wa? ‐ spytał i popatrzył się na Ciebie jak na wariata, aby później się roześmiać. ‐ Aaa, no ta… Ty przecież człowiek jesteś, taki co nawet piwerka zwykłego nie wypije, żeby się nie naje**ć jak kilof!
Trzeba dodawać, że jego słowa wzbudziły zainteresowanie około połowy bywalców karczmy? -
-
-
Kuba1001
Makaroniarz:
Mina mu nieco zrzedła, widać że liczył na kłótnię i ewentualne rękoczyny, a tak to klops. Pozostali brodacze stracili nagle zainteresowanie Waszą rozmową, a karczmarz podrapał się po głowie.
‐ Nie mam soku, ciężko tutaj coś wyhodować, żeby zrobić z tego sok, a jak kupić, to w cholerę drogie, wielu też za tym nie przesadza, wiec albo bierzesz normalne piwo, albo mogę Ci je co najmniej z wodą rozrobić.
Kebab:
Napi**dalak, Zorn, Grogh, Driga i Brelgt szykowali się do opuszczenia jaskini, zapewne w celu spieniężenia łupów, uzupełnienia zapasów lub zdobycia informacji odnośnie tego, czemu poseł Cesarstwa się tu kręcił. Łupy, których wiele nie było, ładowali na konia i zapewne za chwilę wyruszą, także wypadałoby zapytać się szefo, to jest: Vrogaka, czy możesz zabrać się z nimi. Rzecz jasna, jeśli masz na to ochotę. -
-
-
Kuba1001
Kebab:
‐ Ja nie jadę, oni mają łupów się pozbyć i jęzora zaciągnąć, bo może tamten kurier przejeżdżał przez wiochę. Jedziesz z nimi?
Makaroniarz:
Wzruszył ramionami i przygotował Ci rzeczony trunek, choć zażądał za niego tyle, ile za pełnoprawne piwo. Z pewnością wiąże się to z chytrością Krasnoludów, ale poza tym mógł spróbować w ten sposób jakoś powetować sobie straty i to świętokradztwo jakim jest mieszanie wody z najlepszym, bo krasnoludzkim, piwem. -
-
-
Kuba1001
Kebab:
Pokiwał głową i machnął ręką. Po chwili Wasza grupa ruszyła, a Wy idąc w stronę wioski dostrzegliście dymy z ognisk w poszczególnych chatach, karczmie… Cóż, było ich dziwnie dużo. Czyżby znaczyło to coś złego?
‐ Chłopy, dwóch na zwiad. ‐ powiedział Zorn. ‐ Jacyś chętni czy mam sam zrobić, żeby któryś był chętny?
Makaroniarz:
Przede wszystkim były to rozmowy o samej grze, a więc teksty w stylu: “Cooo…? Że ja oszukuję? A jeąć Ci toporzyskiem przez łeb?," "I cyk, tak się zbiera na dzień chlania, chłopaki!,"Pieolony ku*wa oszuście, pie**olona Twoja mać! Oddawaj mnie moje złoto, złodzieju jeden! Straaaż!.” No, i tym podobne. -
-
-
Kuba1001
Makaroniarz:
Krzeseł wolnych brak, więc musisz stać. W sumie to dobrze, bo w ten sposób możesz wykorzystać atut wzrostu, dzięki któremu widzisz cokolwiek.
Kebab:
Po chwili zgłosił się drugi Ork, Driga, uzbrojony w tarczę o zaostrzonych krawędziach i z kolcem służącym w równym stopniu do wyważenia jej co do walki, a także mieczem długim w łapie i mieczem dwuręcznym na plecach. Dość szybko ruszył przodem w kierunku wioski.
‐ A jakby coś jebło, to i mnie przeniesiesz? ‐ spytał, gdy byliście już poza zasięgiem wzroku zielonych kompanów. -
-
-
Kuba1001
Makaroniarz:
Owszem, ale do gier w karty, a był też jeden przy wejściu, obstawiający oraz reklamujący jakąś grę o nazwie Borgon.
Kebab:
‐ Zawsze coś. ‐ odparł i ruszyliście dalej.
Tak, zdecydowanie przyda mu się więcej czasu na ucieczkę, Tobie zresztą też, bo wioska rzeczywiście była atakowana: Budynki nie płonęły, w końcu kamień nie płonie, ale za to wszystko inne się zgadzało: Mieszkańcy zabijani lub uprowadzani do niewoli, straż i ochotnicy stawiający dość marny opór, horda najeźdźców w postaci Worgenów i Goblinów… Wszystko dobrze, może poza tym, że gdzieniegdzie zauważyłeś proporce Księstwa Pajęczej Królowej… -
-