W końcu prowadzący pochód dał znak do zatrzymania się i pociągnął nosem.
‐ Czuję ich… Są blisko. ‐ rzekł Ork.
Na te słowa dobył broni, dwaj Inkwizytorzy również poszli w jego ślady.
Sam również musi się przygotować. W jedną dłoń, ukrytą w kieszeni, pochwycił swój artefakt, a za pomocą drugiej zbliżył swój zapas wody do magii. I w sumie też trochę to powiększył.
Po chwili zrozumiałeś o co chodziło Orkowi, gdy z mgły zaczęły wyłaniać się wielkie pająki. Najpierw kilka, później kilkanaście, a w końcu kilkadziesiąt, a może i kilkaset.