Kuba pewnie baluje

Anthropophagus
Posty
-
Czat -
Czatpatrzę i niedowierzam
-
Żerowisko— No chyba gotowy. Teraz lecimy? — zapytał.
-
Dallas— Nie myśl o tym. Idź lepiej do pielęgniarek i niech się zajmą twoją ręką, bo bez niej będziesz sobie gorzej radzić. — uśmiechnął się pod nosem. — I jedną ręką trudniej zadowolić dwie dziewczyny.
-
Bismarck— Się wie. — zdjął kask z głowy i podrapał się po niej. — Szefie, chciałbym jutro albo pojutrze wyruszyć w tamto miejsce, w którym napotkałem na tych pojebów z mutantami. Najlepiej samemu, nie chcę nikogo innego narażać.
-
Warszawa— Prosto jechać i do obozu. — powiedział cicho, tak dla pewności. — I żadnych głupich pomysłów po drodze. Coś jeszcze?
-
CzatNie e
-
Czato to zakurwiście
-
CzatKurwa mać, nie wiem nawet jak mam się zmotywować do robienia odpisów gdziekolwiek. Prawie każdego dnia w pracy mam nowe pomysły, ale gdy przyjeżdżam do domu to mi się odechciewa i tracę jakikolwiek zapał. Co robić, eh
-
Kijów— Ja jestem Paweł, a ten obok mnie to Michaił. Zwykli wędrowcy, którzy próbują przeżyć. A wy, towarzysze? Kim jesteście?
-
Czatkuuuurde, aż kusi porobić odpisy
-
Czathalo kuba odbiór
-
Dallas— Lepiej mieć złamaną rękę niż rozłupaną głowę. Jeden skurwiel mnie prawie udusił, ale skończył z roztrzaskaną łbem. Pierdolone ćpuny.
-
Bismarck//Powracam. Raczej.//
Może Samuel dał dupy i naraził swoich ludzi na niebezpieczeństwo, ale przynajmniej znalazł tymczasowe schronienie. I oby tamci nie próbowali ich wychujać, bo wtedy na pewno nie wyjdzie z tego nic dobrego.
Poczekał, aż dowódca będzie mieć chwilę, i zapytał go:
— Jakieś specjalne zadanie dla mnie? Mam coś zrobić? -
ŻerowiskoWstał i pomógł przy złożeniu namiotów, jeżeli była taka potrzeba. Gdy już wszyscy byli gotowi i nie było już nic innego do roboty, wyruszył z chłopakami na łowy.
-
Dzikie Pogranicze— Za drobną opłatą? Mam ci jeszcze płacić za to, że nie zgubisz po drodze towaru, który zamówię?
-
Hrabstwo Nagren— Bratki chcą niewolników i złota. Ja też chcę tego chcę, ale ja chcę jeszcze jednej rzeczy.
-
BismarckNie pozostało mu nic innego jak obserwowanie okolicy oraz ludzi na barykadzie. Cały czas był w gotowości, gdyby miał nagle zacząć spierdalać albo strzelać, gdyby doszło do wymiany ognia.
-
WarszawaNiepewnie wysiadł z samochodu, ale i tak mu jest już wszystko jedno. Próba ucieczki skończyłaby się pewnie śmiercią, a tak przynajmniej może go puszczą wolno.
-
Dallas— Nieźle ci w pizdę dali. Co ci się stało z ręką? — zapytał go.