Miasto Gilgasz.
-
wiewiur500kuba
** Gdurb **
Próbował ją uderzyć tym młotem.// Masz jakąś fabułę, czy może takie kucie, spanie i jedzenie stało się zbyt nudne i chcesz to jakoś urozmaicić? //** Tarn **
Zaczął szukać jakiś kupców sprzedających jakieś łachmany. Oczywiście chodził ostrożnie starając się skryć swoją twarz, oraz unikać patroli. -
-
-
-
Kuba1001
Creepy:
‐ A uważasz, że nie dałbym sobie rady? ‐ spytał, poklepując miecz na plecach.
Rafael:
‐ Hmmm… Dobre pytanie. Właściwie to nie, jestem podróżnikiem i podróżnikiem pozostanę, a więc pewnie znów ruszę w trasę, nie wiem gdzie dokładnie. Choć prawdopodobnie odwiedzę Fort Kvatch.
Max:
Znalazłeś jakiegoś sługusa, który właśnie przechodził korytarzem, niosąc srebrną tacę z porcelanowym serwisem do herbaty.
Wiewiur:
No niestety, każdy tu oferował jak najlepsze towary, więc łachmanów tu nie znajdziesz.//W sumie i to, i to.//
Wykonała niezwykle szybki unik, schylając się pod głowicą młota.
‐ Tylko na tyle Cię stać? -
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Nie wiem. ‐ odrzekł zgodnie z prawdą i naburmuszył się. ‐ Mój pan czeka na herbatę, spytaj burmistrza. ‐ burknął jeszcze i na odchodnym wskazał na drzwi.
Wiewiur:
‐ Nie Twojej śmierci, jak się pewnie spodziewałeś, niewolniku.No cóż, jeśli nadal chce szukać łachmanów to nie ten adres, ale może kupić nieco droższe, acz nadal pospolite odzienie.
Taczka:
‐ Hmmm… Też tak sądzę. ‐ odrzekł, wycierając klingi obu bułatów w ubranie Hobgoblina.
Tymczasem jakiś Krasnolud podszedł do ofiar szlachcica i najpierw wyniósł w miarę delikatnie strażnika, a później, bardziej nieceremonialnie, wyrzucił Hobgoblina. Później chwycił lewą łapę Orkologa i usilnie ciągnął, ale kupa mięcha nie poruszyła się nawet o centymetr. Gdyby nie groza całej tej sytuacji, byłoby to nawet zabawne. Cóż, w końcu karczmarz dał znak innym wykidajłom, człowiekowi i Orkowi, a Ci wspólnymi siłami wyciągnęli truchło na zewnątrz, zaś jakiś Hobbit podszedł na miejsce z mopem i zaczął myć zakrwawioną podłogę.Mowa była o szefie małej, ale niezwykle skutecznej, bandy rabusiów, człowieku o przydomku Serce. Romantyczne? No niekoniecznie, bo owy przydomek wziął się stąd, że swoim sztyletem jest w stanie wyciąć serce swej ofierze tak szybko, aby przed śmiercią zdążyła ujrzeć jego ostatnie uderzenia…Podano jego dość dokładny wizerunek, ale lokacja była niestety nieznana.
-
-
-
Taczkajestfajna
Jayna
Zaczęła ciągnąć Nirgaldczyka do wyjścia ze względu na dziwną sytuację, która się właśnie odbyła.Alek
Skoro bandyta, to na pewno siedzi gdzieś w gorszych dzielnicach.
Poszedł do tych gorszych dzielnic miasta i podszedł do któregoś typa spod ciemnej gwiazdy, bo taki coś będzie wiedział.
‐Ej ty! Znasz takiego gościa o pseudonimie serce? ‐ Zapytał się. -
Kuba1001
Taczka:
Nie protestował i po chwili całą czwórką znaleźliście się poza karczmą.‐ Nie. ‐ odparł szybko zapytany żebrak i równie szybko się oddalił.
Max:
No niekoniecznie, bo stała tam para doje**nych strażników, jeszcze bardziej gburowatych, niż wcześniej.
‐ Czego ku*wa? ‐ spytał jeden.
Wiewiur:
Twarz to zakrywa raczej tylko chusta, masek tu nie było.‐ Jesteś niewolnikiem, zapomniałeś?
-
-
-
-
-
Kuba1001
Creepy:
Pokiwał głową.
‐ Więc w walce zdaj się na mnie, choć jakimiś pomocnymi zaklęciami z Twojego repertuaru nie pogardzę.
Taczka:
Odpowiedź była raczej oczywista, więc zatrzymał się jak wryty, aby później obejrzeć się na Ciebie przez ramię rozejrzeć po okolicy i ruszyć dalej, choć na pewno mu to nie odpowiadało.‐ Właściwie to możemy już udać się do doków, mój statek niedługo będzie, o ile nic nieprzyjemnego nie spotkało go po drodze.
Wiewiur:
I znalazłeś tarą babinę, która oferowała je w wielu wzorach i kolorach, a do tego za jedynie pięć złota od sztuki!‐ Tacy jak Ty nigdy nie będą wolni. Tak jak my nigdy nie przestaniemy być Waszymi panami.
Max:
O dziwo, taka odpowiedź wystarczyła, żebyś mógł wejść. -
-
wiewiur500kuba
Gdurb
‐ W co Ty kobieto wierzysz? Myślisz że nie możemy sami decydować kim jesteśmy, tylko ślepo trzymać sie stereotypów. Myślisz że nikt nie ma prawa wyboru jak ma żyć? Może i ty jesteś na tyle głupia by wierzyć w takie brednie, ale nie ja!‐ Wykrzyknął, po czym zamachnął się bronią którą trzymał w ręce.Tarn
No to była dopiero okazja. Wybrał chustę z najbardziej męskim wzorem.