Gospodarstwo na Równinie
-
Udało się, a oni chyba bardziej zapatrzyli się w Rose i Ciebie mogli nawet nie zauważyć. Ale wiecznie przed nimi uciekać nie możesz, chować się też nie za bardzo.
-
Rose natychmiast przestała wpatrywać się w tego pierwszego bandytę. Tak, ewidentnie jej się nie spodobał i stawiała, że to on będzie mógł sprawiać najwięcej problemów, nie tylko jej, ale całej reszcie ekipy… Ciekawe co zrobi jak dorwie się do ich służącej, zgwałci, zastraszy czy zabije? Zupełnie inne myśli miała wobec drugiego bandyty, który wydał jej się bardziej interesujący. W sumie to patrząc na jego wygląd, jego styl działania może się kłócić z działaniami w grupie, ale po za tym, do niego mogłaby już pałać nieco większą sympatią niż do tej olbrzymiej, bezmózgiej kupy mięsa… Czekała aż się zbliżą i powiedzą cokolwiek, ona na pewno nie ma zamiaru zaczynać tej rozmowy.
-
Jak się okazało, traper również, mimo Twojego odczucia co do niego, nawet się nie przedstawił ani na Ciebie nie spojrzał, ruszył wprost do domu, a jego umięśniony kompan zrobił po chwili to samo, choć na Tobie zawiesił wzrok o wiele dłużej, niż jego poprzednik.
-
Cóż, w sumie Rose bardziej spodziewała się, że bandyci będą chcieli zamienić kilka słówek z Liwiuszem. Blondynka położyła dłoń na kaburze i ruszyła za nimi do domu, chcąc sprawdzić, czy nie narobią tam jakichś poważnych szkód.
-
Jak na razie tylko rozglądali się i chodzili po całym domu, było to dla nich nowe miejsce, w którym mieli spędzić trochę najbliższego czasu, nic dziwnego, że chcieli je lepiej poznać.
-
Rose doskonale wiedziała w jakim celu to robią, bardziej obawiała się jednak, że będą chcieli wprowadzić tu przemeblowanie, w dosyć… Niecodzienny sposób.
-
Nie wyglądali na takich, pewnie wystarczy im tylko pokazać miejsce, gdzie będą spać, i na tym skończy się ich obecność w domu.
-
//Ty, w sumie dobre pytanie, gdzie będą spać? Jannet z Patricią miały pokój?//
- Jak coś, to akurat zwolniły nam się dwa miejsca do spania - powiedziała do zbirów, licząc że może im chodzić o miejsce do spania, po czym dodała. - Tylko nie wiem na jak długo… Zaprowadzić Was, czy wkrótce sami tam traficie? -
Ten post został usunięty!
-
//Coś tam miały i chyba żadna się nie obrazi, że zmienił on właściciela na jakiś czas.//
- Im szybciej, tym lepiej, chcemy chwilę odpocząć po siedzeniu w siodle tyle czasu. - odrzekł traper, odzywając się chyba po raz pierwszy, a przynajmniej bezpośrednio do Ciebie, odkąd tu przyszedł. -
Wzruszyła ramionami i ruszyła do pokoju Patrici i Jannet, nie dbając czy bandyci ruszą za nią czy nie.
-
Ruszyli, niewielu takich jak oni odmówiłoby sobie przyjemności pójścia gdziekolwiek z Tobą, a tym bardziej za Tobą. Na szczęście ograniczyli się tylko do patrzenia, więc po krótkiej chwili trafiliście na miejsce.
- Co się stało z poprzednimi właścicielami? - zagadnął traper, rozglądając się po pomieszczeniu. -
Nie szli za nią, czyli jest dobrze. Wychodzi też, że tak zostanie, więc postanowiła wrócić do szycia obrusu, które zostało jej przerwane, aby się jakoś uspokoić. Gdzie go zostawiła?
-
Zignorowała to, a zresztą próbowała. Dopóki oni nic nie zrobią jej, ona nic nie zrobi im.
- Jedna została porwana, czy tam sama uciekła, więc druga ruszyła jej szukać. Jedna była zdrowo walnięta w łeb, więc nie wiem czy rzeczywiście została porwana, a druga… Wielkością i urodzie dorównywała kilku zdrowym świniom. -
Max:
Zapewne w swoim pokoju.
Wiewiur:
Obaj parsknęli śmiechem.
- Wiesz, że za tę, o której tak ładnie się wyrażasz, wystawili podobno słono opłacony list gończy? -
Rose próbowała ukryć swoje zdziwienie tym, że taki opis wystarczył, by bandyci domyślili się o kogo chodzi oraz też że za Jannet wystawiono list gończy. Nie spodziewała się że ktoś o takich gabarytach będzie w stanie zarobić sobie na list i jeszcze do tego uciec z miejsca zbrodni…
- A wiadomo coś o tym, kto go wystawił? - Zwróciła się do nich, próbując udawać obojętność. -
- Hoodoo Brown, Szeryf i burmistrz Imperium. - odparł traper. - Wyłoży dwadzieścia złotników i przez kilka tygodni nikt nie próbował nawet rozejrzeć się za nią, co by chyba trudne nie było, dopóki dwójka Konstabli nie dołożyła jeszcze łącznie czterdziestu dodatkowych złotników do zlecenia. A za sześćdziesiąt złotych krążków niejeden najemnik, łowca głów, pospolity bandzior czy ktokolwiek, kto potrzebuje małej fortuny na zakup farmy, spłatę długu czy dalsze chlanie w barze, postanowiłby na nią zapolować.
-
- A Wy też na nią polowaliście? - Zapytała Rose, próbując ukryć swoje zdziwienie. Aż tyle złota na jednego głupiego wieprza?! Skąd nazbierała sobie na aż tak sporą sumę? To ciekawe ile Rose byłaby warta, gdyby na nią wystawiono kiedyś list gończy…
-
- Jesteśmy z Krwawej Dłoni, to na nas wystawia się listy gończe, my ich nie egzekwujemy. Ale gdyby nie to, to pewnie byśmy spróbowali.
-
Rose nie odpowiedziała już nic, skinęła tylko głową w kierunku trapera i opuściła pokój, udając się na poszukiwania Liwiusza.