Los Angeles
-
- Miałbyś rację gdyby nie to, że wiemy już o wiele więcej, niż przed godziną… Twoja przyjaciółka z Milicji okazała się nie tylko bardzo rozmowna, ale i nieświadomie posiadała wiedzę, która nie zaprowadzi nas bezpośredniego do tego przeklętego komandosa, ale na pewno ułatwi jego znalezienie.
-
Gwałtownie się ożywił, po usłyszeniu tej informacji:
- Nie wierzę! Naprawdę?! Dlaczego nikt do mnie z tym nie przyszedł? - szybko jednak zdał sobie sprawę do kogo mówi i zreflektował się - Przepraszam. Oczywiście Mistrz nie ma żadnego obowiązku mówić mi o czymkolwiek. - po chwili milczenia dodał - Tak, tak to powinno nam bardzo pomóc, całe szczęścia ta kobieta szybko się przyznała. - Nie naciskał na dowódcę, ale widać było po nim, że bardzo chcę się dowiedzieć szczegółów.
-
Wstał, podziękował barmanowi, stanął przy wyjściu i czekał aż reszta towarzyszy się ruszy.
-
Reich:
- Załoga jest zaprawiona w boju, zabierze Was na miejsce i wesprze w każdy możliwy sposób. Informacje o komandosie, jego pełna kartoteka, znajdują się w jednym z posterunków Z-Com w śródmieściu. Do jego sforsowania potrzebna będzie cięższa artyleria, stąd zapewne ten wybór. Jeśli będzie trzeba, w odwodzie jest jeszcze jedna drużyna, ciężej wyposażona, przyjdą Wam z pomocą, jeśli będzie trzeba.
Zohan:
Opuścili oni teren baru, mniej lub bardziej chętnie, teraz tylko ciekawe, gdzie wyruszycie? Po raz pierwszy od dawna znajdujecie się w bezpiecznej strefie, gdzie nie ma Zombie czy Bandytów, a jeśli przyjdą, to inni zajmą się jej obroną. Nic dziwnego, że wielu kusiło, aby zostać tu na dłużej. -
- Dobrze, zrobię tak jak Mistrz zechce. Powoli kierował się do wyjścia. Jeśli dowódca nic więcej od niego nie chciał, wyszedł i wrócił do pojazdu, aby jeszcze raz mu się przyjrzeć. Może spotka, też załogę o której mówił dowódca.
//Naprawdę uparłeś się, żebym jednak wszedł do tego auta//
- Dobrze, zrobię tak jak Mistrz zechce. Powoli kierował się do wyjścia. Jeśli dowódca nic więcej od niego nie chciał, wyszedł i wrócił do pojazdu, aby jeszcze raz mu się przyjrzeć. Może spotka, też załogę o której mówił dowódca.
-
Jeżeli nie dostanie się na Grenlandię, to możliwe, że zostanie tutaj i się zaciągnie do lokalnej bojówki, aby w końcu się jakoś przydać światu i społeczności żyjącej tutaj. Szedł więc i co dziesięć kroków pstrykał palcami, aby zabić czas.
-
Reich:
//Możesz walić z buta, proszę bardzo.//
Widziałeś tylko jedną osobę przed pojazdem, mężczyznę w średnim wieku, z kilkudniowym zarostem na twarzy i blizną na czole, który palił papierosa nieopodal swojego wozu.
Zohan:
//Tylko że oni nigdzie nie idą, a Ty możesz włączyć się do dyskusji, skoro jesteś członkiem tej grupy, choćby i tylko od niecałej doby.// -
Popatrzył na niego przez chwile, po czym postanowił, że najlepiej iść spać i udał się do swojego pokoju.
-
Nic a nic się nie zmienił od Twojej ostatniej wizyty, nic tylko iść spać i zapomnieć o tym komandosie czy jakimkolwiek innym zmartwieniu.
-
//wait, jakiej dyskusji?//
-
Rozebrał się do naga, po czym ułożył na łóżku i zasnął.
-
Zohan:
//Może faktycznie nie wyraziłem tego jasno, ale chodzi mi o to, że część ludzi z tej grupy chce iść dalej i dostać się jakoś na Grenlandię, a inni woleliby zostać tutaj na jakiś czas lub nawet na stałe.//
Reich:
Obudzono Cię o świcie, jak zawsze, na poranną modlitwę. -
//Ah, okej.//
– Powiesz coś w końcu? – zaczepił czarnoskórego.
-
Ubrał się i poszedł do miejsca modlitwy. Tym razem prosił Boga, aby pozwolił mu dziś dopaść poszukiwanego komandosa.
-
Zohan:
Wzruszył ramionami, najwyraźniej będąc tym typem osoby, która odzywa się wtedy, gdy jest taka potrzeba lub gdy ma na to ochotę.
Reich:
Nie musisz mieć wątpliwości, że to modły zostaną wysłuchane, bo czemu miałyby nie być? Byliście przecież jednymi godnymi łaski Boga ludźmi, pozostali zasługiwali jedynie na jego słuszny gniew. -
Po skończeniu modlitwy, poszedł coś zjeść do stołówki.
-
Choć były tam tłum, bez trudu otrzymałeś posiłek i znalazłeś wolne miejsce. Dziś ryż, jakiś sos z warzywami i ryba, co oznacza postny dzień, choć nie byłeś już pewien, czy to jeden z tych dni, w które pości się zawsze, czy może kolejne święto wymyślone dopiero przez samych Fanatyków.
-
Zjadł, po czym poszedł do znanego już miejsca w którym stał pojazd którym mieli dojechać do placówki Z-Comu. Czekał, aż zbierze się cała drużyna.
-
//Opisać Ci teraz jakoś załogę czy się obejdzie?//
-
//Jeśli byłbyś tak miły, to podaj imiona każdego z nich i jaką funkcję pełnią w pojeździe. A co do pojazdu to wygląda dokładnie tak jak na obrazku? W sensie jako broń ma balistę czy coś innego?//