Gospodarstwo na Równinie
-
- Przy najbliższej okazji spróbuję zasięgnąć gdzieś języka, bo wolałbym, żeby wróciła jak najszybciej, ale udanie się na jej poszukiwania nie ma sensu, zwłaszcza teraz, gdy kręcą się tu jeszcze ci dwaj bandyci.
-
- Wydaje mi się że znalezienie jej mogłoby być łatwiejsze niż tej wariatki - stwierdziła, po czym wzruszyła ramionami. Jaka jest teraz pora dnia? - Jak rozumiem nic już na dzisiaj nie planujesz?
-
- Co najwyżej pogadać z naszymi nowymi kompanami i ustalić plan działania na jutro. - odparł.
Było późne popołudnie, niemalże wieczór. -
- Mam być przy tym obecna, czy niczego dla mnie nie planujesz?
-
- Opowiem Ci o wszystkim jutro, ale pewnie pójdziesz z nimi znów na Wielkie Równiny, tym razem powinno udać zebrać się więcej łupów, a ja spróbuję dowiedzieć się gdzieś czegoś na temat Jannet.
-
Kiwnęła mu głową i ruszyła do swojego pokoju, by zadbać nieco o swój sprzęt.
//Mogę to czyszczenie czy inne pieszczenie broni skrócić do napisania że to zwyczajnie robiła? :v // -
//Pewnie. Mogę Wam nawet przewinąć do następnego dnia, żebyście się nie nudzili. Pasuje?//
-
//Ooo, ależ Ty kochany
Jestem na tak, powiem Maxowi by napisał tu bo teraz gdzieś poszedł // -
//Dawai.
-
//I cyk, powrót do przyszłości.//
Pomimo obaw, noc wszyscy spędzili spokojnie, każdy w swoim pokoju, nie działo się wtedy też nic ciekawego. A teraz, gdy wszyscy byli już po śniadaniu, gotowi do drogi, Liwiusz zebrał wokół siebie dwóch bandytów, aby wyłuszczyć im swój plan. Rose wypadałoby do nich dołączyć, a służce nie przeszkadzać i liczyć na to, że tamci dwaj dalej będą ją ignorować. -
Więc nie pozostało jej nic innego jak wziąć ze sobą swój ekwipunek i ruszyć w stronę Liwiusza. W sumie to spodziewała się, że bandyci będą chcieli ruszyć od razu po usłyszeniu rozkazów.
-
Jak się cieszyła, że nie zwracali na nią uwagi… Ruszyła przygotować obiad, bo pewnie długo ich nie będzie.
-
Wiewiur:
Nic dziwnego, nie mieliście zbytnio na co czekać, bo i po co? Czas to pieniądz, zwłaszcza w Waszym wypadku.
- Mam do załatwienia kilka spraw w Dodge i Imperium. - powiedział Liwiusz na wstępie, a Ty wiedziałaś, że to z odszukaniem Jannet wiążą się te “sprawy”. - Nie będzie mnie cały dzień, wrócę wieczorem lub jutro nad raną, a może i później, jeśli to się przedłuży. Do tego czasu zajmiecie się czymś pożytecznym: Rose zna pewne dobre miejsce na Wielkich Równinach, można się tam przyczaić i, jeśli ma się odrobinę cierpliwości, dostać kilka wozów z zawartością czy podróżnych. Jako że ona już tam była i wie najwięcej, będzie dowodzić akcją. Pytania?
Max:
Dwóch bandziorów w domu to nic przyjemnego, ale jest tym gorzej, gdy są głodni, zwłaszcza ten wielki zdawał się myśleć żołądkiem. Tak czy siak, jaki posiłek im dziś przygotujesz? -
Rose nieco skrzywiła się słysząc że będzie dowodzić. Niezbyt widziała by ten mięśniak chciał być jej uległy w normalnym rozumieniu tego słowa… Pokiwała tylko przecząco głową, najwyżej będzie kombinować w trakcie zadania.
-
Inni też nie mieli żadnych pytań, a nawet obiekcji co do Twojej roli w tym przedsięwzięciu, albo nie chcieli okazywać ich przed Liwiuszem, więc ruszyli przygotować się do wyprawy, tak jak i on.
-
Jak nie będą jej słuchać to zagrozi jednemu z nich odstrzeleniem łba. Tak, jednemu bo wątpiła w to by traper jakoś jej się sprzeciwiał… Nie mniej, sama jest chyba gotowa do drogi. Upewniła się tylko czy ma broń przy sobie, czy jest ona zadbana i naładowana oraz czy ma wystarczająca ilość amunicji.
-
Wszystko zależy od tego, co znajdzie. Właściwie, kiedy ostatnio było uzupełnienie zapasów?
-
Wiewiur:
Do gróźb byli przyzwyczajeni, bo to oni z reguły grozili innym, Tobie ciężko będzie ich zastraszyć, zwłaszcza że wiedzą, że jakbyś ich zabiła, cała Krwawa Dłoń przyszłaby się zemścić. No, może i nie cała, ale na pewno więcej drabów, niż masz amunicji. Ale o tym pomyślisz później, bo jesteś gotowa do drogi, tak jak i inni, więc nic tylko wyruszać w drogę, na Wielkie Równiny.
Max:
Jeśli chodzi o mleko i jajka, to mogłaś zrobić to w każdej chwili, mieliście w końcu krowy i kury. Z całą resztą jest już gorzej, trzeba będzie kupić gdzieś warzywa, owoce, nabiał i przede wszystkim mięso oraz pieczywo. Albo komuś ukraść, bycie bandytą często stwarzało dodatkowe możliwości. -
Wolałaby kupić, ale pewnie nie dojdzie do jakiegoś miasta, a chyba żaden z nich nie był w każdym mile widziany, więc pozostaje kradzież… Niestety… Wyjrzała na podwórze. Złapie ich jeszcze?
-
W takim razie wsiadła na koń i powiodła ich na Wielkie Równiny, do miejsca gdzie wcześniej zaczaiła się z Liwiuszem i Świnią.